[449]Trefunek w kościele.
Śpiewał ksiądz przed ołtarzem w dzień Świątek Zielonych,
Że duch święty w językach zstąpił rozdzielonych,
Któremi choć gorzały apostolskie głowy,
I włosy były całe i każdy z nich zdrowy.
To kiedy ksiądz, jakom rzekł, powtarza nabożnie,
[450]
Trzymając żak na drążku świecę nieostrożnie,
Przytknie mu ją do głowy; rozumiałem zrazu,
Że dla téj świętéj sprawy lepszego obrazu,
Że to ksiądz z nabożeństwa czyni dla, pamiątki,
Jako zstąpił Duch święty na Zielone Świątki.
Lecz gdy się aż na pleszu pożar oparł gołem,
Ów za głowę, nie chcąc być, porwie, apostołem,
I po kościele pełno, miasto miry, swędu.
Prawdać, że to grzech podczas świętego obrzędu,
Gdy się ksiądz coraz maca za pogorzelisko,
Śmiałem się i ci, którzy byli przy mnie blizko.
Księże, niecierpliwością zgarszacie nas waszą,
Czemuż apostołowie tak rychło nie gaszą;
Aż ten po nabożeństwie idąc od ołtarza:
Ogień Ducha świętego grzeje, a ten parza.