Wyroki ławicy sandeckiej 1652—1684/VIII

<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Sygański
Tytuł Wyroki ławicy sandeckiej 1652—1684
Podtytuł Karta z dziejów dawnego sądownictwa prawa magdeburskiego w Polsce
Pochodzenie Przegląd prawa i administracyi 1917
Data wyd. 1918
Druk Drukarnia Jakubowskiego
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


VIII.

71. Marcin Mikuła alias Pogwizdowicz ze Starego Sącza, popełniał różne kradzieże, jużto w Nowym Sączu, jużto na innych miejscach. W czasie nieobecności w domu Wawrzyńca Cieśli, podkopał się pod ścianę do jego komórki, gdzie zabrał różne ubrania męskie i białogłowskie, oraz pieniędzy 16 złotych w różnej monecie i szelągach. Zaniósł to wszystko do żyda w Korzennej i tu go właśnie pojmano w stodole. Sąd wójtowski ławniczy, widząc jego niepoprawność, wyrokiem z dnia 22. listopada 1680 skazał go na powieszenie. Ale ów jawny złodziej, co okradł ks. wikarego kollegiaty, jak czytamy w dalszej relacyi, uciekł z miejsca tracenia; dnia trzeciego wreszcie schwytany w Starym Sączu i ścięty tamże[1].
72. Wawrzyniec Temberski, za kradzież wiertela[2] żyta w Klimkówce, a dwóch wierteli pszenicy gdzie indziej, oraz za kradzież cielucha bratu swemu, wyrokiem z dnia 22. listopada 1680, otrzymał dla poprawy własnej a dla przestrogi drugich 50 rózg pod pręgierzem[3].
73. Pan Albert Słomski, chorąży Jana Stanisława Lipskiego, starosty grodowego sandeckiego[4], odstawił Józefa Łapkę, oskarżonego o spółkę w kradzieży. Rzecz tak się miała. Dwaj zbiegowie dragoni śląscy: Sadłucki i Olkuski, ukradli w Warszawie ze skarbu pana Lipskiego szkatułkę, mieszczącą w sobie około 30 tysięcy florenów, w czem pomagał im Józef Łapka, postawiony przez nich na straży. Po spełnieniu kradzieży ukrywali się wśród dnia na polu w życie[5], mając w nocy rozbić szkatułkę i ruszyć precz do Prus. W ciągu tego popijali wino ze srebrnej flaszki, ukradzionej ze skarbu pana Lipskiego razem z dwoma pistoletami. Tymczasem dragoni winowajcy umknęli spiesznie w nocy ze swego legowiska, nie budząc wcale ze snu, jak to przyobiecali przedtem, pijanego na polu Łapkę, który tym sposobem wpadł w ręce straży wojskowej a potem sprawiedliwości: ławicy sandeckiej. Łapka, uwolniony już z tortur, to jeszcze zeznał: „Gdyśmy pod regimentem starosty dobczyckiego zdążali pod Kamieniec podolski, rozbiliśmy pod Czarnokozińcami ormiańskiego kupca, zaco nas tam pobrano do zamku do więzienia. Tymczasem nadciągnęły chorągwie, zda mi się pana wojewody krakowskiego, i kazano nas dobrowolnie wypuścić“. Wyrokiem sądu wójtowskiego z dnia 26. czerwca 1681, Łapka skazany na powieszenie na szubienicy, za naleganiem jednak duchowieństwa i szlachty został mieczem ścięty[6].
74. Wojciech Głodzik alias Herczak z Kamionki, przez pana Jana Garbowskiego, rotmistrza piechoty nawojowskiej, obwiniony o to, że wspólnie z Andrzejem Zwierzem rozbił pewne wozy na pustych polach koło Lubowli i niemało zdobyczy zabrał, a do tego z Jurkiem Turkiniakiem i Fedorem Bożkiem, różne kradzieże i rabunki w Kamionce i Łomnicy, jużto w komorze jużto w oborze popełniał, wyrokiem z dnia 13. października 1681 powieszony na szubienicy[7].
75. Jurek Turkiniak z Łabowej, chociaż dobrze wiedział o rozbojach Wojciecha Głodzika alias Herczaka i Fedora Bożka, tudzież o złych zamysłach Macieja Dorosza, na rozbój kompanię zbierającego — a jednak ani panu Janowi Garbowskiemu, rotmistrzowi nawojowskiemu, nic o tem w swoim czasie nie powiedział, ani też przed sądem do tego się nie przyznał, przeto tem swojem ukrywaniem zdrajców, stał się wspólnikiem ich haniebnych uczynków. Wyrokiem w Nawojowej z dnia 17. października 1681, ścięty na miejscu zwyczajnem pod szubienicą i tamże pochowany[8].
