SYN. Powiedz mi ojcze kochany,
Najpiękniejsze tulipany,
Farbami strojne różnemi,
Dla czego nie są wonnemi?
A fiołek, niepostrzeżony,
W trawce skryty, nieurodny,
Rozlewa w dalekie strony
Zdrój zapachu niebian godny.
OJCIEC.
To, co widzisz w drobnym kwiecie,
W jednym — powab, w drugim — cnoty,
Spojrzyj na świat — w wielkim świecie,
W ludziach, ujrzysz te przymioty.
Pycha, próżność, blask zwodniczy —
Tulipan, w społecznem życiu;
Fiołek, skromność, cnoty liczy —
Fiołek znajdziesz, lecz w ukryciu.
SYN.
Ojcze! ja uwijam wianek,
I mnie nęci tulipanek,
On wieńca będzie ozdobą;
Ojcze! ja wezmę go z sobą,
I powrzucam w kielich kwiatu,
Fiołki, które zapach wsławił,
I z uśmiechem wskażę światu,
Żem natury błąd poprawił.
OJCIEC.
Blask nietrwały, pożyczany;
Co człek stworzy — prędko minie,
Co Bóg stworzy — to nie zginie,
Wieków przetrwa oceany;
Bo naturę, któż poprawi?...
Któż, przemierzy jej granice?
Któż, jej zbada tajemnice?
Jeśli sam Bóg nie objawi. 1832 r.