Uszy hrabiego Chesterfield i kapelan Gudman/Rozdział pierwszy
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Uszy hrabiego Chesterfield i kapelan Gudman |
Pochodzenie | Powiastki filozoficzne / Tom drugi |
Wydawca | Krakowska Spółka Wydawnicza |
Data wyd. | 1922 |
Druk | Drukarnia »Czasu« w Krakowie |
Miejsce wyd. | Kraków |
Tłumacz | Tadeusz Boy-Żeleński |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Ach! ach! nieubłagana fatalność włada sprawami tego świata. Sądzę o tem, rzecz prosta, z mojej przygody.
Milord Chesterfield, który mnie bardzo lubił, przyrzekł pomyśleć o mym losie. Otóż, zawakowało dobre preferment[1], zawisłe od niego. Pędzę z prowincyi, gdzie mieszkam, do Londynu; zjawiam się u milorda, przypominam mu obietnicę: ściska mi ręce i powiada że w istocie źle wyglądam. Odpowiadam, że moja największa choroba, to ubóstwo. Milord oświadcza że mnie uleczy, i daje mi bezzwłocznie list do p. Sidrac, w pobliżu Guidhallu.
Przekonany, że ów p. Sidrac jest osobą która ma się zająć sprawą mego probostwa, pędzę do niego. P. Sidrac, który był chirurgiem milorda, przystępuje bezzwłocznie do sondowania mnie i upewnia, że jeżeli mam kamień, zoperuje mnie z pomyślnym skutkiem.
Trzeba wiedzieć, że milord usłyszał iż mocno cierpię na pęcherz i chciał, ze zwykłą swą hojnością, dać mnie zoperować na swój koszt. Był głuchy, tak jak jego brat, o czem jeszcze nie wiedziałem.
Przez czas, który strawiłem broniąc swego pęcherza przed p. Sidrac, chcącym mnie sondować przemocą, jeden z pięćdziesięciu dwu kandydatów którzy ubiegali się o to samo beneficyum, zjawił się u milorda, poprosił o moje probostwo i otrzymał je.
Byłem zakochany w miss Fidler i miałem ją zaślubić skoro zostanę proboszczem; rywal mój zdmuchnął mi posadę i kochankę.
Hrabia, dowiedziawszy się o mem nieszczęściu i swojej omyłce, przyrzekł mi wszystko naprawić; ale umarł w dwa dni później.
P. Sidrac wykazał mi jak na dłoni, że mój zacny protektor nie mógł żyć ani minuty dłużej, zważywszy stan jego organów, i dowiódł że głuchota jego pochodziła jedynie z nadzwyczajnego wysuszenia błony bębenkowej. Ofiarował się nawet zahartować mi uszy spirytusem tak, abym się stał głuchszy niż którykolwiek z parów królestwa.
Ujrzałem, że p. Sidrac jest bardzo uczonym człowiekiem. Obudził we mnie pociąg do studyów nad przyrodą. Widziałem zresztą, że to jest miłosierny człowiek, który, w potrzebie, zoperowałby mnie gratis i któryby mi użyczył swej pomocy we wszelkiej przygodzie jakaby mi się mogła trafić w okolicy ujścia pęcherza.
Zacząłem tedy studyować przyrodę pod jego kierunkiem, aby się pocieszyć po stracie probostwa i kochanki.