[103]Urocza.
1.
Jakiż to dziwnie piękny ludożerca,
Który dziewczęcych swych oczu błękitem
Z niezamąconym niczem apetytem,
Niby ostrygi połknie drżące serca,
I nie poczuwszy się nawet do grzechu,
Usta obetrze serwetą uśmiechu.
2.
Przeciw pessymistów gwardyi,
Co się w świecie tak rozpiera,
(Obacz Hartman, Leopardi,
Schoppenhauer et cetera),
Co przez czarne swe teoryje
Zamazuje Stwórcy gloryję,—
[104]
Wydał Pan Bóg — (coś Go pchnęło
W bój z tych skarg i przekleństw grzechem) —
Jedno dzieło — arcydzieło
Z koralowych ust uśmiechem:
I argument ten przedziwny
Światopogląd zbił przeciwny.
3.
Piosenko dźwięcz, piosenko leć,
Hołd pięknu nieś w ofierze:
Różowy marmur — twoja płeć
Maliny owoc — usta świeże…
Jak wdzięcznie lśni lilijowa skroń
Popod promiennych włosów zwojem…
A oczy twe — lazurów toń:
Niebo wygląda okiem twojem.
Gdy spojrzysz — wraz światłości moc
Rozkoszy źródłem w sercach bije;
Odwrócisz się — i czarna noc
Żałobną krepą serca kryje.
A uśmiech Twój, — ach, któż to zgadł, -
Czy balsam, który rany goi?
[105]
Czy może raczej słodki jad,
Co niebezpieczne figle broi?
O tobie brzmiącym strunom arf
Akompaniuję temi słowy:
„Murilla obraz — blaskiem barw,
„Świeżością — wdzięczny dzień majowy.“