Threny, Satyr, Wróżki/Threny/Thren XIV
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Threny |
Wydawca | Księgarnia Luksemburgska |
Data powstania | 1563 |
Data wyd. | 1867 |
Miejsce wyd. | Paryż |
Źródło | skany na Commons |
Indeks stron |
Gdzie te wrota nieszczęsne, któremi przed laty
Puszczał się w ziemię Orphej, szukając swej straty?
Żebym ja też tą ścieżką swej najmilszej córy,
Poszedł szukać, i on bród mógł przebyć, przez który
Srogi jakiś przewoźnik wozi blade cienie,
I w lasy nie wesołe cyprysowe żenie.
A ty mię nie zostawiaj wdzięczna lutni moja,
Ale ze mną pospołu pójdź aż do pokoja
Surowego Plutona: owa go to łzami,
To temi żałośnemi zmiękczywa pieśniami:
Że mi moję najmilszą dziewkę jeszcze wróci,
A ten nie uśmierzony we mnie żal ukróci.
Zginąć ci mu nie może: tuć się wszystkim zostać:
Niech się tylko niedoszłej jagodzie da dostać.
Gdzieby też tak kamienne ten Bóg serce nosił,
Żeby tam smutny człowiek już nic nie uprosił
Cóż temu rzec? więc tamże już za jedną drogą
Zostać, a z duszą zaraz zawlec troskę srogą.