<<< Dane tekstu >>>
Autor Anonimowy
Tytuł U pala męczarni
Wydawca Wydawnictwo „Republika”, Sp. z o.o.
Data wyd. 10.02.1938
Druk drukarnia własna, Łódź
Miejsce wyd. Łódź
Tłumacz Anonimowy
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Poseł Samotnego Niedźwiedzia

Trzy karabiny odezwały się niemal jednocześnie i trzech Dakotów straciło swe rumaki. Biali nie strzelali do ludzi bez koniecznej pogrzeby, chodziło im jedynie o unieszkodliwienie przeciwnika.
Nagły atak przeraził czerwonoskórych wojowników. Nim zdołali zorientować się w sytuacji, huknęła następna salwa i dowódca Indian pochylił się na siodle. Ramię jego zwisło bezwładnie, rażone celnym strzałem Billa Hickocka. Było to ostrzeżenie.
Indianie rzucili się do ucieczki, zabierając ze sobą trzech pozbawionych koni towarzyszy. Po chwili, tylko kurz, unoszący się nad prerią, świadczył o tym, że byli tu jacyś jeźdźcy.
Teraz dopiero zbliżył się do naszych bohaterów wojownik czejeński, którego ścigali Dakotowie. Koń jego był okryty pianą i chrapał z wysiłku.
Indianin, mimo, że był znużony daleką drogą i ucieczką przed swymi prześladowcami, nie dał po sobie poznać wyczerpania, ani radości z uratowanego życia. Jego potężna, jakby odlana z bronzu, postać pochyliła się przed białymi w lekkimi ukłonie.
Wojownik podniósł dłoń na znak powitania i przemówił:
— Witaj, o Wielki Wodzu o Długich Włosach i wy, biali bracia. Czerwony Nóż zawdzięcza wam życie. Gdyby nie wasze strzelby, które przemawiały bez wytchnienia, Czerwony Nóż polowałby teraz z przodkami w Krainie Wiecznych Łowów.
Buffalo Bill rzucił pytanie:
— Dlaczego to mój czerwony brat ozdobił swą postać barwami wojennymi? Czemu ścigali go Dakotowie?
— Topór wojenny został wykopany! — zawołał Czerwonoskóry z nietajoną nienawiścią w głosie. — Psy dakotyjskie zdradziecko wstąpiły na ścieżkę wojenną. Wojownicy Dakota gorsi są niźli kojoty, myszkujące po prerii w poszukiwaniu padliny, gorsi od....
— Ależ zgadzamy się w zupełności z tym sądem — przerwał z właściwym sobie rubasznym humorem Nick Wharton. — Cóż jednak Dakotowie wyrządzili tobie i twemu plemieniu, że wypowiadasz pod ich adresem tak gorzkie uwagi?
— Co zrobili?! — zawołał Czejenn z dzikim błyskiem w oczach. — Zburzyli wigwamy mego ludu, podczas gdy wojownicy nasi polowali na stepie, a w obozie pozostali tylko starcy, kobiety i dzieci...
Psy z plemienia Dakota nie odważyły się zaatakować wojowników czejeńskich... Wiedzieli, że mężni z plemienia Samotnego Niedźwiedzia ozdobią po walce swe namioty skalpami dakatyńskich tchórzów! Napaść na bezbronne squaw i dzieci okryła hańbą całe plemię Dakota...
Zemsta Czejennów będzie jednak straszna! Wczoraj wieczorem odtańczyli wojownicy Samotnego Niedźwiedzia „taniec mężnych“ i pokryli swe oblicza barwami wojennymi! Wódz wysłał Czerwony Nóż, aby zaprosił białych braci na Radę wojenną. Mądrość Wodza o Długich Włosach znana jest wśród naszego plemienia.
— Dlaczego jednak Samotny Niedźwiedź nie pozostawił części wojowników na straży obozu? — spytał Buffalo Bili wojownika.
— Uczyniłby to napewno — odparł Czerwony Nóż — lecz plemię nasze żyło w zgodzie ze wszystkimi szczepami Czerwonoskórych w okolicy. Nie mogliśmy przypuszczać, że Dakotowie wykopią topór wojenny w tak nikczemny sposób. Dowiedzieliśmy się o ich napadzie od pewnej squaw, którą ocaliła łaska Wielkiego Ducha. Przybyła ona do nas z tą straszną wieścią zupełnie niespodzianie... —
Buffalo Bill oddalił się na chwilę ze swymi towarzyszami i po krótkiej naradzie zwrócił się do Indianina:
— Jedziemy chętnie z tobą, Czerwony Nożu, i nie tylko weźmiemy udział w Radzie, lecz wstąpimy wraz z naszymi czerwonymi przyjaciółmi na ścieżkę wojenną przeciwko dakotyjskim zdrajcom.
— Musimy wyruszyć natychmiast — rzekł Czerwony Nóż. Okolica pełna jest tych dakotyjskich zdrajców. Są oni liczni, jak liście w lesie i musimy ich unikać, gdyż w przeciwnym razie możemy nigdy nic dotrzeć do obozu Samotnego Niedźwiedzia. Im prędzej dotrzemy do swoich, tym lepiej dla nas!
Osiodłano konie i po chwili czterech jeźdźców kłusowało raźno w kierunku wigwamów Czejennów — Niedźwiedzi.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: [[Autor:an]onimowy|an]onimowy]].