Warjat i zakonnica/Akt II
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Warjat i zakonnica |
Podtytuł | czyli niema złego, coby na jeszcze gorsze nie wyszło |
Pochodzenie | Skamander, R. 5, z. 39 |
Data wyd. | marzec 1925 |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Ta sama dekoracja. Zaczyna się ranek następnego dnia. Robi się coraz jaśniej, ale pogoda jest pochmurna. Nadchodzi burza. Grzmoty i błyskawice potęgują się coraz bardziej.
SIOSTRA ANNA wkładając zakonne nakrycie głowy Teraz muszę cię zawiązać znowu. Jakie to okropne. Ale masz to. Daję ci to jako talizman. Odpina z łańcuszka i daje mu żelazny krzyż, który miała na piersiach. Nie mam już prawa tego nosić. Nosiłam za specjalnem pozwoleniem siostry przełożonej. Ten krzyż dostałam od mojej matki.
WALPURG Dziękuję ci, Alinko. Dziękuję za wszystko. Bierze krzyż i wkłada go w szparę deski od tapczana. Miały tam być ołówki i papier, ale nigdy nie mogłem tego dostać. Wraca do niej i całuje ją w rękę. A wiesz, że teraz dopiero zrozumiałem ogrom mojego nieszczęścia — teraz, kiedy mnie kochasz. Wczoraj zdawało mi się nieludzkiem szczęściem pocałować twoje włosy. Dziś, kiedy jesteś moja, wszystko stało się niczem. Chcę stąd wyjść, pisać, pracować, ogolić brodę i wąsy, być znowu dobrze ubranym. Chce mi się życia, zupełnie zwykłego życia. Ja muszę stąd wyjść. Zobaczysz. Ty mi dałaś siłę do pokonania wszystkiego. Wyjdziemy stąd oboje.
SIOSTRA ANNA całując go Ja czuję zupełnie to samo. Ja też nie jestem już zakonnicą. Mnie się chce zwyczajnego, spokojnego życia. Tyle się nacierpiałam.
WALPURG ponuro Tak — ty wyjdziesz napewno. Ty nie jesteś w więzieniu. Z nagłym niepokojem. Alinko: nie zdradź mnie. Ten doktór Burdygiel to mój najstraszniejszy wróg. Wolę już tego Grüna, choć też jest wstrętne bydlę. Nie zdradzisz? Boję się, że rozpętałem w tobie zmysły, i jak mnie parę dni nie zobaczysz, to może ktoś inny zacząć ci się podobać.
SIOSTRA ANNA zarzuca mu ręce na szyję Kocham cię. Ciebie jednego na życie całe. Samabym tu została, abyś mógł tylko wyjść stąd. Ja cię kocham dla ciebie. Ty musisz spełnić twoje przeznaczenie.
WALPURG całując ją Biedne dziecko. Ja się o ciebie boję. We mnie jest jakaś siła, nad którą nie panuję. Wszystko być musi — musi być koniecznie. Ja nie mam woli w zwykłem znaczeniu. Nade mną czy we mnie jest jakaś wyższa potęga, która robi ze mną co chce.
SIOSTRA ANNA To twórczość. A może to Bóg. On nam przebaczy. I moja matka przebaczy mi także, choć była święta.
WALPURG Czekaj: ja ci nie powiedziałem wszystkiego. Mnie się zdaje, że ja ją zabiłem. Ale nie wiesz...
SIOSTRA ANNA wyrywa mu się Nie mów, nie mów nic. Ubieraj się szybko. Wkłada mu kaftan. Oni mogą przyjść tu za chwilę. On staje tyłem do niej, ona mu zawiązuje rękawy kaftana.
WALPURG Ale nic się nie zmieniło? Tak dziwnie mówisz, jakbyś przestała mnie nagle kochać.
SIOSTRA ANNA kończąc zawiązywanie Ależ nic. Tylko się boję. Boję się o nasze szczęście. Odwraca go do siebie, całuje szybko. A teraz kładź się i udawaj, że śpisz. Prędko. Popycha go ku tapczanowi.
WALPURG kładąc się Pamiętaj: nie zdradź mnie. Tyle jest dobrze ubranych ludzi na świecie — tyle jest kanalji.
