Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1879/4
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1879 |
Pochodzenie | Gazeta Polska 1879, nr 260 Publicystyka Tom IV |
Wydawca | Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Gebethner i Wolff |
Data powstania | 19 listopada 1879 |
Data wyd. | 1937 |
Druk | Zakład Narodowy im. Ossolińskich |
Miejsce wyd. | Lwów — Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór artykułów z rocznika 1879 |
Indeks stron |
Czy istnieje polska szkoła malarstwa? U nas mało kto o tem wątpi, należałoby tylko innych przekonać. Angielski sławny krytyk Ruskin zaliczył Matejkę do monachijców z kierunku, a Austriaków z rodu. Zapytany przez jednego z naszych ziomków, co rozumie przez narodowość austriacką, zbył go żartem, że Austriak to jest gatunek Niemca w obcisłych spodniach. Brandta tenże krytyk zrobił również Niemcem bez bliższego jednak oznaczania cech gatunkowych. Ruskin jest istotnie znakomitością krytyczną, a prócz tego nie żywi żadnej ku nam niechęci, błędy więc jego tłumaczą się tem, że sekcje na wystawach powszechnych (jak np. austriacka) istotnie nie mogą nikogo o narodowości malarzy pouczyć. Ale błędy Ruskina nie mogą się jeszcze porównać z nieświadomością Francuzów; kto by np. uwierzył, że paryski Goupil, który zakupuje wszystkie płótna Chełmońskiego i, mówiąc nawiasem, robi na nich doskonałe interesa, do niedawna nie wiedział nie tylko jakiej narodowości jest Chełmoński, ale z jakich okolic czerpie temata do swych obrazów. Podobnych pomyłek lub przykładów niewiadomości moglibyśmy wiele przytoczyć, a skutek z tego taki, że mamy malarstwo świetne, bierzemy udział w ruchu artystycznym narodów wcale niepomierny, i mimo tego wszyscy nas zapoznają. Co na to poradzić? Gdyby który z naszych kapitalistów przedstawiający dostateczną gwarancję chciał urządzić wystawę naszych malarzy w znakomitszych miastach europejskich, kwestia od razu zostałaby przeciętą. Płótna nasze i nazwiska podpisywane pod niemi, takie jak Matejki, Siemiradzkiego, Brandta, Gierymskich, Grottgera, Chełmońskiego, Stachórskiego, Gersona etc., — przekonałyby na koniec pp. Ruskinów, czem istotnie jest nasza działalność na polu sztuki. Dodajemy, że kapitalista taki zrobiłby przy tem świetny interes, — malarze zaś nasi, dla których, pominąwszy inne względy, otworzyłoby się ogromne pole sprzedaży, pewno nie odmówiliby przedsiębiorcy swego poparcia.