Widnokręgi (Napierski)/XIV
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Widnokręgi |
Pochodzenie | Obrazy z podróży |
Wydawca | Dom Książki Polskiej |
Data wyd. | 1933 |
Druk | Drukarnia Wł. Łazarskiego |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały cykl Cały zbiór |
Indeks stron |
Pośród lila glicynij, za zielonemi żaluzjami, gdzie wyrzezane jest serce, mieszka się dobrze. Poranki delikatne, ogrody świetliste, w brzęku i blasku zachwycające łatwo, jak romantyczne nowele. Dnie milczące z wianuszkiem margerytek na zadumanem czole. Spokój mogiłek śródleśnych między krzewami głogu i berberysu. Thanatos łagodny o zachodzie, jak aktor z prowincji. Winne grona, triumfalnie obrzmiałe, za leszczyną widne dróżki wśród ciemniejących chwastami trawników, za białym węgłem muru listonosz pośród jodeł, jak duchów, zstępujących do Erebu.
Róże, których nie zerwie nikt; malutki cmentarzyk, przycupnięty, jak wioska, pod murem, z którego w słońcu oblatuje tynk; na widnokręgach omglonych: sine śmigi, powolne i uroczyste; czarna śniedź porasta kłosy; rozkosz kąpieli źródlanej; logika gwiazd.
Och, gdzież jest oddźwięk nasz w ranek jesienny? Czy na błękicie, w rozdygotanem widzialnie powietrzu, ponad starą strzechą słomianą? Na dolnych piętrach życia pod wartą nieruchomą studziennego żórawia, na pastwiskach, gdzie poprzestaje się na małem w syku pieczonych kartofli, w czułej i obłudnej mądrości sygnaturek w odwieczerz, w skrzypie szprych na rozpalonem wrzosowisku?
Wyszedłeś z podziemi, egzaltowany i smutny, w balladową białość, w dwoistość dni, w tuman zmysłowy, gdzie cisza ścina się w kryształowe strugi. O, przyjacielu umarły, w duszącym dymie, spłókiwanym przez deszcze, w słodkich i słonych woniach huczą nam nad głową magnetyczne burze! Nasze oczy, jasne, jak lustrzany ruczaj, czytają, czytają księgę przyszłości; opadają powieki ciężkie, jak obłoki, i gwarzymy o rzeczach miłowanych jawnie, bez lęku. Wskrzesiliśmy słowa stare, muskamy je palcami ślepemi, jak tulipany. Och, samotność bezczynna, samotność dionizyjska!