Wyznania (Augustyn z Hippony, 1847)/Księga Czwarta/Rozdział XVI
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wyznania |
Część | Księga Czwarta |
Rozdział | Rozdział XVI. |
Wydawca | Piotr Franciszek Pękalski |
Data wyd. | 1847 |
Druk | Drukarnia Uniwersytecka |
Miejsce wyd. | Kraków |
Tłumacz | Piotr Franciszek Pękalski |
Tytuł orygin. | Confessiones |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cała Księga Czwarta Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron | |
Artykuł w Wikipedii |
Ale do czegóż mi posłużył ów przenikły geniusz i bystre pojęcie, gdy około dwudziestego roku życia mojego, weszło w moje ręce dzieło Arystotelesa, nazwane: dziesięć kategoryj, czyli gatunków: (na których imie usta mowcy Kartagińskiego a mojego mistrza, gdy je przywodził, rozdęły się szumną wymową; równie jak inni, którzy za uczonych uchodzili, niespokojną we mnie obudzili ciekawość jakby do jakiéj boskiéj i nadzwyczajnej rzeczy); żem je sam czytając od razu i gruntownie zrozumiał? A kiedym późniéj o nich z innemi rozprawiał, którzy wyznali, że to dzieło z wielką trudnością od mistrzów gruntownie uczonych, nie tylko żywym głosem, ale i na piasku kréślonemi postaciami uczących, ledwie pojąć zdołali; w niczém więcéj oświécić mnie nie mogli, ilem samotnie czytając bez żadnéj przewodni, zrozumiał.
I te kategorye dosyć jasno wydawały mi się rozprawiać o istotach, jaką jest człowiek; jakie są ich własności, jako to: postać człowieka: jakim jest naturalny, jaki wzrost i wysokość jego, jaki ród wywodzi, czyim jest bratem, gdzie ustanowiony i kiedy zrodzony; czyli stoi, siedzi, albo obuty lub uzbrojony, czyli co czyni albo ponosi; wszystko cokolwiek jest objęte w tych dziesięciu rodzajach, z których niektóre przywiódłem tu w przykładzie, w samym nawet rodzaju istoty, gdzie niezliczone są przykłady.
Jakież przyniosło mi dobro, a raczéj jakie wielkie złe zrządziło mi to snadne tych kategoryj pojęcie! Mniemałem, że cokolwiek istnieje wszystko być musi temi dziesięcią predykamentami objęte; żeś i ty nawet niemi objęty, tak cię pojmowałem o mój Boże, cudownie z niczego niezłożona i nieodmienna istoto! właśnie, jakobyś i ty miał mieć przymioty wielkości albo piękności, że te przymioty z tobą są złączone jakby z podmiotem, jak widzimy w ciałach; właśnie jakbyś ty sam nie był twoją wielkością i twoją pięknością? wszakże ciał wielkość i piękność, istoty ciał nie składa, bo chociażby mniéj wielkiém i mniéj piękném było, czyliżby nie było ciałem? Brednią było to wszystko com o tobie myślał, ale nie prawdą; mojéj nędzy wymysłem, ale nie gruntem twéj wiecznéj szczęśliwości! Twój rozkaz na mnie się wypełnił: „aby mi ziemia oset i ciernie rodziła, bym pracą przychodził do mojego chleba [1].“
I na cóż mi prócz tego przydało się, żem czytał wszystkie dzieła o sztukach, które wyzwolonemi zowią, i łatwo rozumiałem te, które mi się czytać trafiło, nieszczęsny haniebnych własnych namiętności niewolnik Miałem przyjemność i uciechę w czytaniu ich, nie poznając zkądby to pochodziło, co w nich było prawdziwém i pewném. Obracałem tył do światła a twarz do oświéconych przedmiotów; zaczém moje oczy widząc je rozjaśnione, nie przyjmowały promieni światła. Wszystko więc comkolwiek czytał o sztuce wymowy i rozumowania, o jeometryi, o muzyce i rachunkach, zrozumiałem bez trudności, bez żadnego mistrza; ty wiész mój Boże, bo przenikłość pojęcia i bystrość rozumowania są twej hojności darem; alem z nich tobie ofiary nie składał, zaczém nie na mój pożytek, ale na zgubę moję raczéj mi służyły; ponieważem uzyskał w moję moc lepszą część mojego dziedzictwa, a odebrawszy ją z twych ręku „nie strzegłem siły méj ku chwale twojéj, [2]“ „alem poszedł od ciebie w daleką krainę ztrwonić ją [3]“ na lubieżnych nierządach. I do czegóż posłużyło mi tak wielkie dobro nie dobrze użyte? Nie doznawałem wprawdzie tych wielkich trudności, z jakiemi owych nauk zrozumienie przychodziło najpilniejszym i bystrym geniuszom; jedynie wtedy gdy im rozwiązać i wyjaśnić je chciałem, a najpojętniejszym był ten uczeń, który w tłumaczeniu, lepiéj od innych naśladować mnie zdołał.
I na cóż mi wyszło jeszcze i to moje mniemanie, żem cię, Panie Boże, prawdo najwyższa, uważał jak świetne i niezmierne ciało, a mnie jak ułomek z tego ciała? O zbyteczna przewrotności! Owóż gdziem był niestety! Nie zawstydzę się teraz mój Boże wyznawać wielkie miłosierdzie twoje nademną, i ciebie wzywać: kiedym się wtedy nie wstydził nauczać publicznie moich bluźnierstw, i poważyłem się szczekać obelżywie na ciebie. Jakiż dla mnie pożytek z tego geniuszu, który swoją przenikłością pochłonął te nauki, i bez żadnéj mistrzów przewodni, najzawilsze dzieła rozwiązać zdołał; kiedy haniebne i świętokradzkie szaleństwo, tak daleko odwlekło mnie od nauk pobożności? Albo jakąż dla maleńkich dziatek twoich był zawadą mniéj pochopny ich geniusz, skoro blisko ciebie zawsze mieszkały, by w gniaździe twojego kościoła bespiecznie piérzem zdrowej nauki porastały, a skrzydła miłości, żywiołem wiary świętéj umacniały.
O Panie Boże nasz „pod zasłonę skrzydeł twoich uciekamy się z ufnością; ty nas ochraniaj i piastuj nas [4].“ Ty nas maleńkie dziatki twoje nosić będziesz; „a nosić nas będziesz aż do sędziwej starości: [5]“ bo siła nasza z tobą połączona, jedynie jest mocą; a niemocą jest, jeżeli sami ze sobą tylko będziem. Wszelkie dobro nasze w tobie zawsze żyje, ale nasze odwrócenie się od ciebie przewrotnemi nas uczyniło. Niechże już Panie do ciebie powrócim, byśmy nigdy nie byli śmiertelnie odwróceni: ponieważ w tobie żyje dobro nasze, dobro zupełne i doskonałe, którém ty sam jesteś. Czyliż nam lękać się przystoi, że w powrocie nie znajdziemy już owego mieszkania, z którego jesteśmy wydaleni? Nie upadnie bowiem, acz w naszéj nieobecności, ten przybytek chwały, bo on jest twoją wiecznością?