<<< Dane tekstu >>>
Autor Sándor Petőfi
Tytuł Wojak Janosz
Rozdział I.
Wydawca Władysław Sabowski
Data wyd. 1869
Druk Karol Budweiser
Miejsce wyd. Kraków
Tłumacz Władysław Sabowski
Tytuł orygin. János vitéz
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
I.

L

Letnie słońce zionie niesłychanym żarem,
Niebo zda się palić nad juhasbojtarem,
Próżno tylko trawę wypala na łące,
Bo serce juhasa i tak już gorące.

W sercu jego młodem wielka miłość gore:
Płonąc nią on pasie stado owiec spore.
Stado owiec w dali źdźbła zielone skubie,
Pasterz się położył wśród trawy na szubie.

Miał dokoła kwiatów różnowzorych morze,
Lecz nie myślał szukać wdzięku w ich doborze,
Bo o staję daléj płynął strumień mały,
I tam jego oczy ciągle się zwracały.


Patrzył nie za falą, w blasku słońca drżącą,
Lecz za jasnowłosą w strumieniu stojącą,
Na téj jasnowłoséj dziewczyny warkocze,
I na jéj kibici zarysy urocze.

Wchodząc w nurt ugięła swojego ubrania,
I tak pochylona wzięła się do prania,
Po nad wodą widać dwa gładkie kolanka,
Zachwyt, urok, podziw Kukorycy Janka.

Bo tym, co był w trawie, to nie tajemnica,
Był nikt inny tylko Janczi Kukoryca,
A tą, co bieliznę prała wśród potoku,
Była Ilusz, perła, droga Janczi oku.

„Perło moja droga, moja Ilusz duszo,
Rzekł Janosz miłosną dręczony katuszą,
Spójrz na mnie, bo w twardém życiu jakie wiodę,
Z ciebie mam jedyną rozkosz i osłodę.

„Czarnych twoich oczu rzuć na mnie promieniem,
Wyjdź, niechaj cię drżącém obejmę ramieniem,
Wyjdź z wody na chwilę, luba moja, słodka,
Niech ma dusza z twoją w uścisku się spotka.“

„Ty wiész Janczi, serce, że jabym wyjść rada,
Nie przestając pracy, dziewczę odpowiada,
Lecz okropnie muszę śpieszyć się z robotą,
Bo mam złą macochę, bo jestem sierotą.“


Piękna jasnowłosa tak odpowiedziała,
I znów bez wytchnienia, bez spoczynku prała,
Więc się podniósł Janczi z rozpostartéj szuby,
Zbliżył się i słodko przemawiał do lubéj.

„Tyś moja gołąbka, ma synogarlica,
Przyjdź niech pocałunek złożę na twe lica,
Tu macochy twojéj nie widać, nie słychać,
Nie daj mnie biednemu z tęsknoty usychać.“

Zwabił dziewczę Janczi słodkiemi słowami,
Objął ją za szyję obiema rękami....
Ten chyba, co piasek stworzył i zrachował,
Wiedział, ile razy twarz jéj ucałował.







Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Sándor Petőfi i tłumacza: Władysław Sabowski.