[98]80.
W nocy ku dolinie jasny Anioł płynie wśród złocistej jasności. Wieść cudowną niesie: zbawienie staje się upragnionej ludzkości. „Gloria — Gloria”, śpiewają chóry anielskie, „A to co — A to co?” pytają drużyny pasterskie.
[99] Słuchajcie pasterze — a wierzcie mi szczerze, co wam teraz ogłoszę: Z Maryi Dziewicy Jezus Odkupiciel narodził się tej nocy. Idźcie więc powitać Jezusa w Betlejem w stajence, tam leży w ubogim żłóbeczku Pan świata na lichym sianeczku, po tym Go poznacie!
My też pastuszkowie, nietylko królowie, na wozie, na wozie. Jedziemy z kapelą, niech nas rozweselą, na mrozie, na mrozie. Graj, mówi Jezus, Bartku swoje. Już Dziecię, tylko bas wystroję, i smyczek, i smyczek!
Bartos sobą troska, że nie ma i włoska, na smyku, na smyku. A nie myśląc wiele, szast ogon kobyle, do szyku, do szyku. Jak zarżnie w swoje szałamaje, aż Jezus paluszkami łaje: powoli, powoli.
Kuba na swe dudy coraz spojrzy z budy, boi się, boi się. Ale Józef stary, porwawszy gańdziary: Połóż się, połóż się. Wnet Kuba zaczął grać od ucha, aż urwał rękaw u kożucha, na sobie, na sobie.
[100] Stach choć sturbowany, zagra Ci w organy, Jezusku, Jezusku. Złapał mendel kotów, narobił fagotów, po włosku, po włosku. Nuż koty nie w żartowne tony, gdyż miały wszczepione w ogony: Ach rata! ach rata!
Mikołaj się lęka, na kolana klęka: ja prostak, ja prostak. Dał mu Stach fujarkę i przez łeb gańdziarę, na szóstak, na szóstak. Bum, bum, bum zaczął koncert włoski, aż Dziecię brało się za boczki, cha cha cha, cha cha cha.
Bądź zdrów Panie młody! trzeba iść do trzody ścieżeczką, ścieżeczką. Jezus mruga brewką: daj im miód z konewką i z beczką, i z beczką.
Dziękują Panięciu pastuchy, nalawszy po gardła swe brzuchy. Chwała Tobie Panie!