[352]WIARA I NADZIEJA WOLNEGO.
I.
Prostą drogą ciągle śmiało
Bez obawy bież!
Mów, co serce ci kazało,
I w swe serce wierz.
Bo w sumieniu prawda gości,
W rozumie jej moc!
Trudno wysnuć nić z nicości
Albo ze dnia noc.
Co nad rozum nasz przechodzi,
Nie jest zdolnem być.
Już się z cudu coś nie rodzi —
Wszystko ma swą nić.
Ma początek, ma i koniec
Tylko jeden Bóg,
Bóg, natura — wieczny goniec,
Rodu, śmierci wróg.
[353]
Prostą drogą ciągle, śmiało
Bez obawy bież!
Mów, co serce ci kazało
I w swe serce wierz.
Będą krzyki, będą wrzaski,
Będzie gminny huk!
Stracisz względy, stracisz łaski;
Prawie każdy wróg.
Lecz cierpliwość — W wytrwałości
Tryumf, walki łup!
Patrz! czy widzisz? — duch nicości,
To przesądu trup!
Patrz! tam baśnie, brednie, kręty,
Z sofizmackich stron!
Jak się walą w otchłań męty!
To ich śmierci skon. —
A tam — widzisz? — prawdy żyją
W nieśmiertelny wiek!
I, jak słońce, światłem biją
W niestrzymany bieg.
[354]
Czy znasz ewangelje Rusa,
I równości świat?
Znasz prawdę w słowach Chrystusa:
Każdy człowiek brat.
Próżno bagnet ją krępował,
Próżno biła broń!
Każdy prawdę sercem chował —
Czarowna jej woń!
Prostą drogą ciągle, śmiało,
Bez obawy bież!
Mów, co serce ci kazało,
I w swe serce wierz.
Bo gdy złych Judaszów widzisz,
I zechcesz ich kryć;
Z nauki Chrystusa szydzisz,
Nie chcesz prawdy wić.
II.
Niegdyś ludzki ród dzielono
Na tysiące trzód;
W króla i pana wierzono
Jako w wyższy ród.
[355]
Dziś niby prysły bałwany,
Nie czaruje błysk;
Lecz, niestety! są tyrany,
Ciągną z ludu zysk.
Hejże, dalej, precz ciemięscy!
Królem — wolny lud!
Precz człowieka praw zwycięscy!
Równym — ludzki ród.
Wierzę w to, co mówi serce,
Co pojmuję sam.
W tajemnice źli, szydercę,
Każą wierzyć nam.
Kto przeciw światu i sobie
Żyje byle żył;
Gnuśnik, za życia on w grobie
Łoże sobie zwił.
Kto powiada: że nam trony
Nadał wieczny Bóg —
Ten i głupiec i szalony
I na Boga wróg.
[356]
Człowiek nie stworzon na męki,
By w kłopotach żył;
Ale by z własnej piosenki
Piosnkę światu wił.
Bóg nam nadał szczęścia ziemię
Nie piekielny krąg!
Ludzie! zrzuć ciążące brzemię,
Zrzuć kajdany z rąk.
Niech przepadną zgniłe kory
I przesądu rój!
Licząc ich życia wieczory,
Czekam na świat mój.
Czekam długo, strasznie długo!
W więzach ludzki ród!
Oh! niedługo będę sługą —
Widzę piękny wschód.
Widzę! witaj mi równości,
Z tobą nowy świat!
Obywatelska śmiałości,
Z tobą królów mat.
Dax, dnia 6 Lutego 1854 r.
Leopold Turowski.