Thanatos czyli śmierć i życie pośmiertne u dawnych Greków/Rozdział VI

<<< Dane tekstu >>>
Autor Antoni Chudziński
Tytuł Thanatos czyli śmierć i życie pośmiertne u dawnych Greków
Podtytuł studyum mitologiczno-archeologiczne
Wydawca Towarzystwo Nauczycieli Szkół Wyższych
Data wyd. 1886
Druk I. Związkowa Drukarnia
Miejsce wyd. Lwów
Źródło skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ROZDZIAŁ VI.
Gusła, przesądy i zabobony w obrębie wyobrażeń o życiu zagrobowem.

Praktyki zabobonne i przekonania, jakie wyobraźnia Greczyna łączyła z wiarą w istnienie świata zagrobowego, podzielić można na przekonania niższego i wyższego rzędu. Do pierwszych należą takie przesądy i zabobony, których początku i pierwotnego znaczenia trudno się domyślić i dlatego niepodobna jest podciągnąć je pod ogólną zasadę. Najdawniejszy tego rodzaju zabobon wymienia Hesiod, jakoby pod niepomyślną wróżbą płodził dzieci wracający z pogrzebu[1]. Gdy hellenizm zmięszał się z elementami wschodu i zachodu, spotykamy więcej takich przesądów. Do tej kategoryi należą wcześnie rozpowszechnione przesądy, jakoby świegotająca jaskółka była zwiastunką wczesnéj śmierci[2], iż jastrząb, ptak Apollina, rzuca ziemię na niepogrzebanego trupa[3], że ze stosu pacierzowego złych ludzi wyradza się wąż jadowity, a ciała sprawiedliwych spoczywają w spokoju[4]; iż łasica była pierwotnie niebezpieczną czarownicą i zamieniona przez Hekatę w zwierzątko, wyżera trupom oczy[5]; iż serce zmarłych na żołądkową chorobę lub otrutych w ogniu nie płonie[6]; iż mole nie tykają szaty, którą się miało na pogrzebie[7]; iż gwoździe z grobów i trumien, wbite w próg domu, są skutecznym środkiem przeciwko strachom nocnym[8] i praktyka guślarska, że dzieciom zmarłych na suchoty lub wodną puchlinę kazano nogi moczyć w wodzie podczas gorenia stosu, aby się na nich nie przeniosła choroba ojca itp.[9].
Przechodząc do przesądów drugiego rodzaju, musimy zauważyć, iż niepodobna czasem oznaczyć granicy między wiarą a zabobonem, z powodu odmiennych naszych wyobrażeń. I tak np. cała mantyka dawnych Greków, ich wiara w prawdomowność wyroczni wydaje się nam śmiesznością i niedorzecznością, a przecież ta wiara działała niegdyś cuda wśród greckiego narodu z powodu, iż wiele milionów ludzi przejętych dreszczem błogiéj nadziei zwracało oczy ku tym miejscom wyroczni, jako cudownym siedzibom wieszczego bóstwa. A daléj czytając, iż Pitagorejczycy uważali pożywającego bób albo mózg zwierząt, jako pożerającego mózg swych własnych rodziców[10], to odwracamy się od tak przesądnego dzieciństwa z pewnym rodzajem pogardliwego uśmiechu. Gdy wszakże równocześnie dowiadujemy się, iż według ich przekonania były w bobie zamknięte dusze zmarłych, a mózg i serce zwierząt poczytywano za siedzibę życia[11], a zatém za siedzibę duszy, która według ich teoryi wędrowała po śmierci przez rozmaite twory świata zwierzęcego, to musimy tym dziwnym praktykom przyznać pewną religijną zasadę. Przesądy i zabobony są téż częstokroć desudatem bardzo poważnych idei religijnych, które zastygły i zakrzepły same w sobie, albo téż skarłowaciały dostawszy się w atmosferę wzrostowi swemu nieprzychylną. Ten objaw spostrzegamy przy tych gusłach i zabobonach, o których obecnie pomówić zamierzamy. Ich punktem wyjścia jest wiara w istnienie wyższego i doskonalszego świata duchów, świata obdarzonego wyższą mocą niż świat widomy. Koniecznym wnioskiem téj wiary było przekonanie, iż ten świat nadnaturalny oddziaływa na los życia ludzkiego. Nauka o demonach, wprowadzona do mitologii greckiéj przez Hesioda, przyczyniła się z czasem niepoślednio do spopularyzowania tej wiary wśród Greków. A gdy się rozpowszechniła, poczęto myśleć nad sposobami, jakby można zapewnić sobie przychylność tych duchów potężniejszych od człowieka lub zabezpieczyć się od ich szkodliwości. Na tej podstawie rozwinął się po części[12] kult zmarłych, który później, w miarę postępującego rozkładu pojęć religijnych i amalgamowaniu kultu greckiego z kultami dalekiego wschodu, przerodził się w wyuzdane orgie magii i teurgii, których przerażające obrazy opisali pisarze pierwszego i drugiego wieku po Chrystusie i ojcowie kościoła.
