Wojna i pokój (Tołstoj, 1894)/Tom II/XIII

<<< Dane tekstu >>>
Autor Lew Tołstoj
Tytuł Wojna i pokój
Tom II
Wydawca J. Czaiński
Data wyd. 1894
Druk J. Czaiński
Miejsce wyd. Gródek
Tłumacz anonimowy
Tytuł orygin. Война и мир
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom II
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


XIII.

W dniu 1go listopada Kotuzow dostał raport od jednego ze swoich szpiegów, według którego osądził, że armja rosyjska była zgubiona bez ratunku. Francuzi, przeszedłszy przez most (tak stało w raporcie) posuwali się szybko i z wielkiemi siłami, aby go odciąć od posiłków nadesłanych mu z Rosji. Jeżeliby Kotuzow zdecydował się pozostać w Krems, stopięćdziesiąt tysięcy armji Napoleona przecięłyby mu wszelką komunikację, otaczając jego garstkę, liczącą zaledwie czterdzieści tysięcy, zmęczoną i wycieńczoną. Wtedy znalazłby się w tem samem rozpaczliwem położeniu, co Mack w Ulm. Gdyby opuścił bity gościniec, na którym jedynie mógł połączyć się z posiłkami, musiałby chyba cofać się w niedostępne i nieznane mu góry czeskie, opędzając się co chwila od nieprzyjaciela, ścigającego krok za krokiem nieszczęśliwych rozbitków. Ostatecznie jeźli się zdecyduje na cofanie ku Ołomuńcowi, narazi się na tę fatalność, że mogą go wyprzedzić Francuzi, i zmuszą do przyjęcia bitwy, podczas marszu, w chwili, kiedy wszystkie jego bagaże będą w tyle, a nieprzyjaciel będzie trzy i cztery razy silniejszy od niego. Wybrał jednak tę ostatnią drogę.
Francuzi posuwali się rzeczywiście marszem pospiesznym ku Znaimowi a więc na drodze, którą cofał się Kotuzow. Byli jednak o jakie sto wiorst oddaleni dotychczas od niego. Jeżeliby im pozwolił wyprzedzić siebie, armja rosyjska byłaby zgubioną bezpowrotnie i musiałaby kapitulować najhaniebniej, tak samo jak Mack w Ulm. Jedną miał tylko szansę uratowania armji, jeżeliby dotarł do Znaimu przed Francuzami. Było to jednak więcej niż wątpliwem, uwzględniając znużenie tak ludzi, jak koni i taką liczbę do przeprowadzenia. Czterdzieści tysięcy! Droga którą posuwali się Francuzi z Wiednia do Znaimu, była o wiele prostszą, niż owa, po której cofał się Kotuzow z Krems do Znaimu.
Bagrationowi udało się zrobić 45 wiorst przez góry, drogami leśnemi, wśród nocy burzliwej z żołnierzami zgłodzonymi i prawie bosymi. Ledwie bowiem dostał ów raport, Kotuzow natychmiast wysłał Bagrationa tędy, z awangardą około czterech tysięcy ludzi liczącą ku Znaimowi. Dostał on rozkaz maszerować bez wytchnienia w ten sposób, żeby mieć Wiedeń naprzeciw siebie a Znaim za sobą. Jeżeliby jego gwiazda szczęśliwa, pozwoliła mu dojść tam przed Francuzami, miał wstrzymywać nieprzyjaciela jak najdłużej, aby zostawić czas Kotuzowowi, do cofnięcia się i zajęcia Znaimu z całym transportem amunicji i resztą bagaży.
Rzeczywiście Bagration wysunął się z wąwozu Hollabrünn, na drodze z Wiednia do Znaimu, na kilka godzin przed Francuzami. Pogubił po drodze prawie trzecią część żołnierzy, jako maruderów niezdolnych do służby. Aby zostawić Kotuzowowi przynajmniej tych dwadzieścia cztery godzin, niezbędnych do osiągnięcia celu zamierzonego, miał on wstrzymać armję stutysięczną w Hollabrünn, swoją garstką niedobitków, zgłodniałych i opadających na siłach, i tym sposobem ratować od zagłady wojsko rosyjskie. Było to proste niepodobieństwo. Fortuna jednak, niedocieczona w swoich zwrotach kapryśnych, uczyniła to możebnem. Powodzenie nadzwyczajne, owej chytrej sztuczki, która oddała w ręce Francuzów bez wystrzału, punkt najważniejszy, ów most pod Wiedniem, poddało myśl Murat’owi, użyć tej samej pułapki i teraz. Spotkawszy na drodze nieliczny