Widnokręgi (Napierski)/IX
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Widnokręgi |
Pochodzenie | Obrazy z podróży |
Wydawca | Dom Książki Polskiej |
Data wyd. | 1933 |
Druk | Drukarnia Wł. Łazarskiego |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały cykl Cały zbiór |
Indeks stron |
W tym ciemniejącym korytarzu szumiący błękitnie jęzor gazu; z poza złoconych wypukle ram — przez wpół-rozwarte ciężko dębowe drzwi — posępne i nastroszone, niedołężnie kładzione, lśniące i kleiste portrety. Poza geridonem i konsolą igła wetknięta w krosna, w kwiaty barbarzyńsko-wschodnie, wpół-wykończone. Ten zegar ze stiuku, gdzie girlandy wieńczą dziewoje o łonach falujących, pamięta oblężenie Paryża. Rachel, w purpurowym płaszczu z włóczki, otyła i przegięta ospale, wygląda w podwórko ku drewnianemu gankowi, wijącemu się, jak zewnętrzna przybudówka, w półkole, gdzie ukazuje się wysoki lokaj o srebrniejących skroniach: na tacy w rękach, obleczonych w bawełniane rękawiczki, rozdygotanych z pośpiechu, widnieją wielkie esy-floresy. Pod kominkiem, udającym marmur, gdzie ułożono szczapy dla ozdoby, pod zwisającą kotarą bordo, w pół kunsztownie upiętą, w tym rozległym salonie o cieniach, skulonych po kątach za lustrzaną szafą, dziadek stryjeczny przykłada do ucha złoty zegarek - samograjek z Lipska; tiurli wątła melodyjka w subtelnym, w dokuczliwym zgrzycie werka; inicjały na cienkiej kopercie.
- „Maurycy!“
- „Izabello!“
- „Wiesz Fifi..“
- „Zaczekaj-no, opowiem dowcip..“
- „Fi-donc!“
- „Mówił-mi na giełdzie..“
Jest piękna w lokach i zbyteczna, jak spłowiała minjatura: z poza szelestu falban i odoru paczuli, słychać z kantoru, jak przekładają postawy sukna i suchy szczęk gałek rachunkowych. Jest jeszcze w głębi, za rdzawą sztachetą, zrudziały basen z odłupaną Najadą, ku któremu, gdy zapalą świece w dźwięcznych kandelabrach, wygląda FAMILJA.
... Szary uśmiech niebios, jak zasmuconej konwencjonalnie Madonny. Płaty śniegu, po brzegach siwiejące fioletem, jak zziębnięte wargi, limfatyczny krajobraz więzi. Jeden jedyny czarny przechodzień, — jak wiatrak osamotniony na widnokręgu. Roztacza się za mgłą, za mgiełką, krajaną nagiemi gałęźmi, obszar opustoszałej przestrzeni: chmury powszednie, układane w kształty przez widma, sino-ciche niebiosa, dziurawione przez wietrzyk przedwiośnia, ziębiący do kości, — gdzie, dygocący, nie wnijdziesz nigdy.