Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1880/414

<<< Dane tekstu >>>
Autor Henryk Sienkiewicz
Tytuł Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1880
Pochodzenie Gazeta Polska 1880, nr 284
Publicystyka Tom V
Wydawca Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Gebethner i Wolff
Data powstania 21 grudnia 1880
Data wyd. 1937
Druk Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Miejsce wyd. Lwów — Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór artykułów z rocznika 1880
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


414.

Z wystawy Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych. Mireckiego: Śmierć Horeszki. Magdaleny Andrzejkowicz: Tatarzy grający w kości o zdobycz. Grabowskiego: Portret Adama Sapiehy. Pierwszy z tych obrazów wystawiony został bardzo niedawno. Przedstawia on epizod z Pana Tadeusza. Jacek Soplica, pałający zemstą na hr. Horeszkę za czarną polewkę, napada zamek z pomocą cudzoziemskiego żołnierstwa. Zamek broni się walecznie pod wodzą pana, który z bronią w ręku dodaje wszystkim odwagi. Nagle padł strzał z muszkietu, który nigdy nie chybia: z muszkietu Jacka; Horeszko chwieje się i słania na ręce przyjaciół, wierny zaś Gerwazy rzuca mu się do nóg w rozpaczy. To opowiadanie wziął sobie za przedmiot malarz. W obrazie jego stary Horeszko leży już wsparty na ręku kobiet, z krwawą raną w piersi. Z bocznej komnaty nadbiega ksiądz, przywoływany przez jedną z kobiet. Przy nogach konającego klucznik zaprzysięga zemstę. Epizod ten przedstawiony jest trochę teatralnie. Młoda kobieta, zapewne Ewunia, która podtrzymuje głowę konającego, spogląda nie na niego, co leżałoby w naturze rzeczy, ale na publiczność, jakby śledząc efekt, jaki scena sprawić może. W rysunku dostrzegamy pewną sztywność i twardość. Klucznik leżący u nóg Horeszki stanowi nieestetyczne jego przedłużenie, psujące równowagę linii i grup. Gerwazy jest przy tem zgrzybiałym starcem, starym w chwili śmierci Horeszki jeszcze nie był. Sam Horeszko ma zbyt wielką głowę, twarzom zaś w ogóle można by zarzucić brak wyrazu. Suchość rysunku, a zarazem jakby przesadna misterność, stanowi główną wadę we wszystkich obrazach Mireckiego. W Śmierci Horeszki brak przy tem wybitnej charakterystyki twarzom. Są one pomyślane i wykonane według modły ogólnej. Indywidualność artysty nie zaznacza się w sposób oryginalny i samoistny. Obraz jego jest obrazem niezłym, ale niczem nie wychodzi ponad średnią miarę — być zaś w sztuce średnim, jest to należeć do jej wykonawców, nie do twórców. Jak w pisaniu, tak i w malowaniu, poza środkami technicznemi trzeba czuć bardzo mocno to, co się wykonywa, inaczej tworzy się dzieła zimne, zatem konwencjonalne, zatem pospolite. W obrazie p. Mireckiego najlepiej jest malowane wnętrze komnaty, w której rozegrywa się scena.
Obraz p. Magdaleny Andrzejkowicz napełnił nas zdziwieniem. Wypadkowo może złożyło się tak, że nie widzieliśmy przedtem żadnych prac tej artystki, patrzyliśmy więc na Tatarów grających w kości jak na pierwszą pracę. Być może, że po części dlatego zdziwiła nas niepospolita siła i śmiałość bijąca od tego obrazu. Na pierwszy rzut oka trudno uwierzyć, by ten obraz, pełen energicznego realizmu i szorstkości, zresztą zupełnie odpowiadającej przedmiotowi, był dziełem kobiety. Treść jego dzika jak życie stepowe. Przy namiocie branka przywiązana do słupa, u jej nóg starsza kobieta, zapewne matka, a poniżej kilku Tatarów patrzy na dwóch wyrzucających kości z kościelnego kielicha. Gra idzie oczywiście o brankę. W całości nie masz nic wymuskanego, nic sztucznego, nic konwencjonalnego. Tatarzy wyglądają nie na Tatarów z książki, ale na dzikich i okrutnych barbarzyńców, jakimi byli w istocie. Rysunek ich śmiały, pozy charakterystyczne. Całość ma przy tem jakąś cechę czysto wschodnią. W obrazie widać może przejęcie się Brandtem, a w szczególności jego Jarmarkiem w Bałcie. Widać to szczególniej w pojmowaniu przedmiotu, jednakże ze wszystkiego bije niepospolity talent, rokujący znaczną przyszłość, a widny głównie w śmiałości rysunku, w oryginalnem grupowaniu i w zdrowym realizmie.
Obraz Grabowskiego, przedstawiający księcia Adama Sapiehę, jest dobrym portretem, ale wedle tego, co o nim słyszeliśmy, został przechwalony. Znać w nim pędzel śmiały i pewny, ale brak mu siły w wykonaniu i wysokiego pojęcia portretu jako dzieła sztuki. Jest w jego układzie dużo pozy i pretensjonalności, malowanie zaś, zbyt wydelikatnione i trzymane w kolorycie zbyt zarazem żywym i słodkim, przypomina heliominiatury. Widać z niego biegłość i wprawę, ale przy tych przymiotach daleko mu do tego wysokiego znaczenia, jakie mają portrety np. Horowitza lub Rodakowskiego.
W ogóle największą przynętą na wystawie jest zawsze Powrót z Golgoty Krudowskiego, który tem więcej zyskuje, im częściej mu się przypatrywać. Obraz ten został umieszczony w sali Towarzystwa wbrew niewytłumaczonemu pierwotnemu postanowieniu, które nie dopuszczało na wystawę obrazów, wystawionych poprzednio gdzie indziej.
O innych pomniejszych płótnach zdamy sprawę w ciągu kilku dni następnych.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Henryk Sienkiewicz.