oddział Bagrationa, sądził on, że ma przed sobą całą armję Kotuzowa. Przekonany z góry, że zgniecie ją, skoro nadejdą oczekiwane przezeń posiłki, zaproponował zawieszenie broni na trzy dni podczas których mieli zostać obaj na zajętych względnie stanowiskach. Dla tem pewniejszego zyskania rozejmu na ten krótki przeciąg czasu, potwierdził niejako głuche wieści, co do punktów przedugodnych pokoju, który miano wkrótce zawrzeć. Pocóż zatem mają daremnie krew rozlewać. Jenerał austrjacki Nostitz, postawiony na samym przodzie, uwierzył mu na słowo i cofając się odsłonił garstkę Bagrationa. Drugi parlamentarz zawiózł do obozu rosyjskiego te same kłamliwe zapewnienia. Na to odpowiedział Bagration, że nie może ani przyjmować ani odrzucać zawieszenia broni, musi bowiem odnieść się z tem do główno-dowodzącego, do którego wysłał swojego adjutanta. Ta propozycja uratowała armję rosyjską od zupełnej zagłady; Kotuzow posłał też natychmiast swojego adjutanta, Wintzengerode, upoważniając go, nie tylko do zawarcia żądanego zawieszenia broni, ale do postawienia nawet warunków kapitulacji. Porozsyłał jednocześnie rozkazy na wszystkie strony, aby przyspieszyć pochód armji, o której nie wiedział dotąd nieprzyjaciel. Posuwała się ona cichaczem, pod słabą zasłoną kilku zaledwie tysięcy Bagrationa, stojących nieruchomo, w obec sił nieprzyjacielskich, liczących ośmiu ludzi na jednego żołnierza rosyjskiego. Sprawdziły się przewidywania Kotuzowa. Propozycje kapitulacji nie obowiązywały go do niczego, a zyskiwał przez to na czasie, co stanowiło zbawienie armji. Czuł on instynktowo że błąd Murat’a zostanie wkrótce odkryty. I tak stało się rzeczywiście. Zaledwie dostał Napoleon w Schönbrunnie, gdzie stanął główną kwaterą, raport Murat’a z pod Hollabrunn o projekcie zawieszenia broni i kapitulacji, zrozumiał, że tenże został po prostu oszukanym i odpisał mu list tej treści:
Do księcia Murat’a.
Schoenbrunn, 25 brumaire’a (16 listopada) roku 1805 o ósmej rano“.
„Niepodobna mi znaleźć dość dosadnych określeń, aby wyrazić moje najwyższe niezadowolenie. Książę dowodzisz li małą awangardą, i nie masz prawa zawierać jakiegokolwiek zawieszenia broni bez mego rozkazu. Z twojej łaski tracę wszelkie korzyści, z obecnej kampanji. Rozkazuję zerwać natychmiast zawieszenie broni i uderzyć bez zwłoki na nieprzyjaciela. Wytłumaczysz książę parlamentarzowi, że jenerał, podpisujący punkta przedugodne kapitulacji, nie miał tak samo prawa do tego, jak i ty. To prawo przysłuża jedynie carowi wszech Rossji“.
„Gdyby car miał rzeczywiście potwierdzić ową kapitulację i jam gotów takową podpisać, ale to sztuczka tylko, na którą dałeś się książę złapać.“
„Adjutant jest po prostu... Oficerowie nic nie znaczą w ogóle, jeżeli nie mają pełnomocnictwa od swoich monarchów, ten zaś go nie posiada. Żądam żebyś zaatakował armję rosyjską i zniszczył ją... możesz to uczynić, nabierając jej amunicję i wszystkie bagaże. Austrjacy dali ci się wywieść w pole na moście pod Wiedniem, a ciebie teraz, książę, wodzi tak samo za nos, jakiś tam adjutancik!“

„Napoleon“.

Gdy kurjer wysłany z tym listem piorunującym, galopował na złamanie karku, Napoleon w obawie, żeby mu się z rąk nie wysunęła zdobycz aż nadto łatwa, nadciągał pospiesznie, z wszystkiemi siłami, aby stoczyć walną bitwę. Tymczasem jednak, biedne niedobitki Bagrationa zapalały radośnie ognie w obozie, grzały się przy nich, raz pierwszy, od trzech dni marszu forsownego i gotowały swoją nędzną strawę, ani przeczuwając burzy, która miała wkrótce spaść na nich.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Lew Tołstoj i tłumacza: anonimowy.