<<< Dane tekstu >>>
Autor Władysław Matlakowski
Tytuł Wspomnienia z Zakopanego
Wydawca Księgarnia E. Wendego i S-ki
Data wyd. 1901
Druk Rubieszewski i Wrotnowski
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


19 stycznia.

Słońce wyziera z po za gór, jak z za olbrzymiego zamkowego muru, poszczerbionego zębem czasu, usadzonego blankami. W tym murze nie widać żadnych szczegółów, żadnej rzeźby, wszystko zatopione w mlecznym oparze, który nasiąkły jest światłem tak, że świeci jak śnieżna powierzchnia. Z powodzi tej świetlnej atmosfery wynurzają się, jak kontrforty, oddzielne regle, zaledwie dostrzegalne dla oczu, zaledwie naznaczone konturem, zresztą jak widziadło, jak rzecz niesubstancyonalna, pływająca w powietrzu.
Tylko sam grzebień gór odrzyna się wyraźnie; reszta, jak marzenie, przetkane światłem, ulotne i ułudne. Z pośród tej zamazanej bieli — wydziera się gdzieś jaskrawo oświetlona grań, brzeżek turni, lub płasienka upłazu, po których łagodnie ześlizgują się promienie. Na niebie nad górami także opar — od wschodu aż do zachodu. Tymczasem u zenitu niebieszczy się przeczyste szafirowe niebo, i śle odblask drugiemu szafirowi na ziemi. Każdy wzgórek, stok, modeluje się tak cudownie, takim niebieszczy się kolorem w cieniu, a bieli na wypukłości, że oczu oderwać nie można od tej gry światła i cienia.
Po trzydniowem bezustannem pruszeniu, śnieg leży pulchny, nastroszony, z przecudnych, najsymetryczniejszych gwiazd usypany.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Władysław Matlakowski.