[581]
3. Wilk i jeż.
Liczne zwierzęta w pewnym wielkim lesie,
Syte nareszcie i boju i chwały,
Gdzieś tam na walnym kongresie
Wieczny pokój podpisały.
A więc radość i skakanie,
Co za grzeczne oświadczenia,
Jakie łapek podawanie,
Jakie ogonów kręcenia!
Aż miło patrzeć, jak to lew z tygrysem,
Lampart z niedźwiedziem, zając igra z lisem,
Jak się ze łzami ściskają rzewnemi
Wilk z baranem, pies z kotem, a osieł z wszystkimi.
Wśród tej atoli radości, skakania,
Lub przynajmniej udawania,
Sam jeż na stronie stał sobie spokojny.
Nuż więc do niego pewien wilczek zdradny,
Chytry, układny,
Skryty podszczuwacz tyloletniej wojny,
Zbliża się, łasi i tak mu powiada:
„Szanowny jeżu, cóż cię to napada?
[582]
„Chceszże rozrywać to święte przymierze,
„Co nam wieczyste zaręcza swobody?
„Czyż to przystoi na tak światłe zwierzę
„Samemu się najeżać wśród powszechnej zgody?
„Małoż to jeszcze krwi naszej po świecie?
„Jeżu, ach! jeżu! pomiarkuj się przecie!“
Jeż, wzniesionemi mierząc go oczkami:
„O cóż ci idzie?“ — skromnie mu przerywa.
„O rzecz maleńką“ — wilczek się odzywa —
„Zrzuć twoje kolce i pójdź igrać z nami!“
„Mam igrać z wami!“ — zręczny jeż odpowie —
„Wprawdzie, iż całe bezpieczeństwo jeży
„Od samych kolców zależy,
„Ale któż twojej oprze się wymowie?
„Zrzucę je, Zrzucę, natychmiast to zrobię,
„Skoro twe ząbki każesz wyrwać sobie.
„Przebacz, stare przysłowie mamy w naszym rodzie:
„Bądźże z wilkiem ostrożny, nawet i po zgodzie!“
F. Morawski.