Uparty chłopiec/6
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Uparty chłopiec |
Podtytuł | Życie Ludwika Pasteura |
Wydawca | Wydawnictwo J. Mortkowicza |
Data wyd. | 1938 |
Druk | Drukarnia Naukowa Towarzystwa Wydawniczego |
Miejsce wyd. | Warszawa — Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Ojciec lepiej znał syna.
Mówił:
— Paryż za daleko.
Bo nie było jeszcze wtedy samochodów. Nawet we Francji nie było. Do Paryża trzeba było jechać dwa dni i dwie noce. Konie woziły ludzi. Nazywało się to — poczta.
Mówił ojciec, że daleko, a Ludwik kocha rodziców, dom i miasto. A tam w Paryżu będzie sam.
Ale jedzie Julek. Julek to przyjaciel Ludwika. Pojadą razem.
Mówił ojciec:
— Trudno mu tam będzie. Niespokojne są duże miasta. Inaczej żyją tam ludzie. Co będzie, jeżeli syn zachoruje?
A pan Romanet:
— Ludwik nie zachoruje. Będzie zdrów. Ma tam szkołę nasz ziomek, dobry pan Barbet. Zaopiekuje się chłopcem.
Jeszcze bronił się ojciec. Mówił:
— Mało mam pieniędzy. Za drogo.
Będzie mało płacił. Pan Barbet poradzi swojakowi. Ludwik będzie pomagał bogatym chłopcom, którym trudno się uczyć.
— Już my to urządzimy.
— A no trudno: niech jedzie.
Listopad. Zimno. Smutno. Pada deszcz ze śniegiem.
Idą chłopcy na stację, na pocztę.
Julek pociesza Ludwika:
— Nie bój się. Będzie dobrze.
Żegnają się. Siadają. Jadą.
Jadą dzień i noc. Coraz dalej od domu i dalej. Jadą drugi dzień i noc.
Niewygodnie. Ciasno. Duszno. Trudno było wtedy podróżować.
Są w Paryżu.
Nareszcie są już w Paryżu.
Kto chce wiedzieć, jaki był Pasteur — uczony, niech czyta jego książki, kto chce wiedzieć, jaki był Ludwik Pasteur — syn i brat, niech czyta jego listy.
W książce uczony pisze, co myśli, co ma w głowie, z listów można wyczytać, co czuje, jak żyje jego serce.
Myślą ludzie, że list — to mało ważny papierek. Nieprawda. Myślą ludzie, że list można wyrzucić. Nieprawda.
Wiele listów Ludwika zaginęło. Nie wiemy, co pisał z Paryża do domu. Wiemy tylko, że mu się nie udało.
Tylko miesiąc był Ludwik w stolicy. Zachorował.
Nie może spać, nie chce jeść, nie może się uczyć. Smutny. Tęskni. A taka choroba nazywa się: nostalgia.
Zaniepokoił się pan Barbet i napisał do ojca o chorobie Ludwika.
Tylko miesiąc był Ludwik w Paryżu.
Ojciec przyjechał, żeby go zabrać do domu.
Nie lubił ojciec wiele mówić. Powiedział tylko.
— Przyjechałem po ciebie.
I znów długa droga, znów podróż daleka.
Wrócili do domu.