SIOSTRA ANNA Głupstwa pleciesz. Cicho! Zdaje się, że idą. Walpurg kładzie się i udaje śpiącego. Siostra Anna siada na krześle i modli się. Pauza. Drzwi odryglowują się, i wchodzi dr. Burdygiel. Za nim siostra Barbara i Grün.
GRÜN we drzwiach do kogoś, kto jest na zewnątrz Możecie zostać. Burdygiel podchodzi do siostry Anny i mówi cicho.
BURDYGIEL No i cóż? Jakże tam? Siostra Barbara całuje w czoło siostrę Annę, która całuje ją w rękę.
SIOSTRA ANNA Nic. Wszystko dobrze.
BURDYGIEL Spał cały czas? Grün przysłuchuje się uważnie.
SIOSTRA ANNA Nie. Raz się obudził. Rozmawiał zupełnie przytomnie. Mówił mi o swojem życiu. Nie wiedziałam, że to jest ten sławny Walpurg. Potem zasnął spokojnie. Drugi raz już się nie obudził.
GRÜN A nie mówiłem! Zaczyna się rozwiązywanie kompleksu. Zasnął sam po raz drugi bez chloralu. Czy zdarzyło się to wam kiedy, kolego?
BURDYGIEL Mnie wogóle nigdy. Nigdy nie brałem chloralu. Ale ten fakt jest dziwny — tem bardziej w okresie furji. Słuchajcie, Grün: ja nie mam żadnych przesądów. Jeśli chcecie dalej próbować waszych metod — proszę. Ja się zgadzam. Nawet — powiem otwarcie — zaczynam nabierać zaufania do psychoanalizy. Oddaję wam tego pacjenta. Za dużo trochę erotyzmu jest w waszych teorjach. To jest jedyna rzecz, która mnie zniechęca.
GRÜN Ależ, kolego: erotyzm jest rzeczą najważniejszą. Wszystkie kompleksy pochodzą z tej sfery. Pozwolicie, że obudzę pacjenta.
BURDYGIEL Walcie. Podchodzi do siostry Anny i przechodzi z nią na prawo. Siostra Barbara patrzy na scenę budzenia.
GRÜN budząc Walpurga Hallo! Walpurg! Słuchajcie: to ja — Grün. Walpurg udaje, że się budzi. Przeciąga się na tapczanie i siada. Pauza.
WALPURG A to wy, doktorze. Dawno was nie widziałem. Lubię te rozmowy z wami. Czemu nie przychodzicie? Pewnie Burdygiel wam zabronił?
GRÜN Ale gdzie tam. Oddał mi was w zupełne władanie. Wyleczę was napewno. Jakże wam zrobiła rozmowa z siostrą Anną? To był mój pomysł.
WALPURG Cudownie. To święta osoba. Nigdy się tak świetnie nie czułem, nawet za najlepszych czasów. Chciałbym pisać.
GRÜN Doskonale. Dziś dostaniecie ołówek i papier. Książki też. Jakie chcecie?
WALPURG Wszystkie dzieła Tadeusza Micińskiego i drugi tom „Logische Untersuchungen“ Husserla. Może być także Moréas. I trzeci tom mój własny. Cudownie mi jest. Może przedstawicie mnie tej wielkiej damie w habicie. Księżna Zawratyńska, o ile mi się zdaje, jeśli się nie mylę. Wstaje.
SIOSTRA BARBARA Panie Walpurg: jestem siostra Barbara, przełożona zakonu dobrowolnych męczenniczek. Proszę o tem nie zapominać. k
GRÜN Nie potrzebuję przedstawiać, skoro państwo się znają..
WALPURG Grün: a możebyście tak zdjęli mi ten kaftan. Jestem zupełnie już zdrętwiały, a przytem kompletnie przytomny. O furji niema mowy. Daję wam słowo honoru. Wyspałem się z siłą czterdziestu susłów.
BURDYGIEL przerywa rozmowę z siostrą Anną O co to, to nie. Cóż to jest honor warjata? Tego nie wie nikt. A powstrzymywana furja wybucha czasem ze zdwojoną siłą. Nie zgadzam się. Walpurg opanowuje atak nienawiści.
