<<< Dane tekstu >>>
Autor Cyprian Kamil Norwid
Tytuł Vanitas vanitatis
Pochodzenie Dzieła Cyprjana Norwida
Redaktor Tadeusz Pini
Wydawca Spółka Wydawnicza „Parnas Polski”
Data wyd. 1934
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
VANITAS VANITATIS[1].
I.

Duchowny gdzież jest o promiennem czole
I nie porywacz dusz intryg kleszczami,
Lecz, na pokory zasłanym popiele,
Z oczyma, rzeczy przyszłych feniksami[2],
A od kochania cały w swym aniele —
Poufnych nawet srogi słów światłością,
Którego moc jest niemoc, niemoc ością, —
Którego cichość jak olejek wonny,
A głośność jako wóz potworokonny
Z świętego Jana patmosowych nocy[3]
Którego wzrusza nawet kształt i wzięcie —
Którego prostość jest jako obłocy
Na uciszonem niebie o północy.
A drzwi jak świeżo zastygłe pieczęcie.
A okno ptastwu przystępne głodnemu,
Widzeniom dobrym i słońcu wschodniemu?...

II.

Niewiasta gdzież jest, a nie jedna z onych
Gołębic, które w klatkach sprzedawano
W kościele, kiedy Bóg doń weszedł rano
I po srebrnikach gęsto rozrzuconych
Kazał odchodzić kupcom mocą znaną —
Niewiasta silna całem serca biciem,
Nie męczennica, za pierwsze półżycie
Leciuchne, drugiem, kamiennem półżyciem —

Tak, że, gdy złożysz to dni rozpowicie,
To nie zostanie nic, czasami dziécię
Sierota, albo grób gdzie marmurowy
Przedwcześnie zgasłej małżonki herbowéj —
Albo... w narodzie, co wolności woła.
Wspomnienie głuche cichego anioła,
Wspomnienie święte i niedotykalne —
Choć jabym wolał wspomnienie kobiéty
Milijon razy mocniej idealne,
Choć jabym wolał wspomnienie Judyty!

III.

Szlachetny gdzie jest mąż, narodu sługa,
O którym powieść i krwawa, i długa
Nie zastygnęła w hieroglif[4] pieczęci,
Ale się przędzie stalowem wrzecionem,
Które duch jakiś niewidzialny kręci,
Ale się przędzie nad niejednym tronem,
Jak wiersz, w powietrzu czczem dziwnie kreślony
Baltazarowi[5] w wieńcu — bez korony!...
Szlachetny, który do wolności mówi:
«Przyjdź, a, co boli cię, na piersi wylej,
Bom ja spowiednik twój! Powiem orłowi,
Co tam, jak piorun, trzyma mój przywilej,
Gdyż rzecz szlachetną czynić jestem dłużny,
Przez sto pokoleń ku tobie podróżny!...»

IV.

Społeczność gdzie jest, co się nie biczuje
Własnemi grzechy co historji piątek.
Bo zmartwychwstawa codzień, codzień czuje,
Bo nie wydaje na rzeź niewiniątek —
Społeczność, w której starzec nie ciężarem,
Ani młodzieniec trzaskącym pożarem —
Której religją nie umiarkowanie,
Ale religja miarą... O poganie!
Lecz dość.
W narodzie, co o wolność woła,
Lepiej gawędy pisać, kłamiąc sobie,
Że wszystko toczy się, jak kute koła,
Że wszystko pięknie... (W gladjatorów grobie,
Pamiętam, kiedyś znalazłem w Pompei
Śpiącego Fauna z lirą — na kamei...)[6]





  1. Ponieważ krytycy zarzucają autorowi niezrozumiałość, więc rękopism ten oddaje się do pisma wyłącznie katolickiego; wiadomo jest albowiem, że sąd katolika nie rozpoczyna się przez «nie rozumiem», że katolik nie rozumem, tą jedną władzą ducha, ale całopoczuciem wewnętrznej osoby swej pojmuje, że nie uważa siebie i współczesnych za ostatnich na globie, że ta wreszcie nieskwapliwość w sądzie spowodowała, iż rzeczy mniej dostępne dla przeszłych dochowało nam społeczeństwo chrześcijańskie. (P. P.). Vanitas vanitatis (łac.) — nicość nicości, marność marności.
  2. Feniks (gr.), bajeczny ptak, spalający się sam co pewien okres lat, aby z popiołów wzlecieć odrodzonym. Jest to egipska legenda astronomiczna.
  3. Patmos, wyspa na morzu Ikaryjskiem, św. Jan Ewangelista miał na niej napisać swą «Apokalipsę».
  4. hieroglif (gr.) — obrazkowe pismo egipskie; przenośnie: pismo lub obraz nieczytelne, niezrozumiale.
  5. Baltazar, ostatni król Babilonu; o tajemniczem Piśmie (Mene, Thekel, Upharium) mówi w Starym testamencie Księga Daniela R. V.
  6. kamea (włos.), drogi lub półdrogi kamień, ozdobiony wypukły płaskorzeźbą.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Cyprian Kamil Norwid.