76. Stefan Głucz, służący u Łukasza Konradzika w Łabowej, spostrzegłszy raz gospodarza swego, że pieniądze w drobnej monecie rachował i do komory je zaniósł, w roku 1681 przed świętem Panny Maryi Zielnej „Uspenye Bohorodycy“ upatrzył i wybrał sobie odpowiednią chwilę. Otworzył zatem gospodarską komorę i wziął tamże pieniądze: jedne ze skrzyneczki w szelągach za drzwiami, drugie nade drzwiami z woreczkiem zawiązanym sznurkiem, ogólnej sumy 130 florenów. Poszedł z nimi prosto do Florynki i schował je tam u Iwana Tatuszki, gdzie go właśnie później piechota nawojowska schwytała i odstawiła do sądu. Wyrokiem w Łabowej z dnia 21. marca 1682 powieszony na szubienicy[9].
77. Regina wdowa rodem z Łukowicy, poprzednio służąca na folwarku w Marcinkowicach, gdzie według własnego zeznania brzemienną została, następnie kucharka dworska u pana Jacka Włockiego w Białowodzie, za dzieciobójstwo czyli uduszenie zaraz po urodzeniu swego własnego dziecka, taki dnia 7. października 1682 otrzymała wyrok: Ponieważ dziecku swemu odebrała życie i odmówiła mu powinnego pogrzebu, ma być żywcem przez kata zanurzona w rzece Dunajcu i pochowana na brzegu. Quia vitam eripuit et sepulturam debitam proli denegavit, aquis submergenda in profunditate fluvii Dunaiec[10].
78. Regina, żona Szymona Lupki w Męcinie, wsi dziedzicznej Stanisława Krzesza, zanim mężowi swemu poślubioną była, miała ten smutny wypadek, że jej ojczym Józef, przyszedłszy w nocy pijany, zdybał ją śpiącą w piekarni i gwałtem na uczynek przyniewolił. Dnia 4. czerwca 1683 sąd wójtowski ławniczy zawyrokował: Ponieważ taki uczynek popełniła, a mężowi swemu o tem przed ślubem nic nie powiedziała i w stanie brzemiennym za niego wyszła, niech małżonek, który ją w opiekę swoją przyjmuje, wyliczy jej w przysionku ratusza 20 plag[11].
79. Augustyn Czerczak z Mszany, za różne kradzieże popełnione w Porębie, Sromowcach, Łącku, Tylmanowej i Szczereżu, wyrokiem z dnia 28. maja 1683 skazany wprawdzie był na powieszenie, ale za wstawieniem się pewnej niewiasty uwolniony od kary, bo miał zawrzeć z nią niezadługo małżeński związek. Jakoż w istocie wszedł z nią w stan święty małżeński i przeżył wspólnie przez kilka dni. Tymczasem odezwała się w nim na nowo dawna złodziejska żyłka. We wsi Cichawej w bocheńskim powiecie pokradł rozmaite rzeczy, zaco wyrokiem z dnia 28. lipca 1683 powieszony na szubienicy za miastem, jako niepoprawny złodziej[12].
80. Jakób Barnasiowicz vulgo Piątkowski, rzeźnik w Nowym Sączu, ugodził nożem w piersi i zabił szlachetnego Władysława Łastowieckiego, towarzysza z pod chorągwi rajtarskiej Andrzeja Potockiego, kasztelana krakowskiego[13]. Krewni zabitego: Teofil i Konstanty Łastowieccy, wraz z towarzyszami całej rajtarskiej chorągwi, zanieśli żałobę do sandeckiego grodu, wskutek czego gród pod dniem 12. kwietnia 1684 skazał zato winowajcę na karę śmierci, wykonanie jednak tego wyroku poruczono sądowi wójtowskiemu ławniczemu. Z wyroku wójtowskiego Wojciecha Cholewicza dnia 20. kwietnia 1684, odcięto mu prawą rękę i głowę pod ratuszem, ćwiertowano go na cztery części, a nakoniec razem z odciętą głową powieszono na miejscu publicznem[14].
81. Sebastyan Giza, szewczyk z Mogilna, z namowy Macieja Świerkuta, a dla marnego łakomstwa kilku złotych polskich, które zwęszył u Wojciecha Szlagi, kowalczyka, i Wojciecha Skórki, wolarza, sług dworskich u państwa Lenczowskich w Koniuszowej, w nocy z dnia 24. na 25. października 1684, zabił obuchem siekiery obydwóch śpiących, jak to sam szczegółowo przed sądem zeznał: „Z tą siekierą ukrwawioną przyszedłem do ojca w nocy i myłem ją wodą rano, a wtym mnie pojmano, bom jeszcze miał na gębie krew zabitego, o której nie wiedziałem“. Wyrokiem sądu wójtowskiego z dnia 3. listopada 1684, zdarto mu skórę z grzbietu naprzód przed pręgierzem na rynku, potem pod szubienicą, ćwiertowano go na cztery części, wreszcie głowę razem z odciętemi częściami zawieszono na szubienicy[15].


