Twórca religji Iranu Zaratustra i jego nauka/X. Rzeczy ostateczne. Koniec świata
<<< Dane tekstu | |
Autor | |
Tytuł | Twórca religji Iranu Zaratustra i jego nauka |
Rozdział | X. Rzeczy ostateczne. Koniec świata |
Wydawca | M. Arct |
Data wyd. | 1912 |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Zapewnienie duszom wiernych wyznawców Mazdy wiekuistej szczęśliwości nie jest jedynym i ostatecznym celem Awesty. Idzie tu o coś daleko większego: o zdobycie całego świata dla królestwa bożego. Obok wielkiej zaiste liczby wiernych, wieluż ludzi sprzeciwiało się prawdziwej nauce jasnego i dobrego Boga, wieluż nic o niej nie wiedziało! Aby dobry i dobrotliwy Mazda mógł się stać jedynym panem świata, a świat cały doskonałem jego królestwem, trzeba było ostatecznie zwyciężyć przewrotnego i złego Ahrimana, a wszystkich zwiedzionych przez fałsz zwolenników jego przeciągnąć na stronę dobra i prawdy. Jeśli dobro miało zapanować niepodzielnie, to zło musiało zginąć doszczętnie. Jak w poszczególnych przypadkach skalania się grzechem musiano się oczyszczać, tak świat cały, zmazany złem, musiał zostać poddany wielkiemu dziełu oczyszczenia.
Już w najstarszych częściach Awesty jest mowa o dniu sądu ostatecznego, nagrody i kary, ale dopiero w późniejszych jej częściach, a głównie poza nią, w księdze Bundehesz, zostały te myśli rozwinięte szczegółowo. Zdaje się, że ta szczegółowa eschatologja, to jest nauka o rzeczach ostatecznych, rozwinęła się pod wpływem politycznych niepowodzeń Persów. Jako wyznawcy Mazdy, utożsamili oni sprawę swego boga ze sprawą własną, i klęski zadawane im przez różnych wrogów ich państwa, budziły w nich niezawodnie obawy o losy ostateczne walki Ahura Mazdy z Ahrimanem. Z tego stanowiska oglądana, przedstawia się eschatologja perska, jako akomodacja nauki Zaratustry względem dziejowej rzeczywistości, a jednocześnie jako optymistyczna interpretacja smutnych dla nich wydarzeń historycznych.
Prawowierny mazdeista w żaden sposób nie mógł przypuścić, by objawienie Mazdy, przewidujące ostateczne i zupełne zwycięstwo nad Ahrimanem, mogło być omylne, i by nadzieje, budowane na niem, mogły się okazać zwodniczemi. Należało uzgodnić wypadki z Pismem świętem, czyli w postaci wydarzeń przewidzianych wtłoczyć je w ramy drogich ich sercu wierzeń, by następnie wykazać, że wszystko odbywa się programatycznie, że objawienie się nie myli. Nieszczęścia więc polityczne zaczęto komentować jako chwilową przewagę Ahrimana nad Mazdą, po której nastąpi tem straszliwszy i już ostateczny upadek zła, a zatryumfuje dobro. Praktyczny i trzeźwy zmysł Persów stawał się pod wpływem licznych nieszczęść i niepowodzeń skłonnym do mglistego teoretyzowania i złudnego marzycielstwa.
Pojęcie dziejów świata, jako walki dobra ze złem, nadawało się doskonale do korzystnego dla religji komentowania nieszczęść, spadających na państwo perskie. W napadających ze wszystkich stron wrogach widziano zastępy złego Ahrimana i chętnie wierzono, że jest to rozpaczliwe natarcie nieubłaganego przeciwnika dobra na Mazdę, który odeprze je zwycięsko. Ale jednocześnie widzieli snać Persowie beznadziejność swego położenia i z coraz większem utęsknieniem wyglądali pojawienia się potężnego pomocnika, któryby dobrej sprawie dopomógł do ostatecznego zwycięstwa. Tym możnym pomocnikiem i zwycięzcą nad złem, oraz sędzią świata miał być Saoszyant, zbawiciel świata i pogromca Ahrimana.
