[18]IV.
W Zakopanem.
1.
Widziałem raz granitowy
Szczyt w otchłań runąć gotowy,
Gdzie ledwie koza się dzika
Drżąc z przerażenia przemyka —
Słońce za drżącą osiną
W dali gdzieś kona...
Tyś tam siedziała, twym śmiechem
Przekomarzając się z echem...
Czyś ty góralka dziewczyno?
Czy Dziwożona?
[19]
Indziéj widziałem, jak znowu
Runął cedr w poprzek parowu,
A kędy potok się kłębi,
Wśród gromów trzasku, z téj głębi
Buchała w chmury mgłą siną
Toń rozwichrzona.
Kłoda pod stopą ci drżała,
A tyś nią szła sobie śmiała...
Czyś ty góralka dziewczyno?
Czy Dziwożona?
To znów raz wbiegłaś na łące
Między dziewczęta tańczące.
Niby obłoczki tęczowe
Wstążki ci wieją nad głowę,
A włosy światłem opłyną
Białe ramiona.
I pod twą stopą w twéj chwili
Trawka się nawet nie schyli...
Czyś ty góralka dziewczyno?
Czy Dziwożona?