<<< Dane tekstu >>>
Autor Kurt Matull, Matthias Blank
Tytuł Włamanie na dnie morza
Wydawca Wydawnictwo „Republika”, Sp. z o.o.
Data wyd. 23.12.1937
Druk drukarnia własna, Łódź
Miejsce wyd. Łódź
Tłumacz Anonimowy
Tytuł orygin. Tytuł cyklu:
Lord Lister, genannt Raffles, der grosse Unbekannte
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


W bezpiecznym miejscu

Lord Lister i Charley Brand z łatwością odnaleźli dom, znajdujący się naprzeciw domu Foxa w równoległej uliczce.
Wielka otwarta brama prowadziła na podwórze. W głębi podwórza stał rozwalony do połowy dom. Parter tego domu zajęty był na skład starzyzny. Pierwsze piętro wydawało się próżne. Dwa okna przesłonięte były gęstymi firankami. Były to najprawdopodobniej pokoje, zajmowane przez miss Watkins.
— Teraz tylko musimy poczekać, aż mister Fox wraz z towarzyszkami swymi wyjdą z domu. Wystarasz się wówczas o auto, w którym poczekasz na mnie na ulicy. Ja zaś zajmę się resztą.
Na rogu ulicy znajdował się szynk, z okien którego nasi przyjaciele mogli swobodnie obserwować dom Foxa.
Zajęli stolik tuż przy oknie.
Po chwili spostrzegli grupkę osób wychodzących z domu. Lord Lister zapłacił i wraz z Charleyem opuścił szynk.
— A teraz Charley trzymaj automobil w pogotowiu i czekaj na mnie.
Sam zaś udał się do domu, w którym mieszkała miss Watkins. Otworzył drzwi. Znalazł się w małym korytarzu. Zaledwie wszedł, otwarły się nagle jakieś drzwi i dziwny człowiek w wyszarzałym palcie stanął przed nim.
Zanim zdążył przemówić, lord Lister potężnym uderzeniem pięści powalił go na ziemię. Natychmiast zaciągnął go do sąsiedniego pokoju, zakneblował usta i związał ręce na plecach. Następnie ułożył go na starej sofie i rozejrzał się dokoła. Nie był to pokój młodej dziewczyny. Otworzył drzwi do sąsiedniego pokoju, gdzie znalazł sekretne przejście ukryte za lustrem. Lord Lister odsunął lustro i zdecydowany na wszystko powoli posunął się naprzód. Zapukał do sąsiednich drzwi. Zdawało mu się przez chwilę, że słyszy stłumiony płacz. Otworzył drzwi za pomocą wytrycha. Ku swemu wielkiemu zdziwieniu ujrzał na krześle związanego Tommy‘ego z zakneblowanymi ustami.
Lord Lister oswobodził chłopca z więzów.
— Czy jest ktoś w tym domu? — szepnął mu do ucha.
Tommy skinął głową i chwycił kurczowo lorda, którego poznał natychmiast.
— Nie bój się mój chłopcze — rzekł mu lord łagodnie. — Przez chwilę pozostawię cię samego. Wrócę za parę minut.
— Nie, nie odchodź — rzekło dziecko z płaczem — Zabierz mnie z sobą.
— Czy masz dość siły?
— O tak! Gdy zostaję sam, mister Fox związuje mnie stale, abym nie uciekł. Byłem w rozpaczy z powodu wyjazdu Łucji.
— Dobrze więc. Chodź ze mną i włóż czapkę.
Zaprowadził go do sekretnego przejścia i polecił nie ruszać się z miejsca. Sam zszedł do piwnicy. Kufer był zamknięty na klucz.
— Jakie to szczęście, że nie zabrałem swego zegarka. Fox był tutaj i domyśliłby się wszystkiego!
Zamek starego kufra nie ostał się przed wytrychem lorda. Raffles schował do kieszeni swój zegarek wraz z kilkoma przedmiotami większej wartości.
Rozglądając się dokoła, spostrzegł na górze duży stary obraz.
— Do diabła! — szepnął — Fox niewątpliwie nie bez przyczyny trzyma tu ten obraz.
Ramy obrazu przylegały mocno do ściany. Ruszywszy przypadkiem hak, na którym obraz ten wisiał, Lister spostrzegł ze zdumieniem, że rama odłączyła się od obrazu. Za obrazem tym kryły się małe żelazne drzwi, które otworzył z łatwością przy pomocy swych narzędzi. Natrafił tam na skarbiec Foxa, pełen banknotów i złotych monet.
Mały chłopiec, trzęsąc się, czekał na korytarzu powrotu swego zbawcy.
Szybko wrócili do domu, wychodzącego w przeciwną stronę ulicy. Człowiek, którego powalił Raffles, nie odzyskał jeszcze przytomności. Raffles obejrzał uważnie jego więzy i rzekł wesoło:
— Sir, żałuję niezmiernie, że musiałem pana trudzić. Okoliczności jednak zmusiły mnie do tego. Proszę powiedzieć panu Foxowi, że Raffles go pozdrawia!
