W ŚWICIE.




Przestrzeń wszechświata wypełniały mgły szare, gęste, bezwładnie rozwieszone lub leniwym ruchem falujące, na których płynęły w wirowych obrotach olbrzymie kuliste bryły. Przenikała ją zmieszana z mrokami, blada, jak gdyby, rozcieńczona i mętna jasność. Na jednej z owych brył, na ziemi, śród pełzających po niej oparów i skłębionych nad nią chmur, widniało światło, które otaczało dwie postacie — mężczyzny i kobiety. Zaledwie ono zabłysło, w niemem dotąd przestworzu odezwały się kolejno głosy niewidomych duchów.
Rod. Zamknięte w mojem wnętrzu nasiona życia wprowadzę do łona natury, uczynię ją wiecznie młodą, wiecznie brzemienną i wiecznie płodną. Każdy z tych zarodków wyda z siebie niepoliczoną wielość innych, każdy stanie się rodzicem nieprzerwanego ciągu pokoleń. Czas, spełniając moje prawa, będzie w biegnącym przez jego nieskończoność łańcuchu istnień przyczepiał coraz nowe ogniwa, a przestrzeń zagęstwi się i zaroi niezmierzoną mnogością objawów i kształtów życia. Wywołam wszelkie jego postacie, wszelkie stopnie ich użytku i szkody, wszelkie odcienie piękna i brzydoty, wyczerpię całkowicie bezmiar rozmaitości, jedne duchy przebierać będę w najróżnorodniejsze ciała, a tak cały byt przeniknę moją siłą, że nawet śmierć będzie musiała rodzić życie. Więc i wy ludzie z woli mojej rozmnóżcie się w niewygasłem potomstwie!
Topan. Co jest i będzie, to zawsze było. Do materyału wszechświata ani jedna drobina dotworzona i dołączona być nie może. Powstał on odrazu w całej swej masie, którą zachowa bez ubytków i bez przyrostów. Tylko cząsteczki tej masy zmieniać będą swe skupienia i związki w objęciu przestrzeni, jak krople wody, zgarniane i rozgarniane ruchem fal w łożysku morza. Niektóre z tych połączeń posiądą życie i rozszerzą się nadmiernie, naruszając równowagę innych istnień. Ja będę stróżem tej równowagi, a niszczycielem tego życia, duchem zagłady wszystkiego, w czem atomy obficiej się zbiegną i drogą rozwoju dążyć zaczną. Ziarna bytu muszą ciągle powracać do prawidłowego ładu, powstawać rozdzielone porami próżni, bezwładne w odosobnieniu i niezdolne do zrośnięć płodnych. Natura będzie obszarem niezmienności i spokoju, przyczyna zaś, która ją stworzyła, wyniszczy w niej wreszcie wszystkie nasiona życia, a czasowi każe przechodzić w wieczność po nad przestrzenią pełną, ale milczącą i martwą. Więc i wy, ludzie, z woli mojej zniknijcie w zagładzie!
Elion. Niech w każdą niedziałkę materyi wsiąknie kropla miłości, utkwi rdzeń siły przyciągającej i zatli się iskra życiodawczego ognia. Niech wszystkie pyłki, źdźbła, okruchy, ciała wielkie i małe, bezwiedne i świadome, wiecznie dążą ku sobie. Niech wszystkie zjednoczenia po to tylko rozdzielają się, aby wytworzyć nowe związki. Niech po całej naturze rozlegają się nigdy niezaspokojone potrzeby kochania i dreszcze rozkosznych upojeń, niech ona będzie wielkiem sercem, bijącem miłością w piersiach przestrzeni. Połączę się z każdem tętnem krwi człowieka, z każdem jego radosnem i smutnem westchnieniem, otworzę mu czułą ręką oczy przy narodzeniu i zamknę je przy śmierci. Ulecę z ludzkości tylko wraz z jej życiem. Będę jej energią, celem dążeń, objawię się jej w czarownych marzeniach i rzewnych tęsknotach, w czułych pieśniach i pięknych kształtach, w zachwytach i poświęceniu, w geniuszu i cnocie. Będę duchem zaklętym w tonach, barwach, słowach i ciałach, będę nieustannie jarzącą się zorzą na najciemniejszym widnokręgu życia, a często jedynem jego światłem, jedynem dobrem nędzy, szczęściem niedoli i uśmiechem rozpaczy. Więc z woli mojej ludzie kochajcie!
Sob. Cała natura oddychać będzie tylko pragnieniem zachowania swojego bytu. Wszelka myśl i uczucie, wszelka świadoma i bezwiedna wola nie przestanie nigdy dążyć w tym kierunku. Miłość będzie niszczącą a samolubstwo ochronną siłą wszechświata. Kto pokocha siebie — wzrośnie, kto pokocha innych — zmaleje. Pierwszy dozna rozkoszy boga, drugi — męczarń ofiary. Nawet tępiciel będzie dobroczyńcą, bo unicestwi twory słabe i nieudolne a zapewni byt mocnym i uzdolnionym. Życie musi być nieustanną walką i przemianą istnień niedołężnych na doskonalsze. Natura wykreśliła ze swych praw miłość i przebaczenie a oddała panowanie sile i zwycięztwu. Miłosierni rozpłyną się w oceanach ludzi, jak sole w oceanach wód. Tylko samoluby pozostaną trwałym żywiołem świata i nie ulotnią się z niego, jak wonie z kwiecia. Więc z woli mojej ludzie kochajcie siebie!