Według wierzeń perskich, odtworzonych szczegółowo w Bundeheszu, czas istnienia świata, czyli trwanie walki Ahura Mazdy z Ahrimanem, był ograniczony i dzielił się na okresy, z których ostatni, 3000-letni, przedstawiał najwyższe napięcie walki dobra ze złem. Z nadejściem tego okresu miały się dziać różne rzeczy niezwykłe: ziemię miały nawiedzić straszne trzęsienia i kataklizmy, na słońcu i księżycu miały się ukazywać znaki niebywałe. W świetle tych przepowiedni eschatologicznych nad światem ku końcowi zapanuje trwoga i niepokój, a na świętą Ziemię Iranu zwalą się ze wszystkich stron wrogowie. Wiernym, którzy zechcą się ratować, nie pozostanie nawet tyle czasu, by uratować żony, dzieci, mienie. Gdy zło dojdzie do najwyższego napięcia, wtedy z jeziora Frazdan wyjdzie syn Zaratustry, Hushedar, bohater pierwszego tysiącolecia. Zgromadzi on ogromne zastępy bojowników i przy pomocy Sraoszy i aniołów Mazdy pobije wojska wrogów i zburzy świątynie pogańskie. Przeminą na ziemi czasy wilka, i zaczną się czasy baranka. Drugi syn Zaratustry, Hushedar mag zapanuje nad drugiem tysiącoleciem, zwyciężywszy złe duchy i smoki, i obdarzy świat upragnionym pokojem. W tych czasach pokoju zrobi lecznictwo takie postępy, że człowieka nie będzie można zabić ani mieczem, ani nożem. Potrzeba pożywienia będzie tak mała, że stopniowo ludzie odzwyczają się zupełnie od jedzenia. Ale w tych czasach szczęśliwych zacznie się masowe odpadanie od wiary prawdziwej, przez co Ahriman zyska ogromnie na mocy i z całą siłą rzuci się na wiernych. Zgubi on trzecią część całej ludzkości, splugawi ogień, wodę i rośliny, i dopiero mężny Keresaspa zwycięży zło i założy tysiącoletnie królestwo.
W tych czasach w jeziorze Kasawa będzie się kąpać dziewica, która z nasienia Zaratustry, przechowanego w jeziorze, pocznie i porodzi Saoszyanta, czyli Zbawiciela. Wielkim czynem zbawcy będzie odbudowanie całego świata, które rozpocznie się od wskrzeszenia wszystkich umarłych. Gdy umarli zmartwychwstaną, wtedy wszystkie góry i pagórki ziemi rozpłyną się w ogniu, niby wosk, i rozleją się rzeką lawy gorejącej, a wszyscy zmartwychwstali będą musieli przejść przez tę rzekę ognia. Dla dobrych będzie ta lawa ognista nieszkodliwą, niby ciepłe mleko, ale złych będzie ona palić żarem nieznośnym w ciągu trzech dni i trzech nocy. Ale źli nie zostaną skazani na męki wieczne, bo to byłoby tryumfem zła. Męka ognia, której przez trzy dni będą poddani, będzie męką oczyszczającą, poczem wszyscy ludzie padną sobie w objęcia, wielbiąc dobrego a mądrego Ahura Mazdę.
Na ostatku zostanie stoczona walka rozstrzygająca między duchami nieba i piekieł, w której ci ostatni zostaną pora2eni ostatecznie. Ba, nawet zły Ahriman uzna się za zwyciężonego, pozna fałsz, zrozumie dobro, a tem samem stanie się dobrym i zawrze pokój wiekuisty ze swoim jasnym przeciwnikiem. Stary świat zła i fałszu przeminie, a nowy, doskonały, stanie się siedliskiem dobra i prawdy, królestwem bożem, w którem wszystkie istoty żyć będą w niezmąconej szczęśliwości na wieki.
Taka jest w ogólnym zarysie jedna z najstarszych i najczcigodniejszych religji świata, która była panującą niegdyś w olbrzymiem państwie, a dzisiaj liczy zaledwie 90000 wyznawców, mieszkających poza granicami jej kolebki, świętej ziemi Iranu. Dzisiejsi wyznawcy religji Zaratustry, t. zw. Parsowie, mieszkają w Indjach zachodnich, głównie w Bombaju, trudniąc się handlem i premysłem. Wśród tej garstki potomków dzielnych wojowników i rolników niema dzisiaj wcale żołnierzy i bardzo mało jest rolników. Parsowie przechowują wiernie tradycje zaratustryjskie, ale jednocześnie, idąc za swoimi wodzami duchowymi, coraz bardziej przyswajają sobie kulturę współczesną. Religji swojej nie propagują i z innemi religjami nie polemizują. Widzą snać, że rola zaratustryzmu odegrana została w przeszłości i że przyszłość do innych religji należy.