XXXVIII.
Miał być księdzem... Ano, rzecz to zwykła:
Chłopskie dziecko... a ksiądz człowiek boży...
I tatulo grosz za groszem łoży,
I do miasta to żyto, to ćwikła.

Ale ludzka rachuba jak nikła!...
Syn im bardziej w nauki się wdroży,
Czuje, serce, jak na kłam się trwoży,
Jak całego prawda w sieci wikła...

Głużą ludzie... i ksiądz proboszcz słyszy:
Woła Maćka: »Panie! odpuść grzechy,
Lecz ze syna nie macie pociechy!...«

Ojciec w gniewie pieni się i dyszy
I śle pismo: »Nie moje-ś ty dziecko!«
A z rozpaczy umarło kobiecko...


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Kasprowicz.