Razem z Tommym opuścili ponury dom. Na rogu ulicy znaleźli Charleya. czekającego w aucie. Lord Lister rzekł chłopcu, że spotka się z siostry swą w Ramsgate. Miał się tam udać sam, eskortowany przez posłańca. Tommy godził się na wszystko. Lord Lister wzbudził w nim zaufanie.
Charley z Listerem wyszli z taksówki w pobliżu londyńskiego mostu. Bystrym wzrokiem dostrzegli w jadącym przed nimi aucie Foxa wraz z towarzyszką. Spokojnym krokiem minęli most i udali się na stację. Przed wejściem Tajemniczy Nieznajomy wyjął z kieszeni list, napisany w chwili, gdy powierzał chłopca opiece posłańca, i kazał go oddać pod wskazanym na kopercie adresem.
W poczekalni zastali Foxa z dwiema kobietami.
— Oto nasza panienka — rzekł, dając lordowi jakieś papiery. — Poda się pan wobec niej za pana Smitha, towarzysz zaś za pana Warrensa, waszego bratanka. Zaraz was przedstawię. W Dover, na miss Watkins oczekuje niejaki signor Castelli, bogaty argentyńczyk, który ją zaangażował w charakterze guwernantki do dzieci.
Lord Lister zachowywał się nader powściągliwie. Spostrzegł, że wzrok młodej dziewczyny biegł często ku drzwiom wejściowym, jakgdyby oczekiwała czyjegoś przyjścia.
Na wszelkie uwagi miss Anny odpowiadała z roztargnieniem.
Mister Fox wstał i zwrócił się do jakiegoś jegomościa z czarną brodą.
— Jest to prawdopodobnie signor Castelli, mający wywieźć jeszcze dwie ofiary — rzekł w duchu lord Lister, obserwując scenę w wielkim lustrze. — Oczekuje cię wielka niespodzianka, mój przyjacielu!
Fox powrócił i wezwał całe towarzystwo do zajęcia miejsc w wagonach. Pociąg miał odejść niebawem. Lord Lister ujął dziewczynę pod rękę. Zrezygnowana na wszystko, bez oporu dała się zaprowadzić do pustego przedziału drugiej klasy.
Fox ukradkiem wręczył Listerowi przyrzeczone pieniądze.
— Bagaże panny Watkins zostały już wyekspediowane do Dover — rzekł obojętnie.
Lord Lister spostrzegł, że signor Castelli wraz z dziewczętami zajął miejsca w sąsiednim wagonie. Fox i miss Anny byli w wspaniałym humorze. Pociąg ruszył. Fox na znak pożegnania powiewał białą chusteczką.
Gdy tylko pociąg opuścił stację, lord Lister zamknął okno. Byli sami w przedziale.
— Czy mnie pani nie poznaje, miss Watkins? — rzekł lord, zwracając się do dziewczyny — Proszę przyjrzyć mi się dobrze! Jestem tym, który obiecał pani wolność. To ja dwie godziny temu rozmawiałem z panią przez drzwi.
— Czyż to możliwe? — rzekła miss Watkins, ocierając pełne łez oczy.
— Stało się to w sposób nader prosty. Zaofiarowałem Foxowi, który jest skończonym łotrem, moje usługi. Gdyby wiedział, kim ja jestem, nie zaszczyciłby mnie swym zaufaniem. Od wczoraj szukam pani w Londynie i jestem szczęśliwy, że udało mi się panią odnaleźć.
Opowiedział dziewczynie o niebezpieczeństwie, którego uniknęła cudem, o znalezionej w morzu małej butelce i o swym projekcie zabrania jej do Ostendy.
Miss Watkins podziękowała mu z uniesieniem.
— Mister Fox dozna przykrego rozczarowania, gdy powróci do domu, — dodał Raffles. — Zawiadomiłem mego przyjaciela Baxtera, że jego dom jest siedliskiem zbrodniarzy i miejscem przechowywania skradzionych przedmiotów. Baxter niezawodnie złoży mu natychmiast wizytę. W Canterbury wyjdziemy z pociągu. Zrobimy to w ostatniej chwili, aby signor Castelli nie zdążył się spostrzec. W Canterbury wsiądziemy w pociąg idący z Hasting do Ramsgate, gdzie spotkamy się z Tommym.
Plan ten, nader prosty, powiódł się w zupełności.
W Canterbury lord Lister przesłał do policji w Dover telegram. Był całkiem pewien, że na skutek tej wiadomości policja w Dover natychmiast zaaresztuje Castellego i oswobodzi towarzyszące mu dziewczęta.
W Ramsgate nastąpiło wzruszające przywitanie brata z siostrą. Następnego dnia wszyscy razem udali się do Ostendy. Miss Walton wraz z matką roztoczyły opiekę nad nieszczęśliwym rodzeństwem.
— Fox przeczuwał niezawodnie, że w wypadku znalezienia testamentu zostałaby pani jedyną spadkobierczynią po jego wuju — rzekł lord Lister. — Dlatego też pozbawił panią wolności. Musimy więc za wszelką cenę odnaleźć ten testament. Niestety, spoczywa on na dnie morza i odnalezienie go nie będzie rzeczą łatwą.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: Matthias Blank, Kurt Matull i tłumacza: anonimowy.