[23]VII.
Od téj nocy Janczi uszedł świata kawał,
Już mu obraz zbójców w pamięci nie stawał,
Gdy raz w świetle słońca ujrzał, że coś błyska,
Poznał, że to wojsko, kiedy podszedł zblizka.
Byli to żołnierze, wspaniałe huzary,
Słońce tak igrało z bronią staréj wiary.
Konie ich spienione rżały i tentniły,
Potrząsały grzywą, dumnie łba wznosiły.
Gdy ich Janczi ujrzał jadących przez błonie,
Serce mu zadrgało w piersi, w lewéj stronie,
Myślał: „Gdyby chcieli przyjąć mnie w żołnierze!
Pędzić takie życie wielka chęć mnie bierze.“
[24]
Kiedy przyszła bliżej kohorta bojowa,
Z ust dowódcy Janczi te usłyszał słowa:
„Baczność, chłopcze! na bok! usuń nam się z drogi,
Djabli cię uczyli koniom leźć pod nogi.“
Na to rzecze Janczi z westchnieniem głębokiém:
„Wodzu! błędnym pątnik na świecie szerokiém,
Gdybyście do wojska przyjąć mnie zechcieli,
Tobym jakoś słońcu w oczy patrzył śmieléj.“
Wódz odrzekł mu na to: „Do naszéj ruchawki
Wchodzi się dla walki, a nie dla zabawki;
Na francuza napadł turczyn, syn pogański,
Spieszym zbrojno naród wspomagać chrześćjański.“
„Byłoby to dla mnie i dumą i chwałą
Na rumaku dzielnym w bój się puszczać śmiało.
Lepiej raz się wybrać z pogany na wojnę,
Niż wciąż w duszy zwalczać troski niespokojne.
„Prawda to, że dotąd nic nie umiem prawie,
Tylko pasać owce na zielonśj trawie,
Lecz jestem madjarem, — madjar z bożéj dłoni
Wyszedł w świat do konia, do walk i do broni.“
Długo prawił Janczi, gdy się tak rozgadał,
Jego wzrok ognisty reszty dopowiadał,
Źle się nie popisał, owszem zyskał względy,
Przyjął go dowódca do swojéj komendy.
[25]
Trudno skreślić jako cieszył się bez miary
Janczi, gdy czerwone wkładał szarawary,
Gdy rzuciwszy szubę m entą się odziéwał,
Gdy błyszczącą, szablę słońcu pokazywał.
Z pod bułanka kopyt tysiąc iskr wzleciało,
Gdy na jego siodło Janczi wskoczył śmiało,
A gdy siedział na nim w rzędzie z walecznemi,
Toby nie zachwiało nim trzęsienie ziemi!
Bardzo się dziwili bracia szeregowi,
Że tak strój huzarski przypadał Jankowi,
A gdziekolwiek wojska dzień kwaterą stały,
Z Janczim się dziewczęta ze łzami żegnały.
Trzeba jednak wyznać, co się dziewcząt tycze,
Że Janczi był zimny na wdzięki dziewicze,
I słusznie, bo chociaż zwiedził świat jak długi,
Nad Iluszkę swoją nie zobaczył drugiéj.