WALPURG Ależ, panie doktorze: Grün odpowiada za mnie głową. Nieprawdaż, Grün?
GRÜN Tak. Słuchajcie, Burdygiel: albo, albo — albo to jest mój pacjent, albo nie. Połowiczne metody do niczego nie doprowadzą.
BURDYGIEL No, dobrze. Walcie. Ale co powie profesor?
GRÜN Wobec takich rezultatów profesora biorę też na siebie. Walpurg: zdejmuję wam kaftan i uważam was od dziś za rekonwalescenta. Obróćcie się. Walpurg obraca się do niego tyłem. Grün rozwiązuje mu rękawy.
SIOSTRA BARBARA Czy aby nie za wcześnie, panie Grün?
GRÜN Siostro Barbaro, nie wtrącajcie się w nieswoje sprawy. Jakbym was zanalizował, wystąpilibyście zaraz z klasztoru. Macie kompleks pokuty za winy przeciw mężowi. A za życia torturowaliście go, jak najgorsza kacica. Ja wiem wszystko.
SIOSTRA BARBARA Panie Grün: niech się pan nie zapomina. Niech pan nie powtarza mi plotek miejskich ze sfer niższych.
GRÜN To nie są plotki. To jest fakt odkryty przeze mnie. Jesteście wolni, Walpurg. A za pół roku wyjdziemy stąd wszyscy razem na miasto. Tylko mniej oporu, słuchajcie. Nabierzcie raz do mnie zaufania.
WALPURG podaje mu rękę Dziękuję wam. Do siostry Barbary. Nareszcie znalazł się człowiek, który uznał mnie jako warjata. Jako poeta miałem uznania dosyć. Walpurg podaje rękę siostrze Barbarze, która wita się z nim z niechęcią. Grün: dajcie ołówek i kawałek papieru. Muszę zapisać pierwszą strofkę wiersza, Obudziłem się z tem w głowie. Wywlokę z tego cudowne rzeczy. Grün daje mu blok i ołówek. Walpurg zaczyna notować stojąc.
GRÜN do siostry Barbary Widzicie, siostro: tak trzeba postępować z chorymi. Nasze szpitale gorsze są od średniowiecznych więzień. Tylko psychoanaliza uwolni ludzkość od potwornego koszmaru szpitala warjatów. Co mówię: więzienia staną się puste, jeśli wszyscy będą poddani obowiązkowemu oczyszczaniu z kompleksów — od samego dzieciństwa. Ręczę, że ten wskazuje na Walpurga ma kompleks siostry-bliźniaczki z czasów, kiedy był jeszcze embrjonem. Dlatego nie może się naprawdę zakochać. Kocha podświadomie siostrę, mimo że w normalnej świadomości czuje do niej prawdziwą nienawiść. Walpurg: pierwsze skojarzenie do „siostra“.
WALPURG przechodząc powoli na prawo Ostra — jaskinia — dwoje sierot na bezludnej wyspie — powieść „Blue Lagoon“ de Vere Stackpoola.
GRÜN Widzi siostra? Jaskinia to łono matki. Bezludna wyspa — to samo. Rozwiązałem kompleks. Ta powieść — zna ją siostra? — to druga warstwa — weszła w zrobione już łożysko psychiczne. Walpurg: za dwa tygodnie jesteście zdrowi jak byk.
WALPURG nie zwracając uwagi na Grüna, mówi do Burdygiela Panie doktorze: mnie się zdaje, że nie można tak długo flirtować z zakonnicą.
SIOSTRA ANNA pośpiesznie Myśmy mówili tylko o panu.
WALPURG Moje zwierzenia są tylko dla pani, siostro Anno.
GRÜN do siostry Barbary Widzi siostra, jak on przytomnie mówi? Obudził się w nim zdrowy instynkt życia. Jest zazdrosny — może się zakochać.
BURDYGIEL Nie — czasami muszę się śmiać z tej całej psychoanalitycznej baliwerji. Cha, cha, cha, cha!
Walpurg chwyta Burdygiela za włosy i zadaje mu straszliwy cios ołówkiem w lewą skroń. Burdygiel bez jęku wali się na ziemię.