∗                         ∗

Tak się przedstawia kryminalistyka na Podkarpaciu w II. połowie XVII. wieku, oparta na urzędowych aktach. A jakiż był jej stan pod koniec XVI. i w I. połowie XVII. wieku? Wyznać musimy, że poziom ogólnej moralności nie stał wyżej także w tej epoce. Przeglądając starannie „acta iudiciaria criminalia seu maleficiorum 1579—1647“, naliczyłem 90 winowajców skazanych w Nowym Sączu na karę śmierci, przeważnie za kradzież[16], rozboje, łupiestwa i mężobójstwa[17], między nimi za samą kradzież 48. Na rózgi pod pręgierzem skazano 6, uwolniono od kary 3, z miasta wydalono 4; w jednym wypadku o mężobójstwo (1645) założono apellacyę do sądu najwyższego prawa magdeburskiego na zamku krakowskim, lecz wynik tego nie jest nam znany. Cyfry te jednak są oczywiście za niskie, bo w owej księdze widzimy rozmaite rażące braki[18]. I tak w 22 wypadkach, po przeprowadzeniu całego procesu karnego, nie wpisano wyroku, choć jest niewątpliwem, że za takie wykroczenia czekała zwyczajnie kara śmierci, (tych też nie wliczałem wcale do ogólnej cyfry). W wielu miejscach są znaczniejsze luki pomiędzy latami. Kartki gołe, nie zapisane, spotykamy także nierzadko, które widocznie miały być później wypełnione, a przecież nie zostały. A do tego wszystkiego pismo wybladłe, zamazane i nieczytelne bardzo często, nie pozwala należycie wyzyskać tych rzadkich sądowych zapisków. To pewna, że okradanie kościołów[19], czyli świętokradztwo, tudzież napady rozbójnicze na dwory szlacheckie[20] w I. połowie XVII. wieku zdarzały się wogóle rzadko, gdy tymczasem w II. połowie było ich niemało, jak widzieliśmy wyżej.
Podobnych zapisków kryminalnych i wyroków sądowych nie brak także w XVIII. wieku, tych jednak nie wciągano do osobnej księgi, lecz rozrzucone są na różnych miejscach w aktach radzieckich i ławniczych Nowego Sącza. Niemasz w nich również tej dokładności, jaką odznaczał się zazwyczaj wiek XVII. I nie dziw, bo jak literatura XVIII. wieku przedstawia brak dobrego smaku[21] pod wielu względami, tak też i w aktach z tego czasu widać wielkie niedomaganie i ociężałość duchową. Wszędzie piętno swej ospałości wycisnęła epoka saska.


∗                         ∗

Dziś inne są poglądy na ustrój cywilizacyi europejskiej, inne kodeksy karne, innym też torem płynie fala sprawiedliwości ludzkiej. Więzienia napełniają się i dziś wykolejonemi istotami. Ci sami, co przed rokiem za kratami siedzieli, wracają napowrót do swej więziennej celi, niekiedy po raz drugi i trzeci, a nawet na kilka zawodów. Snadź krata więzienna nie przestrasza ich bardzo, skoro zniesiono cielesne kary. Prawda, że dawna sprawiedliwość prawa magdeburskiego w Polsce bardzo surową była, kara jednak wymierzana niejednego zapewne odstraszała i powstrzymywała od złego. I możnaby tu zakończyć dawnym dwuwierszem łacińskim przytoczonym powyżej, który tak opiewa w przekładzie polskim:

Dobrzy brzydzą się grzechem z miłości cnoty.
Źli brzydzą się grzechem z bojaźni kary.