Bardzo wcześnie rozpowszechnia się wśród Greków przekonanie, iż duchy zmarłych mogą się zjawiać żyjącym. Najwcześniejszy ślad jego mamy w ks. XXIII. Iliady, gdzie duch Patroklosa ukazuje się we śnie Achillesowi, dopominając się o pogrzeb[13]. Podług późniejszych wyobrażeń jawiły się duchy we śnie, alboosobiście, na jawie. I tak: poeta Simonides pochował trupa porzuconego na drodze, a gdy przybył do gospody z zamiarem puszczenia się w następnym dniu w podróż morską, objawił mu się we śnie nieboszczyk i przestrzegł go, aby nie siadał na okręt. Simonides posłuchał téj rady, a jego towarzysze wraz ze statkiem zginęli, puściwszy się w podróż[14]. Coś podobnego zdarzyło się poecie Pindarowi, któremu już w podeszłym wieku objawiła się we śnie Persefona, żaląc się, iż na jéj cześć nie złożył hymnu, lecz że go złoży niebawem, gdy do niej przybędzie. Jakoż po dziesięciu dniach Pindar umarł. Żyła zaś w Tebach niewiasta w podeszłym wieku, biegła w śpiewaniu jego pieśni. Jéj objawił się Pindar we śnie i prześpiewał jéj hymn na cześć Persefony, a ona obudziwszy się na drugi dzień, spisała jego pienie[15]. Podobnie wieszczy sen przytrafił się pewnemu Arkadyjczykowi. Gdy bowiem pewnego razu przybył do Megary w towarzystwie swego ziomka, udał się na nocleg do przyjaciela, podczas gdy jego towarzysz zanocował w gościńcu. W nocy zjawił mu się nagle towarzysz, zaklinając go, aby przybył jak najrychléj, gdyż jego gospodarz śmierć mu gotuje. Przerażony snem, zrywa się z łoża, aby biec na pomoc towarzyszowi, ale namyśliwszy się, kładzie się napowrót i zasypia. Po niejakim czasie towarzysz zjawia mu się powtórnie i prosi, aby przynajmniej śmierć jego pomścił, skoro mu z pomocą nie przybył, że gościnny ciało jego wrzucił na wóz i przykrył je mierzwą, aby wywieść je za miasto; aby zatém stanął przy bramie przed jéj otwarciem i niedozwolił, by trupa jego porzucono bez należytego pogrzebu. Tym sposobem zbrodnia wyszła na jaw[16]. W ogóle snom, w których się jawią zmarli, przypisują wielkie znaczenie, a przytoczyćby ich można sporą ilość z pisarzy starożytnych.
