Walka Północy z Południem/XXXI
<<< Dane tekstu | |
Autor | |
Tytuł | Zakończenie |
Pochodzenie | Walka Północy z Południem |
Wydawca | Redakcya Wędrowca |
Data wyd. | 1888 |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Wojna domowa ciągnęła się dalej z różnemi zmianami i zdarzały się świeże wypadki; które doszły do wiadomości Jamesa Burbanka dopiero po powrocie do Camdless-Bay.
Wogóle, w tym okresie czasu zdawali się brać górę południowcy, skupieni do koła Corinthu, gdy federaliści zajmowali pozycję w Pittsburg-Landing! Armją separatystów dowodził Johnston, pod którym znajdowali się Beauregard, Hardee, Braxton-Bagg, oraz biskup Polk, dawny wychowaniec akademji wojskowej w Wel-point. Armja ta zręcznie korzystała z nieprzezorności północnych. Dnia 5-go kwietnia w Shiloh ci ostatni dali się zaskoczyć, co spowodowało rozproszenie brygady Peabody’ego i odwrót Shermana. Jednakże południowcy drogo okupili swe powodzenie; bohaterski Johnston został zabity w chwili, gdy odpierał wojsko federalne.
Taki to był pierwszy dzień bitwy z d. 5-go kwietnia. Na trzeci dzień nastąpiła utarczka na całej linji i Shermanowi udało się odebrać Shiloh. Przyszła teraz kolej na południowców. Musieli się cofać na całej linji przed żołnierzami Granta. Była to krwawa bitwa! Z 80,000 walczących 20,000 poległo lub odniosło rany.
O tych ostatnich wypadkach wojny James Burbank i jego towarzysze dowiedzieli się nazajutrz po przybyciu do Castle-House, które nastąpiło jeszcze d. 7-go kwietnia.
Zaraz po rozstrzelaniu braci Texarów, podążyli oni za kapitanem Howickiem, który prowadził swój oddział i jeńców ku wybrzeżu. Pod przylądkiem Maleburskim stał jeden ze statków flotylli, krążącej w pobliżu brzegów, statek ten przewiózł wszystkich do miasta św. Augustyna, potem zaś kanonierka, która ich wzięła na pokład w Picolata, wysadziła na ląd w porcie Camdless-Bay.
Wszyscy powrócili zatem do Castle-House — nawet Zerma, która nie umarła z odniesionych ran. Mars i jego towarzysze zanieśli ją na pokład okrętu federalnego, gdzie ją otoczono staraniami. Zresztą, mogłaż umrzeć, będąc tak szczęśliwą. Ocaliła swoją małą Dy, jest razem z ukochanym!
Łatwo sobie wyobrazić radość rodziny, której członkowie połączyli się znów ze sobą po tylu ciężkich próbach. Pan i Burbankowa, mając swą dziecinę przy sobie, przyszła zwolna do zdrowia. Alboż nie miała także męża, syna, miss Alicji, która miała wkrótce zostać jej córką, Zermy i Marsa, — alboż nie ustały obawy przed tym nędznikiem, a raczej dwoma nędznikami, których główni wspólnicy dostali się w ręce federalitsów?
Tymczasem zaczęła się szerzyć pogłoska, o której wzmiankowali już w przytoczonej wyżej rozmowie dwaj bracia na wyspie Carneval, mianowicie, że północni opuszczę Jacksonville, i że komendant Dupont ograniczając swą działalność do blokowania wybrzeża, zamierza cofnąć kanonierki, strzegące Saint-Johnu. Ten zamiar mógł szkodliwie wpłynąć na bezpieczeństwo kolonistów, znanych z zasad przeciwnych niewolnictwu, a w szczególności Jamesa Burbanka.
Była to pogłoska uzasadniona. W samej rzeczy, d. 8-go, nazajutrz po dniu, kiedy cała rodzina połączyła się w Castle-House, federaliści dokonywali ewakuacji Jacksonvilln. Z tego powodu ci z mieszkańców, którzy się okazali przychylni sprawie północnej uznali za właściwe schronić się, bądź w Port-Royal, bądź w Nowym Yorku.
James Burbank nie chciał ich naśladować. Murzyni wrócili do plantacji nie jako niewolnicy, lecz w charakterze wyzwoleńców i obecność ich mogła zapewnić spokój Camdless-Bay. Zresztą losy wojny zaczynały sprzyjać Północy, w skutek czego Gilbert mógł zabawić dłużej w Castle-House, i wziąć ślub z Alicją Stanard.
Roboty plantacyjne rozpoczęły się więc na nowo i praca weszła na zwykły tor. Nie było mowy o tem, ażeby zmusić Jamesa Burbanka do wykonania wyroku, skazującego na wygnanie wyzwoleńców z terytorjum Florydy. Nie było już Texara i jego stronników, którzyby podżegali niższe warstwy ludności. Zresztą, nadbrzeżne kanonierki przywróciłyby szybko porządek w Jacksonville.
Co się tyczy stron wojujących, te ścierały się jeszcze trzy lata i nawet Floryda odczuwała niekiedy ruchy wojny.
Rzeczywiście, tegoż roku, w miesiącu wrześniu, okręty komandora Dupont pojawiły się znów na wysokości Saint-John-Bluffs, w okolicy źródeł rzeki, i Jacksonville zostało wzięte po raz drugi. Jenerał Seymour zajął je trzeci raz, nie doznawszy poważnego oporu.
Dnia i stycznia 1863, proklamacja prezydenta Lincolna zniosła niewolnictwo we wszystkich stanach, ale wojna skończyła się dopiero 9 kwietnia 1865 r.
Owego dnia, w Appomaltox-Court-Justice, jenerał Lee oddał się z całą armją w ręce jenerała Grant’a po kapitulacji, która przyniosła zaszczyt jednej i drugiej stronie.
Zażarta walka Północy z Południem trwała cztery lata. Kosztowała ona 700 miljonów dolarów i przeszło pół miljona ludzi, ale niewolnictwo zostało zniesione w całej Ameryce północnej.
Tak to nierozdzielność rzeczypospolitej Stanów Zjednoczonych zawarowana została na zawsze przez tych samych amerykanów, których przodkowie przed stu blisko laty wyzwolili kraj w wojnie o niepodległość.