Biedny wieśniak, rozliczne wytrwawszy przypadki,
Rzekł: „jabym tylko pragnął lichej jakiej chatki,
Krowy, owieczki i szkapiny atarejstarej;“ Spotkały go te dary.
Nasz wieśniak już szczęśliwy. Któż bardziej być może? WktótceWkrótce kradną mu owcę: „wola twoja Boże!
Mam jeszcze, mówił, chatkę, kobyłkę i krowę.“ Ależ nieszczęście spotyka go nowe:
Ginie krówka i pada klaczka wynędzniała;
Lepianka tylko została.
Ten, co próżno za szczęściem od tak dawna gonił, Łzy nie uronił. Raz zrana, niespodzianie wchodzi podstarości, I w imieniu dziedzica żąda zaległości, Odwieczne wspomina długi, Nawet każe mu płacić, co był winien drugi: Jakieś tam czynsze, daniny, podatki, A że nie miał pieniędzy, wypędza go z chatki, Płaczą dobrzy sąsiedzi nad losem sąsiada. „Nie, rzecze, ten nie zginął, kto zdrowie posiada; Bądźcie o mnie spokojni; mam jeszcze dość siły: Ot pożyczcie mi tylko siekiery i piły“. Poszedł więc na zarobek do poblizkiej wioski, Pracował i oszczędzał. Przy pomozypomocy Boskiej, Niezadługo założył gospodarstwo nowe; Znowu ma owcę, konia, chałupkę i krowę.