Wyznania (Augustyn z Hippony, 1847)/Księga Druga/Rozdział VI

<<< Dane tekstu >>>
Autor Augustyn z Hippony
Tytuł Wyznania
Część Księga Druga
Rozdział Rozdział VI.
Wydawca Piotr Franciszek Pękalski
Data wyd. 1847
Druk Drukarnia Uniwersytecka
Miejsce wyd. Kraków
Tłumacz Piotr Franciszek Pękalski
Tytuł orygin. Confessiones
Źródło Skany na Commons
Inne Cała Księga Druga
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Artykuł w Wikipedii Artykuł w Wikipedii

ROZDZIAŁ VI.
Że w grzéchach jest fałszywa tylko postać doskonałości Boskich.

I cóż więc ukochałem w tobie o nieszczęsna kradzieży, czarny występku podczas ciemnéj nocy w szesnastym roku mojego wieku popełniony? nie byłaś zapewne piękną będąc kradzieżą: jestżeś jaką rzeczą, bym mówił do ciebie? Piękne zaiste były te gruszki, któreśmy skradli: były one twoim utworem, z niczém nieporównana piękności o! Twórco wszech rzeczy Boże dobry, Boże najwyższy i prawdziwe dobro moje! Piękne były owe gruszki, ale nie onych pragnęła politowania godna dusza moja, bo lepszych daleko więcéj miałem w ogrodzie moich rodziców; oberwałem je dla tego, bym kradzież popełnił; ponieważ oberwane zaraz wyrzucałem, saméj tylko nieprawości zażywając, któréj cieszyłem się zażywaniem. A chociażem z owych gruszek nieco wziął w me usta, smakiem ich sam tylko był występek. Teraz więc mój Boże szukam i dochodzę tego, co mi podobało się w owéj kradzieży, ale ani śladu piękności nie znajduję. Nie mówię o tej piękności, która w sprawiedliwości i rostropności przebywa, ani która jest ozdobą umysłu i pamięci człowieka, jego zmysłów i życia organicznego; ani o pięknym porządku ciał niebieskich, które twoją ręką w miejscach właściwych pozawieszane jaśnieją, ani o ziemskich i morskich płodach, które na przemian, jedne się rodzą, drugie zamiérają; ani nawet o fałszywéj i omylnéj piękności osłonionéj błędami.
Widzimy bowiem, że pycha przybiéra na siebie postać wyższości, kiedy ty sam jeden mój Boże, jesteś nad wszystkie istoty najwyższy. Czegóż szuka ambicya jeżeli nie honorów i chwały? lecz tobie jednemu należy się po wszystkie wieki prawdziwa cześć i chwała.
Srogość władz wymaga bojaźni, ale kogóż się bardziéj bać potrzeba, jeżeli nie ciebie jednego Boga, z którego mocy któż, kiedy wyrwać się, tu lub owdzie, dokąd i przez kogo uchylić zdołał? Światowych kochanków pieszczoty chcą, żeby się nawzajem kochać, ale cóż większą łagodnością ujmuje serce człowieka, jeżeli nie miłość twoja? i nic zbawienniéj nie kochamy, jak piękność nade wszystko jaśniejącéj prawdy twojéj. Chciwa ciekawość gorliwie ubiega się o nabycie umiejętności, ale ty wszelkie i najwyższe umiejętności posiadasz. Sama nawet nieumiejętność i głupstwo zasłaniają się imieniem prostoty i niewinności, ponieważ niemasz nad ciebie szczérszéj prostoty, i cóż nad ciebie niewinniejszego: gdyż i dzieła twoje są nieprzyjaciołmi złego? Gnuśne lenistwo, jakby upragnionym spoczynkiem się mniema, lecz gdzież jest bespieczniejszy spoczynek, jeźli nie w tobie Panie? Marnotrawny zbytek zamożnością i dostatkiem nazwać się pragnie, ale ty jesteś pełnością i niewyczérpaném źródłem nieskazitelnéj słodyczy i roskoszy. Rozrzutność pokrywa się szatą hojności, lecz ty jesteś najhojniejszym szafarzem wszelkich bogactw twojego skarbu. Niesyte łakomstwo, wiele chce posiadać, ale ty wszystko posiadasz; zazdrość wadzi się o piérwszeństwo i zacność, ale jestże co nad ciebie większém i zacniejszém? Gniéw upatruje jak wywrzéć zemstę, któż, jeźli nie ty sprawiedliwiéj się pomścić może? Bojaźń truchleje od nagłéj i nadzwyczajnéj przygody, zagrażającéj zniszczeniem tym rzeczom, które kochamy, i pragniemy mieć je bespieczne, ale dla ciebie jestże co nadzwyczajnego i niespodzianego, albo któż oddzielić zdoła od ciebie to, co kochasz? Gdzież indziéj, jeśli nie u ciebie jest trwałe bespieczeństwo? Smutek niszczeje utratą rzeczy, których pożądliwość cieszyła się używaniem, ponieważ chce, by onéj równie jak tobie, nic odebrać nie można. Tym sposobem dusza przeniewierza się tobie, kiedy od ciebie odwrócona, szuka tego gdzie indziéj, czego nigdzie czystém i niezmąconém nie znajduje, jedynie, gdy do ciebie powraca. Przewrotnie naśladują cię wszyscy, którzy od ciebie oddalają się i przeciwko tobie się wywyższają. Ale chociaż i tym obyczajem ciebie naśladują, jasno jednak dowodzą, żeś Stwórcą całego przyrodzenia: żeś nie zostawił żadnego ustronia, w którémby, oddaliwszy się od ciebie, zupełnie schronić się można. Cóż tedy kochałem w owéj kradzieży? I w czémże naśladowałem Pana mojego? nierzetelny i występny naśladowca! Mogłoż mi podobać się gwałcenie prawa, zwłaszcza oszukaniem, czegom siłą méj słabéj władzy nie zdołał? Zbiegły niewolnik, wlokąc kajdany rozpasanej wolności, czyli znalazłem w możności gwałcenia bezkarnie prawa twojego, przynajmniéj ciemny obraz wszechmocności? Owóż nieszczęsny sługa opuszczając pana swojego, sam tylko znikający cień wolności osiągnął. O zepsucie! O brzydki potworze życia! O przepaści śmiertelna! Mogłoż mi się podobać złe dla tego jedynie, żeś je pełnić zakazał.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Augustyn z Hippony i tłumacza: Piotr Franciszek Pękalski.