WALPURG spokojnie Masz za twoje flirty z duchownemi osobami. Kopie Burdygiela nogą. Zdychaj sobie, oprawco! Żałuję, że nie mogłem go storturować. Oto jest zdrowy instynkt życia. Grün: proszę was o scyzoryk. Złamał mi się ołówek. Twardą czaszkę miał ten kretyn, ale jesteście już bez konkurenta.
SIOSTRA ANNA która stała stężała z przerażenia Co pan uczynił? Teraz wszystko przepadło. Mdleje i pada na ziemię.
GRÜN podbiegając Walpurg: czyście oszaleli? Ja mam słabe serce. O Boże! Biedny Burdygiel. Maca Burdygiela za puls. Trup — trafił mu w samą skroń.
WALPURG Teraz jestem zdrów zupełnie. Utożsamiłem go z siostrą i zabiłem ich oboje za jednym zamachem. Jestem pewny, że ona umarła w tej chwili. Cha, cha! Kompleks rozwiązany. O ile psychoanaliza jest coś warta, powinienem być zaraz wypuszczony na wolność. Teraz jestem już kompletnie bezpieczny.
GRÜN Słuchajcie, Walpurg: czy wy sobie czasem ze mnie nie kpicie?
WALPURG Nie — mówię poważnie: jestem zdrów. To uderzenie w ten czerep wyleczyło mnie. Dlatego nie odpowiadam za to zabójstwo, ale odpowiadam za każdą chwilę, która nastąpi. Siostro przełożona, obudź się z tego osłupienia: broniłem czci duchownej osoby przed napaściami zwykłego Don Juana w doktorskim chałacie. Prawda czy nie? Jestem pewien, że ten psychoznawca miał X romansów na oddziale kobiecym.
SIOSTRA BARBARA Niewczesne dowcipy. Jest pan skończony warjat. A jeśli nie, to jest pan pospolitym zbrodniarzem. Idzie do siostry Anny i cuci ją.
GRÜN To niesłychane! Więc naprawdę czujecie się dobrze?
WALPURG z niecierpliwością Powiedziałem już. I każdy, kto będzie mówił ze mną jak z warjatem, jest moim osobistym wrogiem. Proszę o śniadanie — jestem głodny. I proszę was: zajmijcie się siostrą Anną. Czy nie widzicie, że jest jej niedobrze. Księżna nie może jej docucić.
GRÜN Wierzyć mi się nie chce. Sam rozwiązał sobie kompleks jak bucik! Coś nieprawdopodobnego! Idzie ku drzwiom.
SIOSTRA ANNA budząc się Ach! co teraz będzie?
SIOSTRA BARBARA gniewnie To samo, co było. Bóg wie, co robi. Gdzie jest twój krzyż?
SIOSTRA ANNA wstając To dlatego wszystko się stało, że zostawiłam dziś krzyż w celi. Talizman matki bronił mnie od wszystkiego.
GRÜN woła przez drzwi Alfred! Pafnucy! Śniadanie dla numeru dwudziestego. Ukazują się posługacze.
SIOSTRA BARBARA do siostry Anny Wstydź się wierzyć w takie przesądy. Idź zaraz do spowiedzi. Wchodzą posługacze i dębieją na widok trupa Burdygiela.
SIOSTRA ANNA Może jutro. Jestem niegodna po tem wszystkiem. Muszę zrobić rachunek sumienia.
SIOSTRA BARBARA popychając ją ku drzwiom Idź w tej chwili! Słyszysz?!
WALPURG do siostry Anny A niech siostra się wyśpi i przyjdzie dziś wieczorem. Świetnie mi robią te zwierzenia. Nie mogę przecie mówić o sobie z takim idjotą, jak Grün.
SIOSTRA BARBARA odwracając się Nie — z tem skończone. Ja nie mam moich siostrzyczek na ofiary dla morderców.
WALPURG Grün: scyzoryk.
GRÜN dając mu machinalnie Ależ, siostro Barbaro: on będzie zawiązany w kaftan. Dla wszelkiego bezpieczeństwa, bo ręczyć mogę, że drugiej zbrodni już nie będzie. Do posługaczy. Czego wybałuszacie ślepia? Dawać prędko śniadanie, Posługacze wychodzą. On jest prawie zupełnie zdrów. Jung opisuje podobny wypadek. Jego pacjent stał się wzorowym mężem i świetnym architektem, kiedy ukatrupił ciotkę, która przyszła go odwiedzić. Miał kompleks ciotki i rozwiązał go. A doprowadziła go do tego tylko psychoanaliza.
