Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1879/40
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1879 |
Pochodzenie | Gazeta Polska 1879, nr 266 Publicystyka Tom IV |
Wydawca | Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Gebethner i Wolff |
Data powstania | 27 listopada 1879 |
Data wyd. | 1937 |
Druk | Zakład Narodowy im. Ossolińskich |
Miejsce wyd. | Lwów — Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór artykułów z rocznika 1879 |
Indeks stron |
Wyjątki z depeszy o głodzie na Szląsku. Korespondent specjalny Kuriera Warszawskiego wysłany na Szląsk, telegrafuje co następuje:
„Nędzy głodowej na Szląsku urzędownie nie przyznano, — przyznano tylko, że w niektórych okolicach z powodu nieurodzajów kapusty i ziemniaków, oraz niskich cen robocizny, wyradza się obawa nędzy w przyszłości.
Zagrożone są okolice Raciborza, Lubleńca, Pleszowa, Rybnika i okręgi przemysłowe Bytom, Gliwice itd., w których uprawa roli podrzędne zajmuje miejsce, natomiast liczna jest ludność fabryczna.
W sferach kierujących, tak ze strony władz miejscowych jak i urzędowych, przedsiewzięto niektóre ostrożności, jako to: zakupując zapasy żywności oraz rozpoczynając budowę dróg.
Panika ustąpiła po uspokajających zapewnieniach ministerium oraz prasy berlińskiej i wrocławskiej. Niebezpieczeństwo nędzy jednak istnieje.“
Z brzmienia depeszy wnosić by można, że niebezpieczeństwo jest dopiero przyszłem, ale oto dalszy jej ciąg stoi w niejakiej sprzeczności z ustępami początkowemi, korespondent bowiem donosi dalej:
„Dziś wieczorem nadszedł wzruszający list od księdza Rybińskiego, proboszcza Bolika, pisany do Gazety Szląskiej.
Proboszcz donosi, że nędza tam ogólna, głód, tyfus, dzieci mrą z braku pożywienia.
Księgarz Roth z Lubleńca o grasowaniu tyfusu głodowego.“
∗ ∗
∗ |
Z powyższych słów można by wnosić, że niebezpieczeństwo nędzy ogólnej grozi dopiero w przyszłości, ale, że niektóre miejsca są już nią dotknięte. Pan Kokskul, główny redaktor Gazety Szląskiej, zapewnia wprawdzie, że rząd nie zaniedba pośpieszyć z pomocą, lekarzy jest pod dostatkiem, władze dają zapomogi i rozpoczynają budowę dróg bitych, by dostarczyć zarobku robotnikom.
Wiadomości o stanie i rozmiarach klęski można zaczerpnąć u pana Quadta, prezydenta Opola.
∗ ∗
∗ |
Nieszczęście nie przychodzi zwykle samo, więc razem z głodem i tyfusem głodowym zapanowały zimna.
Dnia 20 bm. we Wrocławiu było 9 stopni zimna, w Raciborzu i Hirszbergu 13. Położenie jest podobne do takiego, jakie istniało w roku 1847, w którym tyfus głodowy zdziesiątkował ludność.
Korespondent mówi jeszcze, że „między ludźmi poważnie się zapatrującymi, panuje przekonanie, że nie jałmużny potrzeba, ale trzeba dać możność zarobkowania biednej ludności.“
Pogląd ten w ustach ludzi miejscowych zupełnie jest uzasadniony, inna rzecz, jak ma na tę sprawę patrzeć nasz ogół.
My możności zarobkowania robotnikom szląskim dać nie możemy.
Możemy tylko pośpieszyć — nie z jałmużną, bo między braćmi o jałmużnie mowy być nie może, ale z pomocą bezpośrednią w pieniądzach, ciepłem odzieniu, lekarstwach, zapasach żywności.
Nie powinniśmy również czekać, aż nędza ogłoszoną zostanie urzędowo, aż wieść o niej przeszedłszy przez biura i formalności biurowe, zostanie przypieczętowaną w Berlinie.
Nie powinniśmy, bo oto, jak donosi ksiądz Rybiński z Bolika, „głód tam, tyfus, dzieci mrą z braku pożywienia.“
Sprzedanych chat, zmarłych dzieci, dni cierpień i choroby, spóźniona pomoc nie wróci. Nie wróci nawet, według znanych u nas słów: „łez przelanych.“