Wajdelotka (Słoński)
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wajdelotka |
Pochodzenie | Wiśniowy sad |
Wydawca | Towarzystwo Wydawnicze „Nowina” |
Data wyd. | 1918 |
Druk | Piotr Laskauer |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
— Rzucam na siwe popioły
bogom w ofierze swój los,
radości swe i miłości
bez żalu niosę na stos.
— Skłębiły się dymy wonne —
pali się mięta i wrzos...
Z popiołów, z siwych popiołów
płomieniem wstaje mój los.
— Osłońcie mnie, siostry moje!
dorzućcie wilgotnych mchów —
niech białe dymy przesłonią
grzeszny korowód mych snów.
— Napróżno zamykam oczy
i kryję spłonioną twarz,
napróżno u wrót świątyni
czujniejszą ustawiam straż.
— Tak samo dziś, jak i wczora,
palą się wrzosy i mech,
tak samo z żywych płomieni
wypełza słodki mój grzech.
— Osłońcie mnie, siostry moje!
Szczęknęła zbroja, rży koń,
nie ogień, lecz jego oczy
palą mi łono i skroń!
— O kneziu, jedź sobie światem!
Spowite w mięty i wrzos
palą się moje miłości
bogom rzucone na stos.
— O kneziu, jedź sobie światem,
czy morzem płyń po swój los —
nie ciebie widzą me oczy,
nie ciebie woła mój głos!
— O kneziu, kneziu, napróżno
zakrywam spłonioną twarz!
Jakie ty oczy uroczne
i usta palące masz!
— Skłębiły się dymy wonne,
palą się wrzosy i mech,
z palących, żywych płomieni
wypełza słodki mój grzech.