Ulicą i drogą/Bruk miejski

<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Birkenmajer
Tytuł Bruk miejski
Pochodzenie Na klawiszach miejskiego bruku
Wydawca Księgarnia F. Hoesicka
Data wyd. 1928
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
BRUK MIEJSKI


 
Podeszwo mych podeszew, twardy miejski bruku,
Który mądrym i głupim służysz za podnóżek,
Z czegóż się tak cały dzień śmiejesz do rozpuku
Turkotem omnibusów, klekotem dorożek?

Śmiejesz się — aż tym śmiechem oczy chcą załzawieć —
Śmiejesz się — jakbyś ludzkie śmiechy brał na kawał...
Śmiejesz się — czyż tak śmieszy cię przechodniów gawiedź,
Śpiesząca bądź na pogrzeb, bądź też — na karnawał?

Czy cię śmieszy wyżółkła twarz handlarza-Żyda?
Czy pary zakochanej niedorzeczny gruchot?
Czy ten żebrak pod ścianą — Nędzy karjatyda?
Czy rachityczna dziatwa — już z początkiem suchot?
 
Codzień słyszysz gwar ludzki, rozgłośny, stugębny,
Szemrzący jak w urwistej woda katarakcie,
A kamienie twe, niby wielokrotne bębny,
Nucie życia miejskiego wtórzą w głuchym takcie.
 
Ty nam błądzić bez celu w świecie dopomagasz,
A jak dziś błoto wożą, albo twój kurz grząski,

Tak kiedyś nas powiozą — niepotrzebny bagaż —
Po twej kamiennej piersi... aż hen na Powązki...
 
Z poczuciem swej wielkości poddajesz się kaźni,
Jak Atlas, co na barkach dźwigał ziemski globus;
A bezinteresownie z tobą się przyjaźni
Jeno dziwak-poeta i uliczny łobuz...

1922





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Birkenmajer.