Wazowie (Niewiadomska)/O tron Moskiewski
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wazowie |
Pochodzenie | Legendy, podania i obrazki historyczne |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1921 |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Co to znaczy:
..................
..................
Carowie moskiewscy stoją przed królem polskim jako jeńcy. Zwyciężona Moskwa wzywa na tron królewicza Władysława. Więc zjednoczenie niby Litwy z Polską? Jakaż wielka przyszłość dla obu narodów! Jak się to stało?
Umarł Iwan Groźny. Na tronie zasiadł syn najstarszy, niedołężny, ale w jego imieniu rządził Tatar, Borys Godunow. Ten się obawiał, że gdy syn młodszy Iwana dorośnie, to mu władzę odbierze, więc kazał go złoczyńcom zamordować. I rzeczywiście Borys wkrótce został carem.
Ale w kilka lat potem zjawia się zamordowany niby Dymitr.
Jest na dworze polskiego pana, Wiśniowieckiego i w chorobie wyznaje popu na spowiedzi, że jest synem Iwana Groźnego, że go niańka ukryła i nie dała zabić, że ma krzyż brylantowy, jako świadectwo swego urodzenia, i tron moskiewski do niego należy.
Jedni wierzą, drudzy nie wierzę, ale panom to się podoba. Jeśli zostanie carem, będzie przyjacielem Polski, obiecuje przyjąć wiarę katolicką, ożeni się z Maryną, córką wojewody Mniszcha, toż Polacy będą rządzili za niego, zwłaszcza Mniszech i Wiśniowiecki. Któż im dorówna wtedy w znaczeniu, potędze?
Obiecują więc pomoc Dymitrowi i stawiają warunki, na które się zgadza, bo cóżby zrobił bez nich? Król Zygmunt nie wypowiada wojny Moskwie, ale pozwala werbować żołnierzy. Dwóch magnatów na własną rękę rozpocznie wojnę z carem.
I tak się stało. Hufce zebrali liczne. Jedni wierzyli rzeczywiście Dymitrowi, innych zwabiła nadzieja zdobyczy. Wojsko polskie posuwało się zresztą bez przeszkód, gdyż przywłaszczyciel tronu był znienawidzony, wszyscy wiedzieli, że zamordował carewicza, a teraz się cieszyli, że mu się zbrodnia nie udała. Przed mniemanym synem Iwana Groźnego miasta gościnnie otwierały bramy, a wysłane przeciwko niemu przez Borysa wojsko połączyło się z Polakami.
Wreszcie Borys się otruł, a Moskwa radośnie powitała prawego cara i Polaków.
Niedługo to jednakże trwało. Rządy Polaków nie mogły podobać się ruskim bojarom. Samozwaniec był lekkomyślny, w trudnem położeniu nie umiał postępować. Został też zamordowany, a stojący na czele spisku chytry ród Szujskich zagarnął władzę w swoje ręce.
Lecz Szujscy byli też znienawidzeni za dumę samowolę; przeciwko nim powstali zazdrośni bojarowie, zjawił się nowy Dymitr samozwaniec, niby znów ocalony, i rozpoczęła się wojna domowa.
Część bojarów prosiła Zygmunta o pomoc, wzywali jej Polacy, pozostali w Moskwie, których wkońcu wymordowano okrutnie. Wtedy Zygmunt zdecydował się na wojnę.
Żądał jej także sejm, bo naród został obrażony postępowaniem Szujskich. Zgromadzono wojsko. Sam król Zygmunt ruszył pod Smoleńsk, hetman Żółkiewski pod Moskwę.
Zygmunt ułożył sobie, że zdobędzie państwo Moskiewskie, sam zasiądzie na tronie, a zamiast prawosławia wprowadzi w niem religję katolicką. Tak sobie pięknie marząc, przez dwa lata oblegał Smoleńsk.
A tymczasem Żółkiewski podążył wprost ku Moskwie, pod Kłuszynem pokonał Szujskich, obu braci wziął do niewoli i wszedł do Moskwy jako zwycięzca.
Postępował jednakże tak rozumnie i sprawiedliwie, że Moskale, mając już dosyć domowych waśni i wojen, sami ofiarowali tron Władysławowi, najstarszemu synowi Zygmunta, pod warunkiem, że przyjmie ich obrządek grecki i uszanuje prawa i obyczaje narodu.
Z tem powrócił Żółkiewski i stawił swych jeńców przed sejmem. Dla Polski wielka przyszłość: pobratanie się z narodem sąsiednim, prawda, że ciemnym, może nawpół dzikim, ale polska oświata i cywilizacja będzie miała drogę otwartą i może zdziałać wiele. A zamiast wroga odtąd na wschodzie przyjaciela.
Wielka w dziejach Polski i ważna godzina.
Lecz Zygmunt się nie zgadza. Jego syn nie zmieni wiary!
Czy to słuszne? Czyż panujący może być innej wiary niż poddani? A przytem wiara grecka nie była tem jeszcze, czem dzisiaj prawosławie. Przecież za tego samego Zygmunta powstała w Brześciu unja, która oba kościoły łączyła.
Ale Zygmunt milczał, nie dał się przekonać, oblegał dalej Smoleńsk i ani myślał syna wyprawić do Moskwy.
On sam chce tam panować i odrazu wprowadzić katolicyzm.
Moskwa stoi przy swojem, o Zygmuncie — rzecz naturalna — nie myśli, czeka na Władysława. Czeka lata całe. Tymczasem w kraju nieład, zamieszanie, w Moskwie rządzi polska załoga.
Sprzykrzyło się to nakoniec i Moskalom. Zapragnęli być wolni. Powtórnie wymordowali i wypędzili Polaków, których garstka nie mogła im się oprzeć, i obrali sobie królem Romanowa.
Kiedy w szóstym roku po zwycięstwie Żółkiewskiego pod Kłuszynem zdecydował się Zygmunt wysłać Władysława, już Moskwa była rządna, miała cara i trzeba było zawrzeć z nim pokój. Najazd Polski na Moskwę — zamiast wydać owoc braterstwa, posiał jedynie ziarna nienawiści, a upór niedorzeczny Zygmunta pozwolił rozrosnąć się na wschodzie wrogiej nam potędze, ciemnej, srogiej i niszczycielskiej.