Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1881/36
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1881 |
Pochodzenie | Gazeta Polska 1881, nr 246 Publicystyka Tom V |
Wydawca | Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Gebethner i Wolff |
Data powstania | 3 listopada 1881 |
Data wyd. | 1937 |
Druk | Zakład Narodowy im. Ossolińskich |
Miejsce wyd. | Lwów — Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór artykułów z rocznika 1881 |
Indeks stron |
Wyświecona, obraz Herncisza w Salonie artystycznym Ungra. Obraz ten poprzedzony został pewnym rozgłosem. Mówiono o nowej gwieździe artystycznej, dlatego nie brakło ciekawych tak między prawdziwymi miłośnikami jak i między szerszą publicznością. Oczekiwania zostały jednak poniekąd zawiedzione. Obraz jest ładny, znamionujący niewątpliwy talent i pewną umiejętność, ale daleki od doskonałości, do jakiej winno sięgać prawdziwe dzieło sztuki. Ostatecznie na każdej wystawie zagranicznej można spotkać wiele równie dobrych płócien, którym nikt nie odmówi uznania ani nawet pochwał, ale które nie zasługują na szczególny rozgłos. Wyświecona jest dobrą obietnicą na przyszłość, nie zaś żadnym fenomenem artystycznym. Temat jej co do ducha pokrewny jest ze Skazaną Rossowskiego — Skazana jednak o wiele przewyższała Wyświeconą nie tylko dlatego, że była pierwszą, ale pod względem kompozycji i wykonania. Wyższość pomysłu polegała w pierwszym obrazie głównie na tem, że Skazana była ofiarą, co malowało się w jej postawie i wyrazie twarzy. Z tego powodu budziła litość, przywiązywała widza do siebie swojem nieszczęściem i cierpieniem. Stanowiło to jej urok idealny, którego Wyświeconej brak. Przypuszczamy, że barbarzyńskie prawo wyświecania dotykało często istoty niewinne — ale bohaterka p. Herncisza nie wygląda wcale na niewiniątko. Na twarzy jej widać raczej jakąś namiętną zawziętość; oczy jej płoną, białe zęby błyskają z ust czerwonych. Za chwilę zwleką z niej odzież i będą ją nagą gnać przez ulice miasta, a jednak na jej twarzy nie znać wstydu. Jest to urocza czarownica, ale czarownica, rodzaj Cyganki, która naprawdę musiała broić. Może się to komuś podobać, zwłaszcza że Wyświecona jest niezmiernie piękna, a przy tem rysowana i malowana doskonale; zajmie ona z pewnością zmysły; ale gdy w Skazanej był jakiś rozdzierający dramat, który widz sobie w duszy dośpiewywał — u Herncisza jest tylko barbarzyński zwyczaj, ilustrowany co do głównych osób dość świetnie — wszelako bez wyższego polotu. Inaczej mówiąc — pomysł jest mniej szlachetny. Podnieść go mogło tylko niezmiernie świetne wykonanie, ale i pod tym względem w obrazie dużo jest szwanków. Sama Wyświecona i kat — a w ogóle środkowa naczelna grupa, jest dobra i niewiele pozostawia do życzenia tak pod względem wyrazu, jak i techniki w ogóle; za to gromady widzów po obu stronach obrazu przedstawiają wiele do życzenia. Młoda kobieta zwrócona profilem, w której twarzy widzą niektórzy wiele współczucia czy zaś tylko zaciekawienie się połączone z przestrachem — jest fałszywa w kolorycie, który jedynie mógłby usprawiedliwić jej małość w stosunku do ogromnej twarzy i postaci halabardnika odsuwającego tłum — jeśli bowiem artysta pragnął ją przez proporcję rysunkową wsunąć bardziej w głąb, należało to uwydatnić w malowaniu. Takiż sam błąd perspektywiczny widzimy w stosunku tejże samej kobiety do głowy mężczyzny wyglądającego spomiędzy filarów. Ten jest znacznie dalej, a jednak głowa jego prawie jest większa od stojących bliżej. W ogóle w większości postaci albo perspektywa jest zaniedbaną, albo koloryt fałszywy. Prawa strona obrazu jest zacieśniona; brak tam powietrza, swobody. Jest to masa dość konwencjonalna, wśród której brak oryginalnych postaci. Artysta wysiliwszy się na środkową grupę, traktował lekko boczne, jakby miały służyć tylko do zapełnienia boków. Jest to błąd, bo właśnie ci świadkowie barbarzyńskiego obyczaju mają dopełniać jego charakteru. U Rossowskiego tak było. Herncisz zaś miał nawet więcej pola do tworzenia rozmaitych wyrazów. Jego dramat odgrywa się, miarkując po strojach i perukach, w czasach późniejszych — można więc było ludzi podzielić na zwolenników i przeciwników, w imię ludzkości, dawnego obyczaju, przez co obraz zyskałby na ożywieniu. Powtarzamy jeszcze raz, że obraz, mimo wszystkich wad w rysunku i kolorycie, jest piękny, że znamionuje talent, ale brak mu jakoś szczerości. Być może, że pierwszy do niego pomysł zarysował się w wyobraźni p. Herncisza pod wpływem Skazanej; więc — chociaż dzięki talentowi artysta uniknął naśladownictwa wprost, przecie jednak wrażenia otrzymanego pośrednio, od kogoś, a nie od rzeczy samej, nie mógł odczuć dość mocno i szczerze. Skutkiem tej pośredniości wrażeń obraz robi wrażenie dobrego malowidła na zadany temat konkursowy. Jest to wiele; ale samodzielna, szczera i natchniona twórczość, to jeszcze więcej — gdy zaś połączy się z nią doskonałość techniczna, wówczas dopiero artysta dać może prawdziwe dzieło sztuki. Na tym wysokim stopniu obraz pana Herncisza jeszcze nie stoi.