Thanatos czyli śmierć i życie pośmiertne u dawnych Greków/Rozdział VII

<<< Dane tekstu >>>
Autor Antoni Chudziński
Tytuł Thanatos czyli śmierć i życie pośmiertne u dawnych Greków
Podtytuł studyum mitologiczno-archeologiczne
Wydawca Towarzystwo Nauczycieli Szkół Wyższych
Data wyd. 1886
Druk I. Związkowa Drukarnia
Miejsce wyd. Lwów
Źródło skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ROZDZIAŁ VII.
Związek świata roślinnego ze światem zmarłych. Przysłowia.

Ta sama szczęśliwa twórczość wyobraźni narodu greckiego na polu religijném, która za pośrednictwem bogów każdy zakątek natury zapełniła życiem, nawiązała ścisły węzeł nietylko pomiędzy światem żyjących a krainą umarłych, ale umiała nadto stworzyć w sposób pełen delikatności uczucia i głębokości myśli niejaki związek pomiędzy ponurém państwem cieniów a bujnym i lśniącym tysiącami barw światem roślinności, na którym z taką lubością spoczywa nieraz oko żyjącego człowieka. Wiele drzew i kwiatów stało bowiem w ścisłéj styczności z kultem zmarłych i służyły przeważnie za ozdobę cichych miejsc schronienia ich ziemskich szczątków. Na czele drzew, poświęconych bogom podziemnym i duchom zmarłych, znajdujemy przedewszystkiém te, które nie wydawały ni kwiatu ni owocu, jak czarna topola i wierzba, gdyż ich pozorna bezpłodność była dla myśli Greczyna poniekąd uwidomieniem nicości hadesowego bytu, a przedwczesne zrzucanie kiści kwiatowych symbolem rychłego zgonu. U Homera składają się z tych drzew gaje Persefony, ocieniające wejście do Hadesu[1], a w czasach historycznych służyły zwłaszcza topole za ozdobę miejsc poświęconych zmarłym[2]. W wyższym stopniu występuje ta bezpłodna natura u cyprysa. Podług Pliniusza hodowanie jego było bardzo trudne, wzrost powolny, owoc bez pożytku, kwiat dziko wyglądający, zapach przejmujący, cień wąski[3]. Dodawszy do tego kolor liścia ciemno — zielony, pojmiemy, iż był on jakby stworzony na drzewo smutku i żałoby. To téż cyprysami obsadzano w Grecyi groby i cmentarze, i niekiedy przy prastarych grobowcach można było widzieć prawdziwe olbrzymy tego drzewa[4]. W rzędzie drzew, które z powodu pozornéj lub rzeczywistéj bezpłodności zdawały się być w niejakim związku z światem zagrobowym, widzimy także dziką oliwę, z gorzkiém liściem, które przyczyniło się niemało do ukrzepienia narodów starożytnych w tém mniemaniu. Nią także obsadzano groby[5], a nadto używano gałązek kropidło przy pokropieniu uczestników wodą lustralną po dopełnieniu pogrzebowego obrzędu[6]. Trudniéj odgadnąć, dlaczego mirt, przede wszystkiém święte drzewo Afrodyty używane do wieńców w czasie uczt i wesel, był zarazem drzewem nieboszczyków. Być może, iż dlatego, że grał niejaką rolę w misteryach eleuzyńskich[7]. W każdym razie jest pewną rzeczą, iż do pogrzebu wieńczono się mirtem[8] i że na cześć zmarłych składano na ich grobach mirtowe gałązki[9]. Równie trudno zrozumieć, dlaczego granat był drzewem bóstw podziemnych. Podług hymnu V. Homera Pluton, usłyszawszy wyrok Jowisza, iż porwana przezeń Persefona ma powrócić na większą część roku do matki, dał jéj zjeść ziarnko granatu i uczyniwszy ją tym sposobem prawomocną małżonką, upewnił się przez to co do jéj powrotu[10]. Nierównie łatwiej wytłómaczyć, dlaczego sosna była drzewem żałoby. Nietylko bowiem powierzchowność jéj jest ponura i przywodzi na pamięć obraz bezpłodności, ale nadto wśród zimy zatrzymuje swój sino-zielony strój iglic. Zespoliła ona się zatém w wyobraźni Greczyna z obrazem zimy i stała się jéj symbolem, a ta znowu była symbolem śmierci. Sosnowym wieńcem zdobiono skroń zwycięzców w igrzyskach istmijskich, obchodzonych pierwotnie na cześć Melikertesa, bóstwa, jak się zdaje, pochodzenia fenickiego, którego grób pokazywano w pobliżu[11], a Rzymianie gałąź choiny stawiali przed domem, w którym trup się znajdował, i obstawiali nią często pogrzebowe stosy[12]. W ogóle zdaje się, iż starożytni skłonnymi byli wszystkie drzewa iglicowe z powodu ich posępnego pozoru wprawiać w związek z światem zagrobowym, gdyż prócz choiny wymieniają i cis pomiędzy drzewami podziemia[13].
Z roślin niższego rzędu uchodziły przede wszystkiem za kwiaty podziemia złotogłów i ślaz, przeważnie dlatego, iż nimi obsiewano w Grecyi groby. Zwyczaj ten zasadzał się widocznie na przekonaniu, iż zmarłym należy dać nieco lichéj strawy na drugi świat i nawet po ich pogrzebie nie zapominać o nich pod tym względem. Taką zaś nędzną strawą w latach nieurodzajów były dla klas biedniejszych ludności ślaz i złotogłów. Z pierwszego jadano liście i młode pędy[14], z drugiego nasienie i bulwiasty korzeń. Ślaz podawano niekiedy nawet na stołach zamożniejszych. W tym razie prażono go w popiele, zaprawiano solą i oliwą i tłuczono pospołu z figami. Zresztą jego niemiły, bladożółty kwiat polecał go na ziele zmarłych. Przed bramami miasta siewano go dla powstrzymania czarów[15]. Daléj był kwiatem podziemia narcyz z powodu swéj martwéj jaskrawości barwy i swego odurzającego zapachu[16]. W równéj linii stał z nim hyacynt, a jego przynależność do kwiatów podziemia motywowało osobne podanie. Pierwotnie bowiem miał być Hyakintos chłopcem przecudnéj urody i ulubieńcem Apollina, który go ćwiczył w sztuce rzucania kręgiem. Gdy tedy razu pewnego odbywali ćwiczenie w Amyklai, Zefir, który również zakochany był w Hyakintosie, lecz bez wzajemności, pochwycił rzucony przez Apollina krąg i pokierował nim tak, iż spadł całą siłą na głowę nieszczęsnego chłopca, który padł trupem na miejscu. Z krwi jego powstał kwiat tegoż imienia, a w prążkach i kreskach na jego listkach czytała fantazya Greczyna litery, wyrażające głos skargi pośmiertnéj „aiai“[17]. Podlug innéj wersyi jednakże kwiat ten wyróść miał nie z krwi Hyakintosa, ale z krwi samobójczej Aiaxa[18]. Również bluszcz zaliczał się do kwiatów nieboszczyków i to przeważnie z tego powodu, iż oplatano nim grobowce. Spotkanie téż wozów lub ludzi, niosących bluszcz, uważano za znak złowrogi[19]. Używano go, podobnie jak bób, przy stypach pogrzebowych[20]. Wreszcie i roślina, która nie da się już dzisiaj bliżéj oznaczyć, a którą starożytni nazywają pothos, należała do tej kategoryi z tego powodu, iż nią obsiewano groby[21].
Niewiele zdołaliśmy zebrać przysłów, odnoszących się do tego zakresu wyobrażeń. I tak: rodzajem złorzeczenia było wyrażenie „idź do wiecznéj szczęśliwości“ w znaczeniu naszego „idź do licha“[22] Gdy kto plótł niedorzeczności, mawiano o nim, iż „plecie, jakoby spadł z grobu“[23]. O niebezpiecznie chorych mawiano żartobliwie, jakoby patrzyli za bluszczem[24]. Bardzo głęboką myśl zawierało przysłowie, iż nawet śmierć stroni przed biedakiem[25]. Starców wreszcie, stojących jedną nogą w grobie, nazywał dowcip ludowy trumnami, albo duchami trumny[26].