We własnej osobie pojawiają się duchy zmarłych czasem w dobrych zamiarach, zwłaszcza duchy królów i heroów, których imię otaczali ziomkowie czcią i szacunkiem, a to w chwilach wielkich walk i wielkich niebezpieczeństw ojczyzny. Tak n. p. zjawił się Ateńczykom duch Tezeusza w bitwie pod Maratonem i w pełnym rynsztunku biegł na ich czele na szyki barbarzyńskie[17]. W ogóle wydawał się heroizm walczących pod Maratonem późniejszym czemś tak przekraczającém zwyczajną miarę ludzkiej cnoty i męstwa, iż wyobraźnia ludu uczyniła ich mogiły widownią nadnaturalnych zjawisk. Skoro bowiem słońce zapadło, dawało się wokół nich słyszeć rżenie koni i szczęk oręża, co trwało przez całą noc. „Ale, dodaje Pausanias, kto umyślnie wychodzi na to, aby coś zobaczyć i usłyszeć, temu się to na nic nie przyda“[18]. Podobnie walczył pod Leuktrami na czele Teban przeciw śmiertelnym wrogom swéj ojczyzny Aristomenes, bohater i męczennik messeńskiéj narodowej sprawy i stał się głównym sprawcą klęski Spartan[19]. W czasie owéj strasznéj burzy, która odstraszyła Gallów r. 280 przed Chr. od napadu na Delfy, otwarły się wśród grzmotu i trzęsienia ziemi groby a duchy miejscowych heroów, Hyperocha, Laodoka i Pyrrhosa, zjawiły się widomie[20]. W ogólności jednakże duchy, pojawiające się we własnej osobie, są złymi i niebezpiecznymi demonami, nie mogącymi uzyskać spokoju na drugim świecie. Najczęstszém polem ich psot i strachów są grobowce, szczególniéj ludzi zeszłych gwałtowną śmiercią z tego świata[21]. Tak n. p. Odyssej zawinął w swych tułaczkach także w okolice Temesy w dolnych Włoszech, gdzie jakiś jego towarzysz dopuściwszy się w stanie pijanym gwałtu, został przez rozgniewanych mieszkańców ukamienowany. Odtąd jego duch w postaci złego demona nie dawał im spokoju, mordując bez litości mieszkańców. Zrozpaczeni mieszkańcy Temesy postanowili wreszcie opuścić Włochy, ale wyrocznia poradziła im, aby zabitemu zbudowali heroon i oddawali cześć jako heroowi, poświęcając corocznie w jego przybytku jednę dziewicę[22]. Trwało to przez długie lata, aż wreszcie atleta Eutymus, chcąc uratować od śmierci przeznaczoną na ofiarę dziewicę, poszedł do świątyni, zmógł demona i zmusił go do rzucenia się w morze[23]. Podobnież prześladował Orchomeńczyków duch Aktaiona, dopóki go nie zaklęli i nie ułagodzili corocznymi ofiarami[24], a duch Eurypyli ścigał zabójcę swego, syna Alkmaiona, dopóki za poradą wyroczni delfickiéj nie osiadł na wyspach, utworzonych przez rzekę Achelous[25]. Dodamy w końcu, iż jawiące się złe duchy można było odstraszyć dźwiękiem miedzi lub żelaza[26].
Wiara w wyższą doskonałość duchów powołała w Grecyi do życia instytucye, które ważną odegrały rolę w historyi cywilizacyi greckiéj, mianowicie t. zw. nekromanteje, czyli miejsca, w których duchy zmarłych dawały wyroki potrzebującym rady i pomocy. Przekonanie o możebności uzyskania tym sposobem wskazówek co do przyszłości jest dość wczesném w Grecyi, gdyż już w księdze XI. Odyssei jedzie Odysseusz do bram Hadesu, by uzyskać radę od zmarłego wieszczka Teiresiasa. W czasach historycznych największéj wziętości zażywały nekromanteia w Kichyros w Epirze, w Kumach nad zatoką neapolitańską, na przylądku Tainaron w Grecyi i w Heraklei nad Pontem. Były one wszystkie położone w okolicach wulkanicznych i uchodziły równocześnie za wejścia do państwa cieniów. Epoka ich rozkwitu nie była jednakże w Kumach zbyt długą i najdłużej zażywało niejakiej wziętości nekromanteion, gdyż jeszcze żyjący między r. 405 i 330 przed Chr. grecki historyk Eforus wspomina o jego istnieniu[27]. Leżało ono w pobliżu przylądka Misenum nad jeziorem acheruzyjskiém, niedaleko od jeziora awerneńskiego, którego wyziewy uważano za tak trujące, że przelatujące ptaki spadać miały odurzone we wodę[28]. To właśnie jezioro uchodziło za właściwe nekromanteion, znane z opisu Wergilego w księdze VI. Eneidy. Jego strome brzegi okrywał niegdyś nieprzebyty las, ale Agrypa, zięć Oktawiana, kazał go wyciąć i już za czasów Strabona wznosiły się naokół jeziora najpyszniejsze wille[29]. Najwcześniej podobno zniknęła sława przylądka Tainaron jako nekromanteion, gdyż u historyków i poetów utrzymała się tylko głucha wieść, iż ono istnieć tam niegdyś miało[30]. Za czasów Pausaniasza istniała tam tylko niezbyt głęboka grota zamieniona na świątynię Poseidona[31]. W bliskości jéj znajdowały się obfite kamieniołomy[32].
