<<< Dane tekstu >>>
Autor Julian Tuwim
Tytuł Wypisy czarnoksięskie
Rozdział O sposobie, którym mężczyźnie członek wstydliwy odeymować swym mamieniem zwykły?
Pochodzenie Czary i czarty polskie oraz Wypisy czarnoksięskie
Wydawca Instytut Wydawniczy „Bibljoteka Polska“
Data wyd. 1924
Druk Zakłady Graficzne Instytutu Wydawniczego „Bibljoteka Polska“
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


O SPOSOBIE, KTÓRYM WŁADZĘ RODZAJNĄ PSUJĄ.

Strawa cielesna czarom nad insze barziej podległa. Nie bez przyczyny, że Pan Bóg na sprawę cielesną więcej przypadków dopuszcza aniżeli na insze sprawy ludzkie, ponieważ ona jest przez którą grzech pierworodny na wszytek naród ludzki wylewa się. Jako i na węże, które do czarów sposobniejsze są nad insze zwierzęta. Czego tak my jako i inszy inkwizytorowie doszli, że przez węże abo gadzinę im podobną czary odprawowane bywają. Pojmany abowiem jeden czarownik przyznał się, iż, przez wiele lat niepłodność w ludziach i w bydle przez czary w pewnym domu czynił. Nider także powiada o pewnym czarowniku, Stadlin przezwiskiem, w biskupstwie lauzaneńskim pojmanym, który przyznał się, że w pewnym domu, gdzie mąż z żoną wespół mieszkali, swymi czarami w żywocie żony siedmioro dziatek jedno po drugim zabił, tak że zawsze przez wiele lat poronić niewiasta musiała. Toż uczynił w tymże domu wszelkiemu bydłu płodnemu, z których żadne przez one wszytkie lata żywo płodu na świat nie wypuściło. A gdy go ciągniono, żeby powiedział, jakimby to sposobem sprawił, powiedział, że pod próg domowy zakopałem węża, który gdy będzie wyjęty, płodność w domu mieszkającym przywróci się. Co tak się stało jako powiedział. Choć abowiem wąż nie był znaleziony, bo się już był w proch obrócił, ziemię wszakże wszytką wyrzucił, i tegoż roku żenie i bydłu wszytkiemu płodność przywrócona była.

Drugi także przypadek w mieście Rychschofen ledwie cztery lata przedtem trafił się. Była jedna czarownica barzo sławna, która dotknieniem samym każdej godziny uczarować i poronienie sprawić umiała. W tym mieście, gdy żona człowieka jednego możnego płodem zastąpiła i dla pilności około siebie babę przyjęła, upominała ta baba, żeby z zamku nie wychodziła, a osobliwie żeby się rozmowy i obcowania z oną czarownicą strzegła. W kilka niedziel, pani, zapomniawszy onego upomnienia, wyszedłszy z zamku, szła do niektórych białychgłów na bankiet zgromadzonych dla nawiedzenia, gdzie gdy troszeczkę usiadła, czarownica nadeszła i, panią witając, żywota się jej obiema rękoma dotknęła i natychmiast pani poczuła dziecię z boleścią w żywocie obracające się. Strwożona tedy, do domu się wróciła i wszytko, jako się działo, babie opowiedziała; która z narzekaniem zawołała, mówiąc: „Ach, biedak mnie, jużeście dziecię stracili!“ Co się tak przy porodzeniu pokazało. Abowiem ani zupełnie poroniła, jedno zlekka sztuki głowy, rąk, nóg z siebie wypuszczała. Srogie karanie za Bożym dopuszczeniem na męża jej, który takowe czarownice karać i krzywd Boga swego na nich mścić się był powinien.
(Młot na czarownice 83—85).


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Julian Tuwim.