Po długich latach walk i nienawiści,
Wilki z Owcami zapragnęły zgody.
Pokój jednakie zapewniał korzyści
Dla stron obudwu; bo choć owcze trzody
Były gnębione wilczemi pazury, Za to w napastników skóry Odziewali się pasterze. Stanęło zatem przymierze:
Na wniosek pełnomocników
Wilki dały wilczęta jako zakładników,
Owce, wierne kundysy. Traktat odczytano, Przyjęto i podpisano.
Lecz wkrótce, kiedy w Wilków wzrosły wilczki młode,
Głód zwyciężył skrupuły, przysięgi i zgodę.
Więc w nocy, gdy pasterze używali wczasu,
Wilki wpadły zdradziecko do Owiec w zagrodę
I porwawszy jagnięta, uciekły do lasu. Tymczasem piesków, co spokojnie spały Ufając traktatów treści,
Ich stróże, starzy Wilcy, rozdarli w kawały: Oto i koniec powieści.
Zgoda dobrą jest rzeczą; lecz powiedzmy szczerze:
Na co zda się ze zdrajcą zawierać przymierze?
Nie pióro, ale oręż i waleczne ramię
Niech pisze pokój z wrogiem, co przysięgi łamie.