Wieczory drezdeńskie/Przypisek 1865 po uroczystości niemieckich spiewaków
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wieczory drezdeńskie |
Wydawca | Xięgarnia Zelmana Igla |
Data wyd. | 1866 |
Druk | Drukarnia Zakładu Narodowego im. Ossolińskich |
Miejsce wyd. | Lwów |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Nie mogę się zdobyć na opis tej wspaniałej uroczystości narodowej, która się zwała świętem spiewaków, patrzałem na pochód tyle godzin, że nogi w końcu odmówiły posługi, oczy znużyły się patrzeniem, uszy bolały od Hoch'ów i spiewu.. Kilkaset chorągwi wspaniale przesunęło się przed oknami, tysiące ludu, młodzieży, muzyk, szarf, wstążek, godeł, kolorów.... kilka razy napomknął ktoś, że nie dość spiewać, że należy równie jednomyślnie stanąć do czynu, ale gdy po ostatnim dniu uroczystości rozbiegła się ta wrzawa, a w chwili rozrachunków zwołano posiedzenie Nationalvereinu do Tonnhalli... zebrało się na nie ledwie tylu, żeby rodzaj posiedzenia był możliwy...
Smutny znak... spiewały tysiące, radzić przyszło kilkudziesięciu ledwie i to jakoś obojętnie.
Uradzono przecie, (może właśnie dlatego, że niewielu radziło), prawie jednomyślnie, iż Niemcy nie chcą i nie potrzebują zlać się w jedno państwo, że stawią sobie na przyszłość program federacyjny tylko...
Głosy panów Dr. Schaffrath'a i Dr. Petermann'a, były bardzo gwałtowne, mimo że oznajmiono dla powstrzymania zbyt bujnych objawów germanizmu, o przytomności na posiedzeniu, ajenta policyjnego.
Germania z mieczem i lirą występowała wszędzie, chorągwi i kolorów niemieckich było pełno... spiewano ślicznie, ale koniec końcem ta olbrzymia manifestacya urządzona w pik Prusakom rozeszła się spokojnie i — bez żadnego widomego skutku.
Dr. Schaffrath przyciął tylko tym, pod których teraz oknami powiewały chorągwie Niemiec, że nie zawsze je tak serdecznie protegowali.
Dnia 12 października 1865.