SIOSTRA ANNA nienaturalnie Jeśli trzeba życie nawet poświęcić, jestem gotowa. Siostro Barbaro, błagam cię: nie odmawiaj mi pokuty za wielkie grzechy moje.
SIOSTRA BARBARA Dobrze — zgadzam się. Może Bóg tego chce. Może jest w tem wszystkiem jakiś sens wyższy, niepojęty dla nas — ubogich duchem. Idź spać, siostro Anno, i nie idź dziś do spowiedzi. A wieczorem przyjdziesz o dziesiątej na dyżur. Wychodzą obie, mijając się z posługaczami, niosącymi śniadanie. Walpurg zaostrzył ołówek i pisze.
GRÜN Jedzcie, Walpurg. Należy się wam porządne żarcie po tem wszystkiem. Jako psychoanalityk rozumiem i przebaczam wszystko. Niema zbrodni bez kompleksu, a kompleks — to choroba.
WALPURG Zaraz — nie przeszkadzać. Ostatni wiersz... Musi być drugi przypadek liczby pojedyńczej od... Pisze.
GRÜN do posługaczy Czego stoicie, niedołęgi? Wynieść trupa pana doktora do pawilonu numer siódmy. Posługacze biorą trupa Burdygiela i wychodzą.
WALPURG Skończyłem. Teraz ostatni ślad obłędu starłem z mego mózgu. Zegar przestał iść. Nie mam żadnych wyrzutów sumienia. Zabiera się do śniadania. Coraz silniejsza burza. Ciemności dość silne o burym odcieniu, przerywane zielonemi błyskawicami. Deszcz siecze w okno.
GRÜN Wspaniała nauka dla starej psychjatrycznej szkoły. Monografję o was napiszę. Będę sławny na cały świat.
WALPURG siedzi i je z apetytem Najlepszą naukę dostała psychjatrja w osobie pana Burdygiela. Nigdy nie lubiłem tego durnia i jego manjer w stosunku do kobiet. Znam go dawno. On wietrzył we mnie ofiarę już od lat pięciu. Ale jak mi się połączył z siostrą, to już było nie do wytrzymania. Cha, cha, cha!
GRÜN rzuca się do niego i ściska go Walpurg! Jesteście najgenjalniejszy facet na świecie! Kocham was. Razem stworzymy coś wspaniałego!
WALPURG wstaje nagle i odtrąca Grüna, który się zatacza A teraz dosyć tych poufałości! Nie zawracać mi głowy! Idjota! Spoufalił się ze mną, jak z pierwszym lepszym psychjatrycznym okazem. Dystans trzymać! Rozumiesz!?
GRÜN odskakując Oddaj scyzoryk! Oddaj scyzoryk!
WALPURG rzuca mu scyzoryk na ziemię, Grün go podnosi Masz, tchórzu! jedno zabójstwo dziennie wystarcza mi zupełnie. Nie mam zwyczaju rozdeptywania karaluchów. Won!
GRÜN cofając się ku drzwiom, otwiera scyzoryk Pafnucy!! Alfred!!! Wpadają posługacze. Numer dwudziesty w kaftan! Prędzej!! Posługacze z szaloną szybkością rzucają się na Walpurga, wkładają mu kaftan i zawiązują rękawy. Walpurg nie opiera się wcale.
WALPURG Cha, cha, cha, cha, cha!! Zabawa w mimicry. Warjaci są najsprytniejsi z ludzi. Nawet zwierzęta są głupsze od nich w swoich najcudowniejszych instynktach.
GRÜN zamykając scyzoryk Śmiejcie się, Walpurg. Śmiejcie się. Wszystko jedno. Wyzdrowiejecie. Nie chodzi mi o was ani o wasze głupie wiersze. Ważne jest tylko to, że t. zw. „dementia praecox” jest uleczalna przez rozwiązanie kompleksów. Chodźmy stąd. Idzie ku drzwiom, za nim posługacze.