Wziętość wszystkich wyroczni przytłumiła blaskiem swoim wyrocznia delficka. Osobliwie zaś nekromanteia wobec niej nie odegrały w historyi greckiej wybitnéj roli, i zdaje się, iż wyjąwszy szczególniejsze przypadki, tylko prywatni zapytywali je o radę. Sposoby, jakimi duchy w nekromanteiach objawiały tajemnice przyszłości, były wielce rozmaite. W Kichyros, w Kumach iw Heraklei jawiły one się widocznie i osobiście na zaklęcie wieszczbiarzy[33], podobnież w Delfach, gdzie obok wyroczni Apollina istniało nekromanteion, jawiły się przy posągu Afrodyty[34]. W innych nekromanteiach zaś objawiały się pytającym we śnie n. p. na wzgórzu Drion w Apulii obok heroonu Kalchasa, gdzie chcący uzyskać wyrok składał na ofiarę czarnego barana i kładł się spać na jego skórze[35]. Rzecz prosta i jasna, że nie zawsze obyło się przy tém bez zrobienia cudu przez wróżbitów. I tak Italczyk Elysios, powziąwszy po nagłéj śmierci syna jedynaka podejrzenie, iż zeszedł ze świata śmiercią nienaturalną, udał się do jakiegoś nekromanteion. Tam złożywszy przepisaną ofiarę położył się spać. We śnie ukazał mu się jego ojciec, wiodąc za sobą młodzieńca zupełnie podobnego do jego syna, tylko o wiele piękniejszego. Na zapytanie Elysiosa, kimby był ten młodzieniec, odpowiedział ojciec, iż to duch jego syna i wręczył mu tabliczkę, na któréj po ocknięciu się wyczytał, iż syn jego zmarł śmiercią naturalną[36]. W innych nekromanteiach duchy zmarłych i bóstwa podziemne jawiły się w zwierciedle wód i rozpowiadały przyszłość pytającym[37]. Ten rodzaj nekromancyi był znanym i w Rzymie, gdzie już Numa miał tym sposobem otrzymywać wskazówki przy urządzeniu kultu[38]. Coś podobnego istniało także w Patrai, gdzie było obok świątyni Demetry ocembrowane źródło. Do niego przychodzili krewni ludzi niebezpiecznie chorych, a odprawiwszy modły i złożywszy ofiarę z kadzideł, spuszczali na sznurku do saméj powierzchni wody zwierciadło. Podług tego czy chorzy mieli wyzdrowieć lub umrzeć, widzieli ich w tém zwierciedle zdrowymi albo umarłymi[39].
Niewiele słyszymy we właściwéj Grecyi o zaklinaniach duchów pominąwszy nekromanteje. Taką wzmiankę znajdujemy najpierw u Pindara[40], do czego objaśniacz dodaje uwagę, iż na obczyźnie było zwyczajem wywoływać dusze zmarłych. Po nim Aischylos użył wiary w możność zaklęcia ducha za pomocą pewnej ofiary w swoich Persach, jako materyalu do bardzo efektownego obrazu. Atossa, matka Xerxesa, wdowa po Daryuszu, wielkim monarsze Persyi, przebywając w dawnej przepysznėj stolicy Persyi, w Suzie, jako zarządczyni państwa podczas nieobecności syna, pojawia się na wielkiéj terasie pałacu, dokąd także sprowadziła troska i niepewność o los wojska chór starców niezdatnych do boju i dlatego pozostałych w domu. Złowieszcze sny trapiły królowę przez noc, przychodzi więc podzielić się swą trwogą z wierną niegdyś drużyną swego męża. W tém pojawia się jeden z niedobitków armii i przynosi straszliwą wieść o zupełném zniweczeniu floty perskiéj pod Salaminą. Nieopisane przerażenie, bezradność i niepewność przyszłości ogarnia obeenych. W tej trwodze decyduje się Atossa za poradą starców zakląć ducha Daryusza. Idzie zatém do domu, by przynieść potrzebne ku temu rzeczy, a podczas gdy chór starców nuci pieśń pełną boleści, trwogi i zwątpienia, perypetye się zmieniają i scena przedstawia grób Daryusza, zamiast przedsionka królewskiego pałacu. Atossa przybywa z mlekiem, miodem, wodą kryniczną, niezmięszaném winem, oliwkami i kwiatami, następnie chór nuci pieśń zawierającą zaklęcie ducha, ona zaś sprawia libacyą z przyniesionych płynów i składa na grobie kwiaty i oliwki. Jeszcze nie przebrzmiały ostatnie słowa hymnu, gdy na mogile jawi się zwolna i majestatycznie duch zmarłego króla, a zapowiedziawszy Persom o wiele dotkliwsze klęski, również wolno i majestatycznie zapada we wnętrze swojej mogiły.
