Wiadomość i sprostowanie
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wiadomość i sprostowanie |
Pochodzenie | Drobiazgi |
Wydawca | Redakcja „Muchy” |
Data wyd. | 1898 |
Druk | A. Michalski |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
WIADOMOŚĆ. W dniu wczorajszym uciekł z naszego miasta zbrodniarz, który oprócz zeksamotowania 7,000,000 rubli, naruszył honor jednej zacnej panny, siedmiu młodych mężatek i czterech wdów, będących już w wieku wyższym nad wszelkie podejrzenia, a jednak... Za zbiegiem wysłano listy gończe, a fotografie jego wyekspedyowano natychmiast do policyi w Hawrze, gdyż jest zasada do przypuszczenia, że zbrodniarz udać się zamierza za Atlantyk.
Reporter nasz (zwykle wybornie poinformowany) widział go jeszcze wczoraj i, co gorsza, jadł z nim kolacyę u Brajbisza.
Co za piekielne podejście opinii publicznej!
Naturalnie, natychmiast sprowadziliśmy (kosztem redakcyi) lekarza, który przepisał odpowiednie środki, ażeby w reporterze naszym ani jednej chwili dłużej nie pozostały pierwiastki spożywcze pochodzące z tak podejrzanego źródła.
Sylf nasz cierpiał przytem, ale cierpiał dla idei szlachetnej i to go pocieszało!!
SPROSTOWANIE. We wczorajszej wiadomości o kradzieży 7,000,000 i uwiedzeniu jedenastu niewinnych ofiar, wkradły się pewne drobne omyłki, które najskwapliwiej prostujemy. Pan X. nie zeskamotował 7,000,000 rubli, lecz wziął 7 rs. z własnego biurka, i nie udał się do Hawru, lecz na Saską Kępę (notorycznie wiadomo, że nad ranem wrócił). Co się zaś tyczy jedenastu ofiar, to istotnie pan X. jeździł z przyjacielem, ale fakt możności dotknięcia jego honoru, wydaje się niekoniecznie prawdopodobnym, gdyż obydwaj wrócili podchmieleni.
Nasz sylf (zwykle wybornie poinformowany) nie jadł tego dnia kolacyi, gdyż u Brajbisza wymówiono mu kredyt, co się zaś tyczy lekarza i przedsięwziętych środków, to takowe istotnie były stosowane przez innego lekarza i nie naszemu sylfowi, lecz pewnej żydówce, która miała tę nieostrożność, że po zjedzeniu sałaty z surowej kapusty, wypiła cały litr słodkiego mleka i zakąsiła śledziem.
Maleńka ta niedokładność we wczorajszej wiadomości, niedokładność, która wkradła się naturalnie przypadkiem, jest niejako dowodem, że artykułów w kwestyi hygienicznego odżywiania się nie jest nigdy zadużo, co też w przyszłości postaramy się uwzględnić.
Sylf nasz (zwykle dobrze poinformowany) i cieszący się, jak dotąd, pożądanym stanem zdrowia, przebrał się natychmiast za felczera i tym sposobem mógł mieć „interwiew” z chorą, która nazywa się Ryfka Bierschenker i mieszka na Pokornej pod № 40.
Pewna nieakuratność w odnośnej czynności felczerskiej zdradziła incognito naszego sylfa, który napadnięty przez rozwścieczoną rodzinę chorej (tem więcej, że odnośna czynność miała charakter nieco drażliwej natury), z obawy wywołania „judenhecy” ratował się ucieczką, przyczem uległ zgubieniu parasola i kapelusza.
Uczciwy znalazca zechce odnieść rzeczone efekta do kantoru naszego pisma w godzinach biurowych, a fakta będące powyżej opisanemi, stwierdzają same, że nie tylko błyskotliwość stylu jest naszym zadaniem, lecz, że narażamy nawet życie naszych sylfów (zwykle poinformowanych wybornie), aby tylko czytelnicy mogli mieć zawsze pewne, dokładne i źródłowe wiadomości.
P. R. Od Nowego Roku (pomimo tego) cena prenumeraty podwyższoną nie będzie.