Toon. Człowiek dokona dzieł, wobec których natura zawstydzi się, że ich stworzyć nie umiała, a zarazem zdumnieje, że tego olbrzyma zrodziła. Myśl jego nie cofnie się przed najśmielszem i najtrudniejszem zadaniem. Tysiąckroć strącona ze szczytów, na które wdzierać się będzie, tysiąckroć, jak zraniony orzeł, broniący swego gniazda, znowu wzleci na nie, a odłamane skrzydła ciągle jej odrastać będą. Niezmordowanym wysiłkiem rozwiąże ona po kolei wszystkie zagadki bytu, zdejmie wszystkie pieczęcie z tajemnic natury i odczyta ukryte pod niemi prawdy. Ja będę potęgą człowieka i jego chwałą, przeze mnie stanie się on bogiem wszechwiedzącym i wszechmocnym. Więc z woli mojej ludzie badajcie!
Jam. Oszczędzę im trudów znojnych i zawodów bolesnych. Stanę przed nimi jako widmo wszechwładne a tajemnicze, zawrę w chceniu mojem wszystkie przyczyny, a w wiedzy — wszystkie prawdy. Zaufają mojej mądrości i pieczy, błogosławiąc je nawet wtedy, gdy ich nie rozpoznają i nie odczują. Dziękować mi będą zarówno za radość, jak smutek. Wiara da im pancerz przeciw grotom losu, znieczuli ich na bóle, a zgasiwszy światło rozumu, ciemnością zasłoni przed ich oczami nędzę życia i pozwoli im je przespać. Spowiję nią ich dusze, zamknę je w niej, jak ziarna w łupinie i przeniosę nietknięte wątpieniem przez czas ich trwania na ziemi. Umierać będą nieprzebudzeni, odurzeni złudzeniem, ale i rozkoszną nadzieją, że grób jest dla nich tylko przedsionkiem do świata wiecznej szczęśliwości. Więc ludzie z woli mojej wierzcie!
Tor. Ze złudnych pozorów człowiek usnuje wiarę, że życie wszechświata będzie siecią skutków, dzierganą przez rozmaite przyczyny, działające swobodnie i niezależnie. Tymczasem w całej przestrzeni ja będę jedyną wolą niezłomną i jedynym rozumem nieomylnym. Wszystkie ciała, twory i objawy istnieć i działać będą tylko przeze mnie i poruszać się w mojej prawidłowości, której żadna siła nie zmieni i nie powstrzyma. Ja sam rodzić będę wszechbyt i wszechrozmaitość. Cokolwiek się stanie, stać się musiało. Ludzie szukać będą dróg dobrych a unikać złych, nie wiedząc, że pójdą takiemi, jakie ja im wskażę. Roztropnością lub omyłką, rozsądkiem lub błędem nazwą to, co nazywa się tylko koniecznością. Siebie i innych będą upominać, oskarżać, karać i zabijać za to, czemu się oprzeć nie mogli. Od pierwszej do ostatniej chwili czasu ani jeden atom, ani jedno drgnienie nie wyjdzie z granic i nie wyłamie się z karbów ustanowionego przeze mnie porządku. Więc ludzie z woli mojej poznajcie prawa konieczności.
Iron. Życie tych istot, które opanują ziemię, upłynie w śnie i niemocy, a im wydawać się będzie jawą i wszechwładztwem. Staną się niewolnikami głodu, miłości i ciemnoty. Żołądki nieraz uspokoją, serca zadowolą, ale mózgi wysuszą daremnem rozwiązywaniem zagadek bytu. Napełnię świat szyderstwem z widoku ich bezsilności, mianowanej potęgą, i niedoli, mianowanej szczęściem. Śród tworów natury stanowić oni będą rodzaj poważnie zabawny, głupio rozumny i uparcie niepoprawny. Kto z nimi się zmiesza, będzie jak oni walczył, smucił się, cieszył, głosił ich porażki i zwycięztwa; kto po za nimi stanie, będzie tylko szydził zarówno z ich cierpień, jak radości. Więc z woli mojej ludzie bawcie się.
Kres. Duchy dziejów waszych złożyły wam na głowy błogosławieństwa i klątwy. Z otuchą i wątpieniem w sercach, potężni i słabi, światli i ciemni, tryumfujący i pokonani, idźcie wędrowcy w przyszłość niezmierzoną drogami wieków i nie zatrzymajcie się, dopóki jedna prawda uciekać będzie przed wami z zasłoniętem obliczem i jeden człowiek nie doścignie swojego szczęścia.
Długo brzmiały odbiciami ech powtarzane i coraz bardziej zwichrzone te głosy, a wreszcie wsiąkły w ziemię i umilkły. Jednocześnie światło, okrążające parę ludzką, zaczęło szybko rozprężać swój obwód i wystrzeliwać w ciemną przestrzeń coraz dłuższe smugi.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Aleksander Świętochowski.