[217]WSCHÓD SŁOŃCA NA RIGI.[1]
DO TOWARZYSZÓW PODROŻY.
ADAMA MICKIEWICZA I ZYGMUNTA KRASIŃSKIEGO.
Mgła jak morze zalewa ziemię — a nad ziemią,
Na tle przezrocza niebios ciemnego lazuru,
Szczyty Alp, jak olbrzymy z białego marmuru,
Podnoszą się, bieleją — i snać jeszcze drzemią,
Istny obraz szeregu Patryarchów — którzy,
Wzrósłszy duchem ku Niebu po nad świat poziomy,
Czekają jeszcze światła, co im duch ten wróży.
I u stóp ich świat jeszcze we mgle nieruchoméj. —
[218]
Lecz patrzcie! — jak cudowna jasność na Horebie,
Wschód się zatlił; — i oto, jak piorun z obłoków,
Blask ognisty wytrysnął — rozbłysł się po niebie —
I szczyty gór już iskrzą — jak myśli Proroków.
Ale słońca nie widać — i świat w mroku jeszcze.
Wtém, patrzcie! istny wybuch wulkanu! — to słońce!
Weszło — i jak w kaskadach potoki iskrzące,
Światło z gór spływa na dół — i góry, jak Wieszcze,
Budzą świat. —
Mgła się rusza, podnosi się, kłębi.
I wtém wiatr — jak zbudzonych tchnienie gór, z ich wierzchu
Powionął. — Mgła u góry rzednie, lśni — lecz w głębi
Skupia się i czernieje, jak sklepienie zmierzchu.
Marna walka! — O! słońce! o! wy góry białe!
Śnieżne same, lecz jego światłem gorejące!
Odblask wasz najpiękniejszą słońcu daje chwałę,
Jak najpiękniejszym blaskiem was uwieńcza — słońce.
O! Prawdo! o! Wieszczowie! oto wasze wzory! —
Lecz patrzcie! — ta najwyższa w tych olbrzymów gronie,
Ta, tak dziewiczo–kształtna, tak piękna! — na któréj,
Każda gra światła naprzód mieni się i płonie,
Nim ją powtórzą szczyty niższe, i nim z onych
Spłynie niżéj i niżéj — aż zejdzie do ziemi!
To Jungfrau! — To Geniusz, pomiędzy ziemskiemi
Wysokościami ducha! — To blask prawd natchnionych! —
[219]
O! przyjaciele moi! towarzysze mili!
Bracia serca i pieśni! Ty, coś już w téj chwili,
Sród wieszczów ludu twego, jest jak ta dziewicza
Góra między siostrami! O! i ty! któremu,
Tęczą młodzieńczych ogni, z oczu i z oblicza
Świeci niemylna wróżba, że wzrośniesz ku niemu!
Przyjmcie mię w pośród siebie! — i wszyscy zarazem,
Po nad zamgloną ziemią, przed Niebem bez chmury,
Ślubujmy Ojcu Prawdy, a Stwórcy Natury,
Prawdę w pieśni, i miłość, i cześć — o! i wspólne
Służby wspólnej Rodzicy! — A jeśli powolne
Natchnieniu Jego stróny, Pański duch obudzi,
Jemu chwała! — w Nim tylko moc i światłość ludzi.
1830.