  1. Od. 10, 499 ss.
  2. Np. w Rzymie na polu marsowém, miejscu, gdzie spalone zostało ciało cesarza Augusta, Strabo 5, 236.
  3. Plin. h. n. 16, 139.
  4. Por. Paus. 8, 646.
  5. Por. Strabo 6, 255.
  6. Verg. Aen. 6, 230.
  7. Arist. Ranae 328.
  8. Verg. Aen. 72.
  9. Eur. Electra 512.
  10. v. 870 ss.
  11. Paus. 2, 111; 8, 697. Plut. qu. conv. 5, 3.
  12. Plin. h. n. 16, 40.
  13. Ov. Met. 4, 432. Lucan. 3, 419; 6, 645.
  14. Arisoph. Plut. 543. Luc. merc. cond.
  15. Plin. h. n. 21, 108.
  16. Plut. qu. conv. 3, 1.
  17. Luc. dial. d. 14.
  18. Plin. h. n. 21, 66.
  19. Plut. Timol. 26.
  20. Plin. h. n. 19, 113.
  21. Athen. deipnos., 15, 679. Plin. h. n. 21, 67.
  22. Aristoph. Equ. 1151.
  23. Aristoph. Vesp. 1370.
  24. Plut. Tim. 26.
  25. Athen. 6, 240 c.
  26. Luc. dial. mer. 11, 3. Plut. ed. puer. 14.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Antoni Chudziński.