[44]ULICZKA
W tejsamej, małej uliczce
księżyc do okien puka —
— lecz ciebie przez ramy i szyby
napróżno wzrok mój szuka.
Jeszcze tesame drzewa
mają się kwieciem stokrotnie —
— lecz dawne, przelotne godziny
minęły bezpowrotnie.
Inne myśli tobą rządzą,
odmienione oczy twoje —
—- dziś samotną idę drogą,
którą szliśmy wraz, we dwoje.
Jakże zwiewnym ongi krokiem
przyszłaś ku mnie pocichutku —
— czarem twoim zakwitały
rozwonione bzy w ogródku.
Na mej piersi cię tuliłem,
świat był jednem cudnem śnieniem —
mówiliśmy sobie wszystko
niemą mową serc — milczeniem.
Czasem słowo lub pytanie
całowanie przegrodziło —
— coś się tam na świecie działo,
lecz cóż nas to obchodziło — ? —
[45]
Ach! — czyż mogłem w snach przypuszczać,
że to trwanie szczęścia — chwilką,
że dziewczyńskie przyrzeczenia
to są płoche słowa tylko — ? —
Firankami wiatr powiewa,
tensam dzisiaj co i wtedy —
ciebie jeno w oknie niema,
droga pani, mojej biedy.