  1. Str. 487—491.
  2. Wiertel, ćwierć, czwarta część korca.
  3. Str. 490—491.
  4. Mianowany 20. marca 1676, zmarł we wrześniu 1682.
  5. W jakiej miejscowości, milczą o tem akta.
  6. Str. 492—495.
  7. Str. 495—499.
  8. Str. 499—502.
  9. Str. 502—507.
  10. Str. 507—509.
  11. Str. 509—512.
  12. Str. 512—517.
  13. Piastował tę godność 1682 — † 1692. Był równocześnie halickim, leżajskim, śniatyńskim i kołomyjskim starostą.
  14. Str. 517—518.
  15. Str. 518—521.
  16. Za kradzież wieszano zwyczajnie na szubienicy. Pod rokiem 1581, 1597 i 1618 czytamy w aktach, że niektóre białogłowy za kradzież strącano z mostu do Dunajca, gdzie w nurtach rzeki znajdowały śmierć: „de ponte in flumen Dunaiec praecipitata aquis submersa“. Na podobną karę skazano w r. 1638 Agnieszkę Mikołajczykową, lecz stawiennictwo litościwych osób złagodziło wyrok, otrzymała zatem pod pręgierzem rózgi.
  17. Za rozboje i mężobójstwa ścinano mieczem. Pod r. 1591, 1599, 1627 i 1645 znajdujemy, że niektórych winowajców za podobne zbrodnie wplatano w koło: „rotae plexus vitam finivit“. W r. 1646 jedną białogłowę z Now. Sącza, obwinioną o czary, spalono na stosie drew. — Rozmaite sceny z dziejów dawnej kryminalistyki (sposoby męczenia i tracenia złoczyńców) przedstawiają drzeworyty od XV do XVIII wieku włącznie. Zob. Heinemann: Der Richter und die Rechtspflege in der deutschen Vergangenheit. Leipzig.
  18. Acta iudiciaria criminalia seu maleficiorum, in quibus testamenta, quaestiones, tormenta et eius generis condemnationes et supplicia maleficiorum continentur, Sandeciae conscripta A. D. 1579—1647. Na grzbiecie księgi A 22. Ta księga oprawna w skórę o stronicach 339, ma format języczkowaty, t. j kształt arkusza in folio wzdłuż na wpół złamanego. Pismo różnych rąk, w miarę jak się zmieniali pisarze. Na pierwszej karcie figuruje znamienny wierszyk:

    Oderunt peccare boni virtutis amore.
    Oderunt peccare mali formidine poenae.

    Potem następuje tekst z Pisma świętego: Videte iudices, quid faciatis: non enim hominis exercetis iudicium, sed Domini: et quodcunque iudicaveritis, in vos redundabit. (II Paralip. XIX, 6.).

  19. O dwóch tylko wypadkach wspominają akta ławnicze. Bartłomiej Nieścierad, za kradzież kielicha mosiężnego pozłacanego i patyny i wielu innych kościelnych rzeczy, spalony na stosie drew 1634. — Wawrzyniec Kubernacik z Łęgu od Żabna i Mateusz Drab z Brzozowej (między Ciężkowicami a Bobową), okradli kościoły: w Wilczyskach, Brzozowej i Siedlcach, gdzie „wzięli Najśw. Sakrament z puszką srebrną; jeden z nich (Mateusz) wyjął z niej 3 hostye, drugi zaś (Wawrzyniec) 7 hostyj i nosili je ze sobą dla szczęścia“. Za to świętokradztwo zostali przywiązani do pala, obłożeni dokoła stosem drew i żywcem spaleni 1638.
  20. Prawie jedyny tego rodzaju przykład: napad na dwór pana Tobiasza Jaklińskiego w Siekierczynie 1627, kiedy rozbójnicy z nawojowskich lasów napadli, złupili i podpalili dwór jego. W r. 1630 objął Jakliński urzędowanie burgrabiowskie w sandeckim zamku i stał się postrachem dla okolicznych opryszków.
  21. Świadczą o tem między innemi szumne i przesadne panegiryki, wydane na cześć dostojników duchownych i świeckich, drukowane w Częstochowie, Krakowie, Poznaniu i Warszawie. Posiadam ich mnóstwo w moim prywatnym zbiorze.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Sygański.