Ta scena została ukraszeną niewątpliwie przez Aischylosa dowolnymi wymysłami w celach wywołania większego efektu, nie można atoli wątpić, iż libacya przy podobnych zaklęciach nieodzownym była warunkiem. Pod względem wierności historycznéj bliższym zdaje się być prawdy Eurypides w efektownej scenie na końcu swych Trojanek, gdzie wzięte do niewoli niewiasty, oświecone luną płonącego miasta, rzucają się za radą Hekuby na kolana i dotykając rękami ziemi, nucą żałobny hymn, i tak ślą ostatnie pozdrowienie poległym ojcom, mężom i braciom, skoro już wydano hasło do pochodu[41]. Mamy bowiem i inne świadectwa dowodzące, że w Grecyi przy wywoływaniu bóstw podziemnych było zwyczajem przyklęknąwszy ręką dotykać ziemi[42]. W ogólności jednakże okoliczność, iż wzmianki o zaklinaniu bóstw podziemnych i duchów zmarłych są w Grecyi tak rzadkie, iż szczegóły obserwowanego przy tém postępowania trudno tylko dają się skonstatować, jest najlepszym dowodem, że ten zabobon nie zyskał wśród plemienia helleńskiego zbyt wielkiego rozpowszechnienia. Klasy wykształcone zachowywały się względem niego zawsze sceptycznie, a nawet motłoch nie łatwo dawał się oszukiwać szarlatanom, jakich się od wojny peloponeskiej wszędzie namnożyło[43]. Dopiero w Rzymie, gdzie wrodzona skłonność do zabobonności i brutalstwa sprzyjała jego szybkiemu rozrostowi, trafił on na grunt pomyślny. Przedewszystkiém zaś w epoce cesarskiéj stał się obłędem umysłowym, któremu uległy wszystkie stany[44], i przybrał potworne kształty. Jego kardynalnym punktem było przekonanie, iż za pomocą pewnych ofiar i czarnoksięskich formuł można było zmusić jestestwa podziemne, zarówno bogów jak duchów zmarłych, do jawienia się i wypełniania tego, czego się od nich wymagało. Główną ingredyencyą tych ofiar magicznych była krew ludzka, której w wielu względach przypisywano cudowne siły[45]. Temu zabobonowi dodawało przerażającéj dzikości przekonanie, iż najłatwiej dają się zakląć duchy przedwcześnie albo gwałtownie zmarłych. Aby tedy uzyskać do posług magicznych duchy, któreby posiadały te dwa przymioty razem, mordowano naumyślnie małe dzieci, a nikczemnicy na tronie cesarskim jak Caracalla, Didius Julianus i Heliogabal, nie wahali się nawet osobiście do tego przykładać ręki. Przede wszystkiém był wszakże Neron zapalonym zwolennikiem tych praktyk i pomordował wielu ludzi w tym celu. Głównym doradcą jego w tych sprawach był Tridates, król Partów, który w r. 66 po Chr. przybywszy do Rzymu, z wielką rzeszą magów stał się nauczycielem cesarza w sztuce magicznéj i wtajemniczył go w tak zwane uczty magiczne. Poeta Lucanus, zmarły w r. 65 po Chr., otworzywszy sobie żyły na rozkaz cesarza, dochował nam w swéj Farsalii przerażająco plastyczny opis ofiary magicznéj, do którego zaczerpnął rysów z rzeczywistości[46].





