Trzy boginie (Pieśni)
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Trzy boginie |
Pochodzenie | Pieśni cykl Szkice z zaułków |
Wydawca | Księgarnia Teodora Paprockiego i S-ki |
Data wyd. | 1894 |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Dwie czyściutkie zajmują komnatki
Panna Ewa i panna Rozalia —
Nad łóżkami palmy, w oknach kwiatki,
Na stoliku kart zużytych talia.
Drzemie stary kot na starym ganku,
Stare piosnki szpak staruszek śpiewa,
Zaś królują w tem starem mieszkanku
Stare panny: Rozalia i Ewa.
Przednie typy miałby z nich artysta,
Nim staruszki skryje darń mogilna:
Jedna szczupła, druga przysadzista,
Jedna smętna, druga krotofilna.
Gdy w mantyle wystroją się „modnie,“
Gdy podwiną siwe włosy w nioby,
Na ulicy ciekawi przechodnie
Podziwiają „odwieczne osoby...“
Wszystko niszczy bystra czasu fala,
Nie oszczędza najmilszego kwiatka —
Panna Ewa i panna Rozalia
Dawno przeszły Jezusowe latka.
W ciemnych grobach śpią szarmanckie chwaty,
Co duserów prawili im tyle...
Wtedy obie były jako kwiaty,
Dzisiaj obie są jako badyle.
Przyjaciółką nierozłącznej pary
Jest garbata panna Domicela —
Na wotywę w trzy co dzień do fary,
W trzy na sumę chodzą co niedziela.
Z miną wdzięczną i dziewiczo skromną
Siadły w ławie, co ołtarza blizka,
Każda księgę rozkłada ogromną,
Okulary każda na nos wciska.
Gdy zamilkną organy w świątyni,
Gdy ostatnie księdza cichną słowa,
Trójka panien mały spacer czyni,
Nim nadejdzie pora obiadowa.
Drepcą z pompą, ubrane od święta,
Jak przekupki językami mielą...
„Punkt o czwartej! Niech pani pamięta!
Będzie placek, panno Domicelo!...“
Domicela o godzinie czwartej
Na panieński śpieszy podwieczorek;
Nim zakipi kawka, wróży z karty,
Lub nowinek wysypuje worek.
Panna Ewa urząd ma kawiarki —
W filiżanki leje nektar słodki;
Niknie kawa, znikają sucharki
I kursują staromiejskie plotki...
Choć na zbytki fundusz nie pozwala,
Trzy boginie biedy nie zaznały:
Mają w banku Ewa i Rozalia
Po rodzicach mająteczek mały.
Domicela robi sztuczne kwiatki
(Takich kwiatków poszukaj ze świecą!),
Czasem skroi suknię dla sąsiadki,
Czasem z haftu kapnie jej co nieco...
Gdy Warszawę senny zmrok zalewa,
„Domcia“ drepce spędzić rekreacyą:
Na Zapiecku Rozalia i Ewa
Z apetyczną czekają kolacyą.
Do kabały skłonność mając wielką,
Po kolacyi stawiają pasyanse,
Lub przy lampie z zieloną umbrelką
Staroświeckie czytają romanse.
Dawno z marzeń rozstawszy się czarem,
Od trosk wolne i światowej pychy,
W starej farze i w mieszkanku starem
Trzy staruszki wiodą żywot cichy.
Czy świat srebrzy zima, jędza siwa,
Czy z pod śniegu pierwszy kwiat wyrasta,
Jednakowo dzień po dniu upływa
Starym pannom ze Starego Miasta...
Gdy noc letnia blaski śle wspaniałe,
Gdy w dal srebrną pierzchną dzienne gwary,
Z ganku panien na podwórko małe
Mknie śpiew czuły z tonami gitary.
Pośród murów odzywa się echem
Stara piosnka, pełna melancholii...
Dwie staruszki słuchają z uśmiechem,
Uśmiech w łzy się zamienia powoli.
I wspomina Ewa i Rozalia
Pierwszych wzruszeń, pierwszych marzeń latka...
Wszystko niszczy bystra czasu fala,
Nie oszczędza najmilszego kwiatka.
I wspomina Ewa i Rozalia
Groby, które wiosna zazielenia...
Wszystko niszczy bystra czasu fala,
Tylko smętne zostawia wspomnienia.
„Domcia“ z kąta sięga w dal oczyma,
Wielki ból się w piersiach jej rozszlochał..
Ona jedna żadnych wspomnień nie ma,
Bo jej tylko nigdy nikt nie kochał.
W monotonnej, szarej przędzy życia
Nie błysnęła żadna nić jaśniejsza —
Najbiedniejsza ona od powicia,
Do mogiły ona najbiedniejsza!...