Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1880/396
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1880 |
Pochodzenie | Gazeta Polska 1880, nr 262 Publicystyka Tom V |
Wydawca | Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Gebethner i Wolff |
Data powstania | 23 listopada 1880 |
Data wyd. | 1937 |
Druk | Zakład Narodowy im. Ossolińskich |
Miejsce wyd. | Lwów — Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór artykułów z rocznika 1880 |
Indeks stron |
Przygody IMc. Pana Marka Hińczy. Przez Józefa Kraszewskiego. Jest to odbitka powieści drukowanej poprzednio w jednem z pism periodycznych. W ostatnich czasach talent Kraszewskiego stał się najwybitniejszym w kreśleniu postaci z naszej przeszłości. Łatwość, z jaką zdobywa się niespracowany autor na najrozmaitsze typy, szczerość, z jaką je kreśli, werwa i dokładna znajomość lat minionych, czyni z takich opowiadań rzeczy nad wszelki wyraz zajmujące. Czyta się je z równą łatwością i pogodą, z jaką pisał je autor. Nic tu myśli nie wstrząsa zbytecznie, nie przeraża, nic nie zaburza wyobraźni. Od początku do końca zostaje się pod miłem wrażeniem miłej gawędy. Do kategorii takich miłych utworów należą i Przygody Marka Hińczy. Jest to opowiadanie o życiu szlachcica, który miał dziwne szczęście we wszystkiem. — Z początku sierota i bez majątku, pasał gęsi, później dostał się do klasztorów, ale wnet fortuna zaczęła wysypywać na niego łaski z rogu obfitości. Spotkał go oto na drodze bogaty imiennik i wziął do siebie, a następnie pokochał jak własne dziecko. Pan Marek wyrósł i zmężniał, a choć uczyć się nie chciał, wrodzony spryt zastępował naukę. Gdy go opiekun wyprawił, by na własną rękę szczęścia próbował, uśmiechało mu się to wszystko. Zabiciem rozbójnika trzos wzbogacił, potem bałamucił trochę to starościnę Kocową, to piękną Klarę Wążównę. Po licznych tym podobnych przygodach ożenił się wreszcie z wojewodzianką, ni młodą wprawdzie, ni piękną, ale zamożną — i... wojewodzianką, czem podniósł splendor imienia Hińczów raz na zawsze. Bohater sam może nie jest zbyt sympatyczny, ale fortuna faworyzuje nie najlepszych, tylko wybranych. Jest on jednak sprytnym człowiekiem i w ogóle doskonałym typem wśród innych doskonalszych jeszcze, bo Kraszewski sypie niemi w ogóle jak zza rękawa. Stary pan łowczy, rezydent Krutowski, Kocowa, Wąż i panna Klara Wążówna, to wszystko postacie wyborne, takie, jakie tylko tak wprawna ręka może rzucać niby od niechcenia, — a przy tem tak swojskie, że każdy sobie przypomina, gdzie i kiedy widział podobne. Łatwość tworzenia ich tłumaczy się tylko wielkiem wsłuchaniem się w przeszłość i jej właściwe tętno. Nie jest to wprawdzie jeden z najlepszych utworów Kraszewskiego i nie zajmie między niemi jednego z naczelnych miejsc, — napisany jest niby od niechcenia, sam przez się jednak tyle ma przymiotów i charakterystyki, że stanowi książkę zajmującą, zdrową do czytania, wesołą i w ogóle jedną z takich, którą czytając nie liczy się godzin i zapomina się o wszelkich kłopotach.
Całość obejmuje jeden niewielki tomik; wyszła zaś nakładem Gebethnera i Wolffa.