  1. Hes. o. et d. 735.
  2. Por. Preller, G. M. p. 142. Może dlatego Pitagorejczycy nie cierpieli jéj w swych domach. Plut. qu. con. 8, 7.
  3. Ael. n. a. 2. 42. Mniemanie to zdaje się być egipskiego pochodzenia i dostało się do Grecyi wraz z misteryami Isydy. Plut. Is. et Os. 51.
  4. Plin. h. n. 10, 188. Ael. n. a. 1, 51.
  5. Ael. n. a. 15, 11.
  6. Plin. h. n. 11, 187.
  7. Plin. h. n. 28, 33.
  8. Plin. 34, 151.
  9. Plut. sera n. vind. 14.
  10. Plut. qu. con. 2, 3, 1. Athen. 2, 65.
  11. Plut. qu. con. 2, 3, 1. Plin. h. n. 18, 118 ss.
  12. Ale tylko po części, a nie jedynie i wyłącznie.
  13. Il. 23, 65 ss. U Homera nie ma śladów zjawiania się duchów na jawie. Podobnie Wirgili Aen. 1, 358; 2, 270 każe się jawić duchowi Hektora Sycheusa we śnie.
  14. Cic. div. 1, 568.
  15. Paus. 9, 755.
  16. Cic. div. 1, 57.
  17. Plut. Thes. 35.
  18. Paus. 1, 79.
  19. Paus. 4, 359.
  20. Paus. 10, 854.
  21. Plut. cons. ad ux. 11. Luc. philops. 29 ss. Plato, Phaedo. 81 c.
  22. Ślad niemylny składanych pierwotnie demonowi ofiar ludzkich.
  23. Paus. 6, 466. Strabo 6, 255. Kopia starego obrazu, przedstawiającego czyn Euthymosa, gdzie demon przedstawiony był czarnym kolorem, znajdowała się w Olympii, Paus. 10, 868.
  24. Paus. 9, 787.
  25. Paus. 8, 646.
  26. Luc. philops. 15.
  27. Strabo 5, 244.
  28. Mniemanie to już Strabon ibd. ogłasza za bajkę. Zresztą imię άορνος, a zatém, jak się zdaje, i to samo podanie przywiązano także do innych miejsc poświęconych Plutonowi, por. Strabo, 13, 686.
  29. Strabo 5, 244.
  30. Paus. 3, 275. Strabo 8, 363. Plut. sera n. v. 17. Verg. Ge. 4, 467. Ov. Met. 10, 13.
  31. Paus. 3, 275.
  32. Strabo 8, 367.
  33. Herod. 5, 92. Plut. sera n. v. 10. Największéj wziętości zażywali wieszczbiarze italscy. Plut. ibd. 17; Pausanias 3, 252 wspomina zaklinaczy z Figalii w Arkadyi, gdzie zatém także musiało istnieć nekromanteion.
  34. Plut. qu. r. 23.
  35. Strabo 6, 284.
  36. Plut. cons. ad Apoll. 14.
  37. August. civ. Dei. 7, 35.
  38. ibd.
  39. Paus. 7, 576.
  40. Ol. 8, 155 ss.
  41. Eur. Trod. 1305 ss.
  42. np. Il. 9, 565 ss. hym. in Ap. Pyth. 155.
  43. Por. Lobeck, Aglaoph. I. 426.
  44. O tém por. Lobeck, Aglaoph. I. 91 ss.
  45. Zwłaszcza siłą leczącą i odmładzającą. Uważano ją téż przeto jako skuteczny środek przeciwko padaczce, pitą ciepłą i z człowieka jeszcze oddychającego, gdyż mniemano, iż z nią razem wchłania się jego ducha. Stąd w cyrku można było widzieć potwornych ludzi, którzy rzucali się na rannych gladyatorów i chciwie pili krew płynącą z ich ran. Plin. h. n. 28, 4.
  46. Bliższe szczegóły téj sprawy mogłyby stanowić przedmiot osobnego studyum. Por. Tertullianus, de anima 56 ss. Plin. h. n. 30, 1 ss. Suetonius, Nero; Dio Cassius 73, 16; 77, 15; 79, 11. Augustinus, civ. D. 10, 9 ss. i i. Z nowszych przedewszystkiém Lobeck, Aglaoph. 91 ss. Friedlaender, Darstell. 644 ss. Mommsen — Marquardt, Handbuch der römischen Alterthümer, VI. p. 102 ss. Leipz. 1878.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Antoni Chudziński.