[79]XXIV.
Olbrzym niósł go szybko, bez stracenia chwili,
A krok jego każdy miał najmniéj pół mili;
Choć przez trzy tygodnie nie zwalniali biegu,
Niepodobna jeszcze było dostrzedz brzegu.
Nagle w dali jakiś skrawek niebieskawy
Wpadł w Janosza oko: „oto cel przeprawy,
Brzeg przed nami! krzyknął, zamiar mój się uda!“
„To nie brzeg, lecz wyspa,“ odrzekł wielkoluda.
Janosz spytał jaka wyspa to być może.
„To królestwo wieszczek, jak zaraz wyłożę:
Tu jest koniec świata, a po za nim w dali
Nie ma wcale końca tego morza fali.“
[80]
„Zanieś-że mnie tedy tam, mój sługo wierny,
Gdyż być w tém królestwie mam pociąg niezmierny.“
„Dobrze, kiedy Wasza Miłość tak życzycie,
Lecz tam narażoném będzie Wasze życie.
„Przystęp do tych krain strasznie uciążliwy,
Każdéj bramy strzegą potwory i dziwy“.
„O mnie się nie kłopocz, pełń moje żądanie,
Muszę tam być, nie dbam co się ze mną stanie.“
Widząc swego pana chęci niezwalczone,
Poniósł go posłuszny olbrzym w tamtą stronę,
I niedługo zsadził na wybrzeżu... Potem
Złożył nizki ukłon i poszedł z powrotem.