Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1879/126
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1879 |
Pochodzenie | Gazeta Polska 1879, nr 282 Publicystyka Tom IV |
Wydawca | Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Gebethner i Wolff |
Data powstania | 17 grudnia 1879 |
Data wyd. | 1937 |
Druk | Zakład Narodowy im. Ossolińskich |
Miejsce wyd. | Lwów — Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór artykułów z rocznika 1879 |
Indeks stron |
Spór o słownik. Kto powinien zabrać się do pracy nad słownikiem ekonomiczno-handlowym, na który ogłosiła konkurs Gazeta Handlowa — i jak brać się do tego należy?
Pytanie to żywo było roztrząsane w pewnem towarzystwie finansistów. Jedni twierdzili, że pracą powinno się zająć ciało zbiorowe, tj. komitet — inni, że pojedyńcza osoba.
Według stronników pierwszej myśli komitet powinien składać się z kupców, bankierów, ekonomistów i filologów, obradować zaś codziennie lub kilka razy na tydzień w umówionych godzinach.
Ponieważ skutkiem sporów wynikłych zwrócono się do nas o zdanie, przeto zabieramy głos w tej sprawie.
Wyznajemy, że nie umiemy sobie zdać dokładnie sprawy ze sposobu, w jaki owo ciało zbiorowe wzięłoby się do rzeczy i w jaki prowadziłoby pracę.
Wyobraźmy sobie takie posiedzenie. Prezes zabiera głos i mówi: „Panowie, pocznijmy od litery A. Według układu alfabetycznego pierwsze miejsce powinien zabierać wyraz, w którym po A następuje drugie a albo b. Kto tedy ma taki wyraz, niech prosi o głos“. I tak za każdym razem. Doprawdy, byłby to sposób nie prowadzący do niczego. Użyto by też zapewne innego środka. Oto wzięto by pierwszy lepszy słownik niemiecki i starano by się przepolszczać kolejno wyrazy; przy czem kupcy wyjaśnialiby znaczenie terminów, a filolodzy przekładaliby je na polski.
Policzywszy, ile czasu zajęłyby rozprawy, spory, odczytywanie dzieł pomocniczych, wyszukiwanie u źródeł nazw istniejących, niestawianie się członków na posiedzenia etc., możemy śmiało powiedzieć, że i ten drugi środek jest zbyt długi, niepraktyczny, wyłączający badanie głębsze przedmiotu, a na koniec i sam konkurs.
Gdzie bowiem zasiada komitet, tam konkurs z natury rzeczy jest niemożliwy.
Na koniec członkowie komitetu musieliby obradować albo darmo, czyli uważać czas poświęcony za ofiarę i łaskę, albo pobierać za posiedzenia zapłatę, co by ten sposób tworzenia słownika uczyniło najdroższym ze wszystkich.
Naszem zdaniem, słownika dokonać może praca jednej lub kilku osób, przede wszystkiem obznajomionych dokładnie z językiem polskim, zatem filologów. Mówią, że finansista potrzebnym jest koniecznie do objaśnienia terminów handlowych. Ależ pracujący znajdzie to objaśnienie w pierwszym lepszym słowniku niemieckim lub francuskim, a dalej dla dokonania podobnego dzieła potrzeba nie posiedzeń i popisywania się na nich z wymową, tylko pracy w bibliotece, opartej na poszukiwaniach i porównywaniach, na szperaniu w słownikach, słowem, potrzeba tu studiów, któremi żaden komitet zajmować się nie może.
Przy tem pojedyńczy taki człowiek będzie wiedział, dlaczego się zajmuje, będzie wiedział, że dokonawszy pracy sumiennej, otrzyma odpowiednią nagrodę.
Komitet złożony z fachowców jest potrzebny, ale dopiero do ocenienia gotowych prac, nigdy do „komponowania“ słownika.
Ale tu nastręcza się znowu pewna trudność.
Oto może się zdarzyć, że w słowniku pana X. będzie tysiąc wyrazów dobrych, w słowniku pana Y. pięćset, a w słowniku Z. dwieście jeszcze innych. — Jaka na to rada?
Rada jest. Najwyższą nagrodę powinien dostać autor dzieła bezwzględnie najlepszego, ale suma zebrana powinna wystarczyć na wynagrodzenie czyli zakupno i tych dzieł innych, które zawierać będą cenny materiał w stosunkowo największej ilości.
Z takich dopiero materiałów komitet może ułożyć jeden słownik, który by łączył w sobie zalety wszystkich pojedyńczo nadesłanych — albo polecić autorowi, otrzymującemu główną nagrodę, powprowadzać te poprawki, które za właściwe zostaną uznane.
Powiedzą nam, że na to wszystko potrzeba by wiele pieniędzy. Zupełnie się zgadzamy! Redakcja i banki (toruński i poznański) dały już początek, naszym zaś finansistom, kupcom itd. możemy udzielić jednej bardzo zdrowej rady — oto: by zamiast się spierać, kto i jak ma słownik układać, postarali się przede wszystkiem o powiększenie sumy konkursowej.