W albumie M. Hertzowi
←Ojczyzna | W albumie M. Hertzowi Poezje Władysława Bełzy Poezje mniejsze Władysław Bełza |
Jeszcze Polska nie zginęła!→ |
Miałem sen dziwny — o! wybacz sny moje,
Bo cóżem winien że miewam widzenia?
W tym śnie widziałem oblicze z kamienia,
Serce kamienne i duszę kamienną,
I precz odegnać chciałem marę senną,
Bo owo serce z głazu — było twoje!
Widziałem potem jak zszedł anioł pychy,
I tworzyć pieśni dla zysku ci kazał —
I zamykały się lilji kielichy,
Jakby z obawy, by tej sprosnej chwały
Śpiew, białej szaty ich kwiecia nie zmazał —
A ptaki w gaju z boleści — konały.
Lilije więdły, konały słowiki,
A ty śpiewałeś sławę Teutonów!
W około brzmiały na cześć twą okrzyki:
„To król harmonji, to miljoner tonów!”
A ty z monarszo-bankierską szczodrotą,
Głodnym roniłeś piosenki jak złoto.
Nagle w mych oczach zrobiło się ciemno.
Serce się dziwną ścisnęło żałobą,
Widziałem przepaść w którą ty leciałeś!
W tem się ocknąłem — patrzę, a przedemną
Stoi mój anioł — lecz nie sam, bo z tobą
A ty mi do snu piosenki śpiewałeś!
A piosnka owa była takiej treści,
Że nie spostrzegłem zbudzony — od razu,
Czyś ty do tego podobny obrazu
Na który we śnie patrzałem w boleści.
A tyś wciąż śpiewał — I nuta słowika,
Co drzew się czepia i wśród kwiatów słania,
Były w tym śpiewie — aż rajska muzyka,
W jeden się splotła akord — zmartwychwstania.
I sam pytałem siebie pełen trwogi,
Czy sen mój dziwny był tylko złudzeniem,
Czy pogrzebanych dawno chwil wspomnieniem,
Czy snem przestrogi?
1871.