[26]VII.
W Jaszczurówce.
Mrówka nikczemna! któż dba o jéj życie?
Raz, gdym w szumiących dumał drzew zachwycie,
Patrzę — a oto z kwiatu gdzieś kielicha
W prąd strugi wpadła ta istotka licha.
Myślała pewnie że już po niéj będzie...
Jam ją ździebełkiem słomki wstrzymał w pędzie,
I to jéj biedne życie sercem całem
Uratowałem.
[27]
Więc czyliż dziwno tobie: że wzajemnie,
Kiedy w złéj chwili, zdala raz odemnie,
W odmętach które nawałnica zmąca,
Bezsilna, trwożna, bezprzytomna, drżąca,
Rozpacznie walcząc — już sennemi błyski
Mniemałaś w duszy kres oglądać bliski —
Z nieba mi ciebie dłoń Anielska biała
Uratowała.
Bog przecież, wśród téj ciężkiéj naszéj doli,
Nie tylko tem co niepokoi, boli,
Lecz i uczynkiem dobrym kusi człeka.
Wieczny jest, więc ma czasu dość, i czeka.
Biada! kto w darze wziąwszy zmysły ducha,
Patrzy nie widząc, i nie słysząc słucha.
Szczęśliwy, kogo błyski Pańskiéj Chwały
Uratowały. —