Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1880/18. IX

<<< Dane tekstu >>>
Autor Henryk Sienkiewicz
Tytuł Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1880
Pochodzenie Gazeta Polska 1880, nr 207
Publicystyka Tom V
Wydawca Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Gebethner i Wolff
Data powstania 18 września 1880
Data wyd. 1937
Druk Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Miejsce wyd. Lwów — Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór artykułów z rocznika 1880
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


324.

Profesor b. Szkoły Głównej, Paweł Popiel, dokonał całkowitego przekładu Iliady Homera. Jest to znakomita przysługa oddana literaturze polskiej, tem bardziej, że dotychczasowe przekłady J. Przybylskiego, Dmochowskiego i Staszica nie odpowiadały zadaniu. Jacek Przybylski umiał po grecku, ale brakło mu talentu, Dmochowski składał piękne wiersze, ale nie trzymał się oryginału, a bodaj czy całkowicie nie posługiwał się tekstem francuskim. Odyssea, nie mówiąc już o dosłownym prawie przekładzie Bronikowskiego, doczekała się prawdziwego tłumacza-poety w Siemieńskim, Iliada zaś nie miała jakoś szczęścia. W ogóle także z braku artystycznego przekładu mniej u nas zajmowano się tem największem dziełem epicznej muzy greckiej. O ile przekład Popiela brak ten zapełni i artystycznym wymaganiom zadość uczyni, sądzić jeszcze nie pora, to pewna, że przekład dokonany jest z oryginału. Tłumacz poświęcił mu podobno kilka lat pracy — zanim więc umieścimy obszerniejsze sprawozdanie, dzielimy się tymczasem pomyślną wieścią z czytelnikami.

325.

W ostatnich dniach opuścił prasę ósmy tom Dzieł Juliana Bartoszewicza.
Wydawnictwo to, mimo kosztów, które nie wracają się z rozprzedaży, postępuje wytrwale pod kierunkiem p. Kazimierza Bartoszewicza, syna słynnego historyka.
Nie potrzebujemy dodawać, ile syn stawia w ten sposób sławnemu ojcu najpiękniejszy pomnik.
Tom obecny obejmuje Studia historyczne i literackie, pisane do roku 1853. Życiorysy są zeń wyłączone, utworzą bowiem one z czasem tom osobny. Niektóre z artykułów zawartych w tomie ósmym były drukowane w rozmaitych czasopismach, inne znaleziono w rękopiśmie. Jak jedne, tak i drugie obok strony krytycznej zawierają nieprzebrany materiał historyczny, którym zmarły Bartoszewicz owładnął tak, jak żaden współczesny historyk. To też faktyczna część prac jego ma prawie wartość źródła z pierwszej ręki.
Większa część wspomnianych artykułów prawie wcale nieznaną jest publiczności, albowiem te nawet, które były drukowane, jako rozproszone po dziennikach wyszłych dziś z obiegu, nie były nikomu dostępne. Inne, jak wspomnieliśmy, leżały w rękopismach. Wobec tego zasługa literacka wydawcy prawdziwie jest niepospolita. Należało by tylko, ażeby publiczność umiała to zrozumieć i ocenić. Na nieszczęście tak nie jest. Sam wydawca skarży się w przedmowie, że — gdy każde większe wydawnictwo znajduje u nas zachętę i poparcie — wydawnictwo Bartoszewicza trafia na niewytłumaczoną obojętność. Nam zdaje się jednak, że nie ma w tem winy publiczności, a obojętność da się wyjaśnić niewiadomością. Gdy inni wydawcy rozrzucają prospekty i ogłoszenia we wszystkich pismach i póty kołacą, póki nie wykołacą i sympatii i poparcia, o wydawnictwie Bartoszewicza mało kto wie, a stąd i uwaga publiczna nie jest na nie zwrócona tak, jakby być powinno. Inaczej popieranoby przedsiewzięcie i kupowano książki. Bartoszewicz, obok sumienności i głębokiej nauki, odznacza się w dziełach swoich jednym jeszcze nieoszacowanym przymiotem, tj. głębokiem zamiłowaniem przedmiotu i patriotyzmem. To też i wczytywanie się w jego dzieła ustala i pogłębia patriotyzm. Wobec takich przymiotów autora i dzieł — obojętność nie może płynąć z innego źródła, jak z niewiadomości.

326.

Kłosy podają w dalszym ciągu rysunki Andriollego z nad brzegów Wisły. W ostatnim numerze mieści się widok Otwocka. Drzeworyt jednak przedstawia wiele do życzenia. Tenże numer zawiera również ilustrację Andriollego do poematu Seweryna Goszczyńskiego pt. Anna z Nadbrzeża. Rysunek jest ładny i mniej zawikłany, niż wiele innych Andriollego, ale sama Anna z trudnością może być zaliczona do bohaterek muzy polskiej, a nawet i do typów niewieścich w poezji. Poemat jest po części gawędą, Anna zaś jako postać traci w końcu sympatię czytelników, gdyż kara, jaką wymierza na kochanka, za surową jest w stosunku do jego winy, dowodzi oschłości serca bohaterki.

327.

Pan Feliks Ehrenfeucht, dziennikarz, napisał pięcioaktową komedię pod tytułem Goldsak, która ma być wystawioną w jednym z teatrzyków ogródkowych. Nie przeceniając jej wartości powiemy w ogóle, że ogródki częstokroć uprzedzają główny teatr w przedstawieniu sztuk oryginalnych. Dlaczego tak się dzieje, łatwo zrozumieć. Nie zawsze do ogródków cisną się braki, ale często i rzeczy lepsze, bo ogródki dają tantiemę, główny zaś teatr płaci nie rs 250, jakeśmy przed kilku dniami wspomnieli, ale rs 150 za sztukę.

328.

Czego się trzymać? Mimo zapadłego wyroku Rządzącego Senatu w sprawie p. Nostica Jackowskiego co do podawania skarg i spraw w języku polskim, opór pewnych miejscowych wykonawców prawa trwa w najlepsze. Otrzymujemy świeżo wiadomość... z ust zupełnie wiarogodnych, w sędzia gminny K. w Przasnyszu odrzucił skargę okolicznego obywatela dlatego, że była podana w języku polskim. Wobec tego zapytujemy, czego się trzymać, ogół bowiem nie może zmusić samych wykonawców prawa, aby nie postępowali wbrew prawu. Sprowadza to jednak prawdziwy chaos, zamieszanie pojęć i stosunków, wśród których każdy ma prawo zapytywać bez ustanku: czego się trzymać?

329.

Pan Maurycy Robiczek dokonał w zakładzie Brandla olbrzymich reprodukcyj obrazów Żmurki: Napoju miłosnego i Kazimierza Wielkiego z Esterką. Wkrótce pan Robiczek ma odtworzyć prace Kossaka, szkice pośmiertne Grottgera i Wojnę w olbrzymim formacie. Przedsiewzięcie to chwalebne, odtwarzający jednak dziś szkice Grottgera powinien baczyć, aby w seriach nie wydawać prac zupełnie młodocianych genialnego rysownika, nie stojących na wysokości późniejszego jego rozwoju i sławy. Uwagę tę zapisujemy dlatego, że częstokroć poprzednio nie uwzględniano tej konieczności.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Henryk Sienkiewicz.